niedziela, 21 grudnia 2014

"Kocham Cię jak Irlandię..."

Wtorek, 1 kwietnia 2014
Dzisiejszy dzień był wspaniały. Dopiero teraz wróciłam do domu.  Najpierw byłam u Łukasza, potem pojechałam z Oktawią do galerii i z Kornelią na trening. I znowu do Łukasza. Musiałam mu opowiedzieć o wszystkim. Zapytał mnie, czy mam czas w sobotę, żeby pójść z nim na mecz. Powiedziałam, że jest chyba za wcześnie na takie wyjścia, że dopiero wczoraj wyszedł ze szpitala i powinien odpoczywać...On skwitował mój wykład. mówiąc, że nikt mu nie zakazywał kibicowania kolegom i że chce już wracać do normalności, a nie tylko leżeć. Mimo wszystko postanowiłam w sekrecie zapytać mamę o jej zdanie. Posiedzieliśmy znowu nad matmą i w końcu musiałam wrócić do siebie. W domu zjadłam obiad i siadłam do lekcji. Z rozwiązywania trygonometrii wyrwał mnie powrót mamy. Nalała sobie soku i stanęła przy mnie. Powiedziała, że rozmawiała z panią Basią i jej mężem i  doszli do wniosku, że im szybciej Łukasz znajdzie się w tym sanatorium tym lepiej. W związku z tym jedziemy już w piątek. Mama załatwiła w szkole wolne dla mnie i przesunięte nauczanie Łukasza. Zawiezie nas tam pan Ryszard i zostawi. Oni wpadną dopiero w Wielki Czwartek, czyli 17 kwietnia. Prawie podskoczyłam z radości :* On napisał do mnie z pytaniem, czy już wiem o Łebie. W odpowiedzi wystukałam TAK z kilkoma wykrzyknikami...byle do piątku...

Środa, 2 kwietnia 2014
Pojutrze wyjazd. Boję się, chociaż mam dokładne instrukcje i fachowców do dyspozycji :) Dowiedziałam się, że sprawdziany przez czas nad morzem będę zaliczać jak Łukasz..przez maila. Fajnie, zawsze można ściągać ;) Zaczęłam dzisiaj ogarniać pakowanie. Muszę spakować tyle ubrań, żeby wystarczyło do 17...Wtedy rodzice będą mogli mi coś przywieźć. Do walizki włożyłam oczywiście aparat, laptopa i inne drobiazgi. Ponad miesiąc z chłopakiem sama nad morzem. Mamy pokój z widokiem na morze. To jest takie cudowne. Na miejscu będę mogła robić, na co tylko będę miała ochotę. Na razie muszę się uczyć :( Jutro sprawdzian z polskiego. Potem ciąg dalszy pakowania i miesiąc wolnego :)  Może poznam kogoś fajnego. Chodzi mi oczywiście o dziewczyny, bo chłopaka już mam. Poszłam do Łukasza, żeby pomóc jemu się ogarnąć. Pokazał mi plan rehabilitacji, który dostał od lekarza. Dużo tego było. To wszystko na ten pobyt w Łebie. Współczuję mu bardzo. W czasie jego rehabilitacji ja mogę robić co chcę.

Piątek, 4 kwietnia 2014
Od kilku godzin siedzimy w "Jagodziance". Jak się okazało to tylko potoczna nazwa tego ośrodka. Pochodzi od tego, że szefowa kuchni jest mistrzynią w robieniu właśnie jagodowych babeczek. Formalna nazwa to "Błękitna Laguna". Już mi się podoba. Pan Ryszard zameldował nas i przekazał całą dokumentację jakiejś pani. Potem pożegnaliśmy się z nim i poszliśmy z tą panią do naszego apartamentu. Był cudowny. Duży pokój z plazmowym telewizorem i łazienką. Miał duży taras z leżakami. Ogólnie ośrodek przypominał mi wygodny hotel, a nie sanatorium. Pani Marlena (tak miała na imię ta kobieta) dała mi klucze do pokoju i karty pobytu. Potrzebne były, żeby wejść na basen, siłownię czy coś w tym stylu :) Powiedziała też, że możemy robić co chcemy, dopóki nie znajdą dla nas jakiegoś "opiekuna". Zapytałam, czy możemy wyjść na plażę lub miasto. Kiwnęła głową. Powtórzyła tylko znany mi od dawna tekst: "on musi na siebie uważać" i żebym podała jej numer telefonu, bo zadzwoni do mnie jak kogoś znajdą dla nas, żebyśmy wrócili do pokoju. Po jej wyjściu Łukasz włączył telewizor i zaczął coś oglądać, a ja poszłam się odświeżyć. Przebrałam się i poszliśmy na spacer. Na plaży było pusto. Usiedliśmy na ławce, wpatrując się w fale na morzu. Zadzwoniłam do mamy, żeby dać jej znać o wszystkim. Po powrocie do ośrodka pani Marlena przedstawiła nam pewną pielęgniarkę. To była nasza "opiekunka" pani Natalia. Miała pilnować rehabilitacji Łukasza i tego, żebyśmy nie wymyślili niczego głupiego. Ogólnie fajna z niej babka. Można z nią pogadać. Jak Łukasz zasnął, oprowadziła mnie po ośrodku. Okazało się, że prawie wszystkie pokoje są wolne :(  Czyli nikogo nie poznam :/ Szkoda...No nic, trzeba iść spać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz