czwartek, 11 grudnia 2014

"Dlaczego nie mówimy o tym co nas boli otwarcie?..."

Sobota, 8 luty 2014
Nie pisałam długo, bo nie miałam czasu. W szkole młyn, w domu ogrom nauki, wszystko jakieś głupie. W dodatku turniej stanął pod znakiem zapytania. Trener w czwartek złamał nogę i wymaga operacji. Czyli jeżeli nie znajdzie zastępstwa to Królewscy nigdzie nie pojadą i  ja też nie. Dzisiaj prezes po raz kolejny odwiedził moją mamę. Tym razem rozmawiali o doktorze Wilańskim. Tym, który ma jechać na turniej. W zasadzie ja już mogę jechać. Mam wszystko, co potrzebne. Klubową koszulkę, mnóstwo ubrań, ciepłe i wygodne buty, milion baterii do aparatu i 2 ogromne karty pamięci (po 64 GB). Jak braknie to jeszcze dokupię.Turniej zaczyna się dokładnie 15 lutego o godzinie 11. Będzie uroczyście otwarty przez jakiegoś polskiego piłkarza. Pierwsze mecze już w niedzielę od 12. Utworzyli 8 grup po 4 kluby. My tworzymy grupę B wraz z Husarią Leszno, Olimpią Jasne Górne i Czarnymi Wałbrzych. Nazywamy się Królewskie Korony (nazwa wymyślona na potrzeby turnieju).
Mam nadzieję, że nasi wygrają. Łukasz wrócił do treningów, a nawet był na basenie. Ostatni trening (wczoraj) w zastępstwie trenera poprowadził sam prezes Tumiński. Robiłam  zdjęcia, żeby się nie nudzić.  Dzisiaj uczyłam się na polski, a potem oglądałam film pt."Uprowadzenie Agaty". Opowieść o miłości, która przez chore ambicje ojca Agaty musiała się skończyć śmiercią jej ukochanego ;C

Wtorek, 11 luty 2014
Dzisiejszy dzień w szkole to najlepszy w moim życiu. Dostałam 6 z matmy i 5 ze sprawdzianu z fizyki :) Kocham, kocham, kocham!! :* Po lekcjach pojechałam jak zawsze do Łukasza, a potem razem wybraliśmy się do galerii. On musiał kupić parę drobiazgów, natomiast ja po prostu spacerowałam z nim po sklepach. Jutro ostatni trening. Potem tylko relaks. Obiecałam Kornelii, że wpadnę do niej w czwartek i pomogę ogarnąć pakowanie. A w piątek ona do mnie. Niby to tylko 10 dni, ale trzeba się spakować jak na wojnę. Specjalnie na tę okazję wyjęłam rodzinną walizkę, w którą zawsze pakujemy się jak wyjeżdżamy gdzieś rodzinnie. Mama się zdziwiła, a tata stwierdził, że wybieram się jak sójka za morze. Powiedziałam im, że oprócz ubrań, muszę wziąć aparat, laptopa, suszarkę i kilka innych drobiazgów. Więc nic więcej nie powiedzieli. Zaczęłam już nawet planować i odkładać z szafy ciuchy, które zabiorę. Wtedy zadzwonił telefon. To był Tumiński. Zdziwiłam się, bo przecież mieliśmy spotkać się jutro i poznać szczegóły. On jednak nalegał na spotkanie jeszcze dziś. Zaprosiłam go do domu, bo rodzice wyszli do pracy. Gdy się pojawił, od razu zaczął rozmowę; "Wiesz, że Łukasz jest naszą największą nadzieją? Wielu gra dobrze, wspaniale rokują, ale Łukasz to nasz Neymar. Nasza klubowa perełka. Jak był chory byliśmy ogromnie zaniepokojeni, dlatego tak często spotykałem się z Twoją mamą". Przerwałam mu i poprosiłam, żeby przeszedł do sedna sprawy bo nie mam czasu na rozwlekłe rozmowy. Wtedy powiedział: "Bo chodzi o to, że na miejscu zaplanowane jest kilka wycieczek w teren jako rozluźnienie i oderwanie od atmosfery rywalizacji. Wiem od lekarzy, że  Łukasz nie powinien niepotrzebnie się przemęczać, ale tez nie możemy go zostawić samego..." Zrozumiałam o co mu chodzi. Odrzekłam mu: "To oczywiste, że z nim zostanę. W końcu też zależy mi na jego zdrowiu" Prezes aż podskoczył z radości. Mówił też, że jestem pierwszą dziewczyną, która ma tak dobre relacje z klubem. Dziwiło mnie tylko, dlaczego on tak okrętnie do tego dochodził :)

Sobota, 15 luty 2014
W końcu Szklarska Poręba :* Wyjechaliśmy wczoraj o 22, a rano o 7 byliśmy na miejscu. Dostaliśmy pokoje w ośrodku "Błękitna Laguna". Finalnie Jagieński wysłał swojego syna Rafała. Pojechaliśmy w 25 osób: Kornelia, ja, prezes, lekarz, trener i 20 piłkarzy. Pokoje nawet fajne. Da się przeżyć te 10 dni :) Mieliśmy  około 4 godzin, żeby odpocząć. O 11 było oficjalne otwarcie. O 14 obiad, a potem o 15 pierwsze zebranie menagerów. Bałam się ;( Byłam na nim z Kornelią. Potem był jakiś spacer po mieście, a ja zostałam  z Łukaszem :) Fajnie. Mieliśmy trochę czasu dla siebie. Moi rodzice byli smutni jak odwozili mnie wieczorem na miejsce zbiórki, ale co poradzić? Mi też się zrobiło na chwilę smutno, ale szybko przeszło. Mama wie, że nie zrobię żadnej głupoty, bo jestem odpowiedzialna, a poza tym ma tam "szpiega" czyli doktora Wilańskiego.  Na zebraniu menago poznałam plan jutrzejszego dnia; śniadanie jest o 9:00 a pierwszy mecz o 12:15...Trwa 2 połowy po 20 minut w sumie spoko. Nasi jutro grają z Husarią Leszno :) o 14 jest obiad, a potem czas wolny. Mecze są przez cały dzień na dwóch halach po 8 meczy na hali. Nasi mecze grupowe grają zawsze o 12:15. Czyli trzy. Potem jest dzień przerwy i  20 lutego grają mecz 1/16 finału i 1/8 o ile wygrają. W piątek jest 1/4, w sobotę 1/2 i w niedzielę finał. Powrót do domu 26 lutego :p 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz