środa, 17 grudnia 2014

"Dobro dziel bez końca, gdy do przodu idziesz..."

Niedziela, 9 marca 2014
W piątek Łukasz się obudził!!! Akurat kiedy miałam wychodzić, złapał mnie mocno za rękę. Lekarze powiedzieli, że to dobry znak. Jakaś nadzieja na lepsze jutro :) Z tego co wiem od jego rodziców to jest poprawa. W nocy po raz pierwszy spałam bez problemu. Nie bałam się, że jak pojadę to szpitala to usłyszę najgorsze. Dzisiaj wstałam o 9, zjadłam śniadanie i na 11 pojechałam z rodzicami do kościoła. Po mszy zostałam zmuszona przez mamę, żebym pokazała Oktawii moją ulubioną galerię handlową. Nie mając wyjścia zgodziłam się. Łaziłyśmy bez celu po sklepach, aż w jednym spotkałam Maksa (kolega Łukasza z mistrzowskiej drużyny). Oczywiście chwilę z nim pogadałam i przedstawiłam mu Oktawię. I wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł. Rzuciłam pytanie do obydwojga: "Może pójdziemy na pizze?" O dziwo przytaknęli. Poszliśmy do mojej ulubionej knajpki w całej galerii. Zamówiliśmy jedzenie, a ja pod pretekstem pójścia do toalety zostawiłam ich razem.
Wykorzystując chwilę wolności kupiłam sobie nową bluzkę i spodnie. Kiedy wróciłam, oni nawet nie byli zdziwieni, że tak długo mnie nie było. W domu Oktawia powiedziała, że się zakochała w Maksie i chyba z wzajemnością. Umówili się na jutro po szkole. W końcu miałam z głowy znienawidzoną kuzynkę. Potem standardowo pojechałam do szpitala. Wpadłam na jego salę, a tam od salowej dowiedziałam się, że Łukasz został przewieziony na inną salę. Na korytarzu Agata powiedziała mi w której sali go znajdę ;) Dalej był podłączony pod te wszystkie maszyny, ale już samodzielnie oddychał, a nawet półsłówkami odpowiadał na pytania. Kiedy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął.  Mogę uznać ten dzień za udany :*

Wtorek, 11 marca 2014
Oktawia wczoraj pierwszy dzień była w nowej szkole i na spotkaniu z Maksem. Wyglądała na szczęśliwą. Też jestem szczęśliwa. Łukasz co prawda dalej ciągle śpi, ale można już z nim zamienić kilka zdań. W szkole najprawdopodobniej będzie miał nauczanie indywidualne. Chyba, że lekarze stwierdzą inaczej. Żeby nie zawalił roku zacznie zaliczać obecny materiał już za jakieś 2-3 tygodnie. Bynajmniej jeszcze w szpitalu. Zostanie w nim mniej więcej do świąt Wielkanocnych. To głupie, ale z drugiej strony tylko wtedy lekarze będa mogli mieć pewność, że wszystko jest w porządku. Brakuję mi naszych wyjść. Owszem codziennie się z nim spotykam, opowiadam o bieżących wydarzeniach, ale to nie to samo :( Bieżące informacje przekazuję trenerowi Jagieńskiemu i oczywiście nauczycielom. Jak wróciłam ze szpitala ogromnie się przestraszyłam. Pod domem stało identyczne auto jak ma mój dyrektor, a zarazem polonista. W pośpiechu weszłam do domu i nie pomyliłam się. To był on. Zdjęłam płaszcz i przeszłam do salonu. Przywitałam się z nim i mamą. Oczywiście rozmawiali o Łukaszu. Kurde moja mama rozmawia o nim z wszystkimi.Chyba każdy z otoczenia Łukasza siedział już na w tym salonie, na tym miejscu. Dziwne :) Z drugiej strony dobrze, że trafił na moją mamę. Ufam jej :) A Łukasza kocham ♥

Czwartek, 13 marca 2014
Dzisiaj Łukasz powiedział mi, że bardzo mnie kocha i poprosił, żebym się zastanowiła czy chcę dalej być z nim. Powiedział, że nie wie co z nim będzie, czy wróci do sportu i w ogóle do pełnej sprawności. Zanim zdążył skończyć zamknęłam mu usta i dałam mu jasno do zrozumienia, że nie jestem z nim dla jego sportu, tylko dlatego, że go kocham.  Nic tego nie zmieni. To czy będzie grał, czy nie. Ważne, żeby żył i mógł normalnie funkcjonować. Wtedy mnie przytulił. https://www.youtube.com/watch?v=iCBEDwXkT4c 
Oczywiście nie umknęło to uwadze pielęgniarki, która wygoniła mnie z sali, bo stwierdziła, że mogę zagrozić Łukaszowi.  Może nie powinnam, ale poszłam poskarżyć się mamie. Jest chwilowym zastępcą ordynatora, więc rządzi. No i interweniowała. Powiedziała tej pani, że ja nie jestem głupia i wiem co robić, żeby nie zaszkodzić swojemu chłopakowi. Haha nie lubię wykorzystywać mamy do takich rzeczy, ale tylko dzięki temu mogę siedzieć u Łukasza tyle, ile chcę. Jak przyszli jego rodzice poszłam na obiad i odrobiłam lekcje w świetlicy oddziałowej. Lubiłam tam spędzać czas. Jeszcze zanim poznałam Misia. Zawsze przyszedł ktoś, z kim można było pogadać albo mu pomóc. Potem wróciłam do domu. Pomogłam Frankowi w lekcjach, a Oktawii wybrać ciuchy na pierwszy mecz nowego sezonu ligi. To już w sobotę. Maks ją na niego zaprosił, z tego co wiem. Też pójdę. Obiecałam Łukaszowi zdjęcia. Będzie  się działo. W końcu mamy Mistrza Polski <3 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz