wtorek, 9 grudnia 2014

"Nie daj życiu się.."

Wtorek,21 stycznia 2014
Łukasz dzisiaj wyszedł ze szpitala. Teraz do końca tygodnia będzie odpoczywał w domu. Niestety nie będzie miał za dużo czasu na odpoczynek.Za tydzień kończy się semestr a opuścił sprawdziany z historii, matematyki, polskiego i chemii, a także kartkówki z fizyki i wos-u. Rozmawiałam z tymi nauczycielami, ale tylko pan od historii zgodził się na inny termin. Powiedział, że jak dla niego Łukasz może napisać sprawdzian, kiedy sam będzie w stanie. To jest nauczyciel. Inni zapowiedzieli, że jak tylko się pojawi dostanie kartkę i koniec. Pan od fizyki powiedział, że jedynym "ratunkiem" jest opinia lekarska, która wskaże, że leczenie i rekonwalescencja jest przeszkodą w nauce. Obiecałam, że dostarczę mu wszystkie papiery. Po szkole oczywiście odwiedziłam mojego chłopaka. Zanim jednak do niego dotarłam na klatce schodowej złapałam jego mamę i przekazałam jej informację ze szkoły ;( nie była zbytnio zachwycona. Posiedziałam z Łukaszem do wieczora i wróciłam do domu. Zanim jednak weszłam, zobaczyłam pod domem wypasionego Mercedesa. To było dziwne. Mama miała Wolkswagena, a tata Skodę. Więc skąd ta limuzyna?! Nieśmiało przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam. W salonie siedziała mama z jakimś facetem. Podeszłam bliżej i się przywitałam. To był szef klubu, w którym gra Łukasz. Znałam go wcześniej. Rozmawiali o Łukaszu i o jego wynikach. Mówił, że boi się o Królewskich, którzy bez niego mogą nie dać rady. Mama uspokoiła go i powiedziała, że pierwsza faza leczenia przebiegła bez komplikacji, że Łukasz w poniedziałek wraca do szkoły, a jak będzie się dobrze czuł to w środę przyjedzie na trening i cokolwiek poćwiczy :) On bardzo serdecznie jej dziękował i powiedział, że jego marzenia się spełniają :)



Piątek, 24 stycznia 2014
Codziennie jestem u Łukasza. Tłumaczę mu matmę, bo pisze ten sprawdzian już w poniedziałek na pierwszej lekcji. Dziwni ci nauczyciele...Na weekend umówiłam się z Kornelią na zakupy. Właściwie nie byłam w galerii od ponad miesiąca. Cała ta sprawa z Łukaszem spowodowała, że małe rzeczy przestały mnie cieszyć. Jak leżał w szpitalu to codziennie modliłam się, żeby on żył i żeby nic mu się nie stało :) Teraz, kiedy póki co jest wszystko w porządku, brakuję mi wspólnych wyjść. Wiem, że nie może się przemęczać, ale mimo to tęsknie za kinem, galerią czy nawet spacerem. Za trzy tygodnie wyjazd na turniej :) Tam też nie będzie za dużo czasu dla siebie. Zwłaszcza, że jako menadżer muszę ogarnąć cały terminarz meczy, rozpiskę grup i hotel. Trochę się boję nowej roli. Nigdy tego nie robiłam. Owszem byłam już fotografem na jakiejś imprezie, ale bez strachu, że o czymś zapomnę. Co nie zmienia faktu, że jutro spotykam się z moją BFF, żeby poszaleć po sklepach. Musimy jakoś wyglądać w Szklarskiej Porębie. Mam nadzieję, że kupię wszystko co zaplanowałam sobie. Tymczasem muszę spadać dokończyć moje ciasto :)

Niedziela, 26 stycznia 2014
Wczorajszy dzień był piękny. Spędziłam długie 5 godzin z Kornelią w galerii, a kiedy planowałyśmy resztę dnia zadzwonił do mnie Łukasz. Zaproponował, żebym przyjechała do niego z Kornelią i Adrianem. Powiedział, że jego rodzice gdzieś razem wychodzą, a siostra nocuje u koleżanki. Odpowiedziałam mu, że pogadam z Kornelią i zadzwonię do Adriana i dam znać. Rozłączyłam się. Zapytałam się Kornelii, a ona napisała do swojego chłopaka. Oboje się zgodzili. Zadzwoniłam i powiedziałam Łukaszowi, że wpadniemy w trójkę o 15. Ucieszył się. My również. W ten sposób miałyśmy zaplanowane resztę tej pięknej soboty. U Łukasza w domu najpierw trochę pogadaliśmy, potem znaleźliśmy jakiś film, aż w końcu on zasnął.Chwilę później Kornelia i Adrian postanowili iść do domu, skoro gospodarz śpi. Pożegnałam ich i poszłam posprzątać ;) Była godzina 19:15 Trochę narobiliśmy bałaganu popcornem i żelkami. Po cichu wyłączyłam telewizor i zebrałam okruchy. Przykryłam Łukasza jakimś kocem i wtedy zadzwoniła mama, żebym w miarę możliwości została u chłopaka albo przenocowała u Kornelii, bo ona ma jakąś konsultację i przeniosła ją do domu... Dziwne, nigdy tego nie robiła. To było podejrzane, nawet bardzo, ale spoko. Zostałam u Łukasza. Poszłam do kuchni pozmywać, a jak skończyłam to wzięłam z półki w salonie jakąś książkę i zaczęłam czytać. Ni się obejrzałam, a zegar przy dekoderze wskazał godzinę 21:30. Dziwnie się czułam, bo byłam u niego pierwszy raz tak późno. Pół godziny później wrócili jego rodzice. Zanim zdążyłam im cokolwiek wytłumaczyć pani Basia powiedziała, że mam zostać na noc, a nie włóczyć się po nocy do domu. Poszłam więc spać do pokoju Łukasza. Dzisiaj jak wstałam, wszyscy jeszcze spali. Jednak chwilę później wstał pan Ryszard. Siedziałam z nim w kuchni, kiedy wstała pani Basia i Łukasz. Po śniadaniu chciałam wrócić do domu, jednak obiecałam pani Basi, że jeszcze trochę zostanę. Poszliśmy w 4 do koscioła, a po obiedzie wróciłam do domu. Było bardzo miło i pięknie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz