sobota, 28 listopada 2015

"Sił mi brak i już nie chcę nic wiedzieć, mam mętlik w mojej małej głowie..."

Czwartek, 8 października 2015
W sumie przez ostatni tydzień nic się nie zmieniło. Ciągle albo matma albo polski :c Nic innego. Już zapomniałam jak to jest beztrosko leżeć sobie przed telewizorem. Teraz, owszem oglądamy telewizję, ale z książkami w ręce. Ogólnie nauka, nauka, nauka. Nie za fajnie :/  Od czasu akcji ze Szczepanem Marysia już w ogóle nie odzywa się do nas. Na lekcjach odpowiada tylko pytana. Na fizykę nie chodzi. Szczepan powiedział nam, że wystarczyłoby zwykłe "przepraszam", żeby zakończyć ten konflikt. Maria jednak jest osobą pewną siebie i przemądrzałą. Zawsze musi być najmądrzejsza. Jednak zauważyłam, że chyba żałuje tego, co zrobiła. Tak naprawdę ona nie ma teraz od kogo wziąć notatek, czy nawet zadania spisać. Na powtórkowe matmy też nie chodzi, bo nie robi zadań. Wiem, że nasze zachowanie nie jest kulturalne i miłe wobec niej, jednak chcemy, żeby ona zrozumiała dokładny przekaz :D Czyli, że ma być z nami, a nie przeciwko nam :* Nasze spotkania kółka matematycznego sprawnie działają. Robimy te zadanka i robimy. Ciągle i bez przerwy. Jak nie sami, to wspólnie. Jak wspólnie to zawsze kończymy pizzą. Pani z pizzerii powiedziała, że niedługo założy nam kartę stałego klienta, bo ciągle u nich zamawiamy :D No cóż, ciężkie życie licealisty ;) Wiadomo, że u mnie w domu gotuje pani Stenia, ale przecież nie zmuszę jej do tego, żeby piekła nam co piątek pizzę :D Już i tak co wtorek piecze nam jakieś ciasto. Kocham ją <3 Te ciasta zawsze są pyszne, co powoduje, że Szymon zrezygnował z siatkarskiej diety na czas przygotowań do matury. Nie ogarniam jak on tak może jechać na warzywach, ryżu i kurczaku :o Oczywiście je też wiele innych, ale to jest podstawa jego diety :) Łukasz już dawno zrezygnował z diety, którą rozpisał mu dietetyk wynajęty przez mojego tatę. Jak wkurzony tatuś zapytał go dlaczego, Łukasz odpowiedział "wie pan, wszystko fajnie, ale niestety długo nie pociągnę. Zacząłem jeść wszystko na co mam ochotę bez kombinowania". Na jakiejś stronie znalazłam ciekawy cytat, chyba nie do końca szczery.

Poniedziałek, 12 października 2015
Łukasz zachorował :( Znaczy doprawił się po wczorajszym meczu. Próbowałam mu wybić granie z głowy, ale tatuś na mnie nakrzyczał, że nie mogę mu niszczyć drużyny. Nie no spoko. Łukasz grał pełny mecz. Wrócił do domu i mieliśmy się potem spotkać u mnie i pouczyć na polski. Jego siostra napisała mi, że położył się i zasnął. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak :/ Rano jak zawsze poszłam po niego, a pani Basia powiedziała mi, że Łukasz jest chory. Poszłam więc smutna i samotna do szkoły :/ Na długiej przerwie zatrzymała mnie siostra Łukasza i powiedziała, że jej brat jest w szpitalu :o Przeraziłam się. Od razu zdecydowałam się tam pojechać. Weszłam do szpitala i od razu chciało mi się płakać :'( Przypomniał mi się przeszczep i ta cała otoczka z tym związana. Znalazłam Agatę i ona zaprowadziła mnie do Łukasza. Po drodze dowiedziałam się, że od 3 tygodni jest żoną :* Życzyłam jej szczęścia na nowej drodze życia i dużo pomyślności :D Trafiłam do Łukasza. Nie był zbyt szczęśliwy. Nie wyglądał też najlepiej, prawie w ogóle nie kontaktował :( Posiedziałam u niego i poszłam do bufetu. Zamówiłam sobie kawę i napisałam do Natalii, żeby tam powiedziała wychowawcy, że jestem u Łukasza. W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. To był doktorek Wilański. Oj jak ja go długo nie widziałam :D Dosiadł się do mnie razem z jakimś innym lekarzem. Chcieli ze mną porozmawiać o moim chłopaku. Byłam zdziwiona, bo przecież w świetle prawa nie powinni. Nie wiedziałam już czy mam się bać czy nie... Każda chwila była jak wyrok. W końcu przenieśliśmy się do pokoju lekarskiego. Ten nowy lekarz powiedział, że organizm jest bardzo osłabiony i może dojść do odrzucenia przeszczepu. Straciłam grunt pod nogami. Momentalnie zaczęłam płakać :/ Dlaczego moje życie, które jeszcze tydzień temu było idealne nagle się rozwaliło? Nawet nie wiem jak znalazłam się w domu, wszystko momentalnie straciło znaczenie.

Piątek, 16 października 2015
Chciałabym się rano obudzić i powiedzieć " Na szczęście to tylko zły sen". Niestety, to się dzieje naprawdę :'( Od wtorku w ogóle nie wychodzę ze szpitala. Nie wchodzę też na Facebooka, czy te wszystkie inne. Siedzę przy Łukaszu i modlę się, żeby ten koszmar w końcu się skończył. W środę wprowadzili go w śpiączkę. Szukają przyczyny takiego stanu. Mama ściągnęła nam najlepszych specjalistów z całej Polski. Każdy tylko na okrągło powtarza, że będzie dobrze, że się ułoży :/ Nie, nic nie będzie dobrze i nic się nie ułoży. W szkole już każdy wypytuje co się z nami dzieje, ale ja zabroniłam Natalii czegokolwiek mówić. Mam gdzieś, że Michalina zaraz będzie prowadziła swoje śledztwo ;) Siedziałam w bufecie i jadłam obiad, gdy podeszła do mnie jakaś starsza pani. Zapytała o godzinę, a jak jej odpowiedziałam zamówiła sobie kawę i nie pytając mnie o zdanie, dosiadła się. Wyglądała zwyczajnie, tak jak babcia Łukasza. Popijała tą kawę wolno, aż w końcu powiedziała mi, że jej mąż przeszedł operację wątroby i ona się martwi, że coś pójdzie nie po jej myśli, że on umrze, a przeżyli razem wiele lat. W rewanżu powiedziałam jej, że ja siedzę u chłopaka, którego znam już 2 lata, którego kocham nad życie i gdyby umarł, nie byłabym w stanie normalnie funkcjonować. Nie wiem dlaczego, ale opowiedziałam jej całą historię. Ta pani zaczęła płakać... Po chwili obie tonęłyśmy we łzach :( Chwilę potem znowu siedziałam przy łóżku Łukasza. Rozmawiałam potem z jakimś lekarzem. Przynajmniej on był ze mną szczery, nie rzucał regułkami, że wszystko będzie dobrze blablabla... Powiedział prawdę, że nie wie jak to się skończy, że muszę być gotowa na najgorsze :'( No ok, tylko dlaczego JA??? :c 


czwartek, 5 listopada 2015

"Los chce ze mną grać w pokera, raz mi daje raz zabiera ja za swoim szczęściem biegnę w świat cuda przecież się zdarzają i marzenia się spełniają"

Piątek, 18 września 2015
Za mną kolejny ciężki tydzień. W poniedziałek mamy pierwszą wizytację z kuratorium :( Jak coś pójdzie nie tak będą kolejne. W dodatku wczoraj przyszły nasze książki z matematyki :( Dzisiaj mamy pierwsze spotkanie "Kółka matematycznego". W związku z tym po lekcjach pojechałam z Łukaszem na zakupy. Kupiliśmy jakieś soki i coś na osłodę naszej "męki". Moi rodzice wychodzą na jakiś służbowy obiad połączony z bankietem, więc będziemy mieli wolną chatę co najmniej do północy. Pierwszy dział, jaki jest do zrobienia to "Funkcje- liniowa i kwadratowa". W sumie 369 zadań do czwartku :/ Chyba nie... Około 16 przyjechała Natalia z Bartkiem. Potem kolejni. Ostatni przyjechał Paweł, który od razu zapowiedział, że na trzeźwo nic z tego nie będzie :D Na szczęście tylko żartował. Od pobytu w Gorzowie nic nie wypiłam :) Jakoś tego nie potrzebuję. Mama uważa, że powinnam dużo pić, imprezować i korzystać z życia, bo jak nie teraz to nigdy. Nawet jeśli miała rację, nie miałam żadnego zamiaru korzystać z jej oferty. Zaczęliśmy robić te zadanka. Po godzinie zrobiliśmy przerwę i obejrzeliśmy zdjęcia z wycieczki do Sopotu. Wróciliśmy do zadanek i znowu za jakiś czas przerwa na zdjęcia z wesela Kasi i Szczepana. Potem oglądaliśmy jeszcze zdjęcia ze Santiago Bernabeu i Gorzowa. Około 21 doszliśmy do wniosku, że zamówimy pizzę. Pawełek nie byłby sobą, gdyby nie wygrzebał z barku taty jakiegoś alkoholu... Niech mu już będzie. O 23:30 wróciliśmy do naszych zadanek. Dobiliśmy do numeru 56 i skończyliśmy. Szymon podsumował naszą pracę obrazkiem:

Środa, 23 września 2015 
Poniedziałkowa fizyka była dziwna. Przyszła jakaś pani z kuratorium i nasz dyrektor. Szczepan musiał udawać kogoś, kim nie jest. Nawet pytał :o Wziął mnie do odpowiedzi. Śpiewająco rozwiązałam te zadanka. Dostałam 5, kolejną zresztą. Następną ofiarą była Maryśka. Dostała 1. Paweł szepnął pod nosem "kto mieczem wojuje, od miecza ginie". Nie muszę chyba dodawać, że nikt już nie odzywa się do Marii. Ona zawsze była z dala od klasy, ale teraz już jest bardzo od nas daleko. Każdy ją olewa. Musi być jej przykro, ale sama jest sobie winna :) We wtorek na matmie pani Michalina powiedziała nam, że kuratorka niczego się nie dopatrzyła, więc Szczepana nikt nam nie zabierze. Tyle dobrze :D Dzisiaj skończyliśmy nasze zadanka z matmy :) W sumie ciężko było. Niektóre zajęły nam po 30 minut. Zapomniałam dodać, że robiliśmy je w piątek, sobotę, poniedziałek i  wtorek  :C W końcu przypłacimy to zdrowiem :/ Łukasz zrezygnował z treningów w Królewskich. Był smutny, ale podjął taką decyzję, bo nie wyrabiał się z niczym. Mój tata się na niego obraził. Łukasz uświadomił mu, że nie ma zamiaru zawalić matury przez piłkę, albo wylądować w szpitalu z zawałem :( Tatuś pojechał do swojej firmy. Zadzwonił po jakiejś godzinie i powiedział, że Łukasz może grać bez treningów, bo jest tak dobry, że i bez treningu sobie poradzi. Zapytałam tatę, czy inni piłkarze to zaakceptują, a on do mnie "oni sami to wymyślili" :D Łukasz to jednak ma przyjaciół :* Po lekcjach pojechaliśmy do galerii, bo przecież zmieniają się pory roku i trzeba się jakoś ubrać :D Znowu zamęczyłam Łukasza zakupami :( Robił za tragarza, a ja tylko wymieniałam mu co i gdzie chcę jeszcze kupić. Ryszard, który po nas przyjechał poprosił, żebyśmy na następny raz mu powiedzieli, żeby załatwił większy samochód na nasze potrzeby. Zgodziliśmy się z nim. Wrzuciłam na Instagram fajny obrazek, który Szymon skomentował "biedny Łukasz :("

Czwartek, 1 października 2015
Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Dokładniej matematyka :( Na dzisiaj znowu było sporo zadań. Około 160. Na lekcji lekko podpadliśmy pani Michalinie. Pani zebrała zeszyty i sprawdziła ilościowo, kto ile zadań zrobił. Szybko to zrobiła. Wstawiła tylko 8 piątek (dla naszego "kółka matematycznego") a reszcie 1. Potem rozpętało się piekło. Michalina zapytała "jak to jest możliwe, że Szymon, Bartek, Robert, Łukasz i Paweł-sportowcy dają radę z zadaniami, a reszta nie? Dlaczego Wiktoria, Natalia i Kasia je zrobiły a reszta nie?" Nagadała, że matematyka jest przedmiotem, który odda nam to, co jej daliśmy. Czyli czas poświęcony na zadanka...Kuba jej powiedział, że my się spotykamy i robimy te zadania razem, więc nam więcej wychodzi i w ogóle. Pani Michalina zapytała więc nas jak to wygląda. Paweł jej na to "niech Wiktoria opowie, to był jej pomysł". Niestety musiałam opowiedzieć :( Powiedziałam, że przyszło mi coś takiego do głowy, bo jak się zbierze więcej osób, to pomysły na zadania szybciej przychodzą a i jest większe prawdopodobieństwo dobrego rozwiązania. Pani bardzo pochwaliła mój tok myślenia. Namawiała pozostałą część klasy na założenie własnych grup zadaniowych. Oni jednak mieli to gdzieś :( Haha będą tego żałowali ;) Mamy już zarezerwowaną salę  i zespół na studniówkę. Powolutku zbieramy się też do poloneza. Wstępnie nawet dobraliśmy się już w pary. To będzie niezapomniana impreza z najwspanialszymi ludźmi ♥♥♥



niedziela, 1 listopada 2015

"Na pewno gdzieś za rogiem jest ktoś, dla kogo Bogiem się staniesz i kto Ciebie śnił wciąż tylko dla siebie..."

Wtorek, 1 września 2015
W sumie nie pisałam trochę, bo i nie było o czym :) Łukasz szybko wrócił do zdrowia i do treningów. Na szczęście jego choroba była tylko spowodowana zmianami klimatu :D Dzisiaj pierwszy dzień w szkole. Przyszliśmy na rozpoczęcie w dobrych humorach :* Wszyscy szczęśliwi i gotowi do działania. Wychowawca przedstawił nam plan i poopowiadał o maturze i odpowiedzialności. Po jakimś kwadransie mogliśmy już iść do domu :D Po rozpoczęciu gadaliśmy dość sporo i w sumie ja z Łukaszem mieliśmy najwięcej wspomnień :* Szymon jeszcze opowiadał o swoim klubie i to wszystko. Na rozpoczęciu nie było Marysi, ale jakoś nikt się tym nie przejął. Pojawił się temat studniówki. Wiadomo, to najważniejsza impreza w życiu młodego człowieka. W moim życiu teraz zapewne wiele się zmieni. Nie będę miała za wiele czasu dla siebie. Na pierwsze miejsce wraca nauka :( Łukasz obawia się, że nie da rady połączyć treningów ze szkołą. Zaczyna myśleć o rezygnacji z klubu :c Będę musiała mu to wybić z głowy, bo przecież tata mnie zabije :( Wieczorem leżeliśmy u mnie w salonie i rozmawialiśmy o przyszłości. Całkowitej, czyli tej naszej najbliższej i tej najdalszej :p Przyszedł tatuś, dosiadł się do nas i mówi "wiecie, wiele sobie przemyślałem. Łukasz jesteś w klasie maturalnej. Musisz poważnie myśleć o swojej przyszłości. Jutro widzę Cię na treningu seniorów. Maks też ma przyjść. Bez dyskusji." Łukasz nie mając wyjścia zbytnio, zgodził się :) To oznaczało, że będzie miał mecze w niedziele. Nie bardzo mi się to podobało, ale szanowałam decyzję taty. Obejrzeliśmy jakiś film i Łukasz poszedł do siebie :)

Piątek, 11 września 2015
Moje życie toczy się szkolnym rytmem. Wstaje rano, śniadanie, szkoła, nauka, nauka, nauka, sen i tak dalej.... Ostatnio widuję się z Łukaszem tylko w szkole. Na więcej nie ma czasu. Ale dostaliśmy "miły" prezent od pani Michaliny. Kazała nam kupić książki z zadaniami maturalnymi. Co tydzień 200 zadań. Pisałam o nich z Natalią i uznała, że moglibyśmy się zacząć spotykać w jakimś gronie i je robić. Utworzyłam konwerso na fejsie. Nazwałam ją "kółko matematyczne". Do kółka zapisałam Natalię, Łukasza, Szymona, Pawła, Roberta, Kasię i Bartka. Ze mną 8 osób.  Problemem było wybranie idealnego dnia. Każdy chłopak to sportowiec :( Jednak ustaliliśmy po długich konsultacjach, że będzie to piątek godzina 16:30. Zaczynamy za tydzień. Wybraliśmy na miejsce spotkań mój dom, bo mam duży salon. Najczęściej jestem sama w domu i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Poza tym Paweł napisał, że mam najlepszy alkohol w barku. Ten to tylko o jednym :) Pojechałam z tatą zobaczyć co się dzieje na treningu seniorów, na którym był również Łukasz. Tata obiecał mi, że zwolni mojego chłopaka z piątkowych treningów na te nasze matematyczne spotkania. Na szczęście tylko matematyczne. Fizykę dalej mamy ze Szczepanem :* Dzisiaj powiedział nam, że planują z Kasią dziecko. Omawiamy bieżące ciekawostki siatkarskie. Niedługo Szczepan zacznie jeździć na mecze Lotosu :) Czasami jest tak na fizyce, że skończymy temat wcześniej i oglądamy jakieś mecze albo wywiady. Kochamy naszego fizyka za wszystko ♥ W zasadzie żaden nauczyciel nam się nie zmienił. To najważniejsze :) Przeglądałam sobie różne strony i znalazłam mądre motto.

Wtorek, 15 września 2015
Są pewne rzeczy, których się nie wybacza. My na pewno nie wybaczymy Maryśce tego, co dzisiaj zrobiła. Może po kolei. Na fizyce zrobiliśmy szybko temat i zaczęliśmy gadać o Pucharze Świata siatkarzy. Nasi oczywiście wygrywali, ale to nie to w tej historii jest istotne. Maryśka zaraz po fizyce poleciała do dyrektora i nagadała mu, że Szczepan nic nas nie uczy, tylko gada o siatkówce i włącza nam mecze. Nie wiedziałabym o tym, gdyby nie, że przed angielskim dostałam od Szczepana wiadomość "słuchaj, ktoś mnie zakablował, będziemy musieli przejść kontrolę" Od razu wiedziałam, że to Maryśka, bo ona od początku miała swój świat. Uważała się, za pępek świata, a siatkówka wcale jej nie interesowała. Może też dlatego nie była zbytnio lubiana w klasie. Bynajmniej na następnej lekcji po angielskim, a była to matematyka już wszyscy wiedzieli o czynie Marii. Paweł zapytał jakie konsekwencje mogą grozić Szczepanowi, a pani do nas "Wiecie, teraz przyjedzie pani z kuratorium, porozmawia z panem, z wami i zobaczymy. Na pewno z 2-3 lekcje dyrektor będzie obecny na waszej fizyce, żeby zobaczyć jak to wygląda." Maryśka wstała i powiedziała, że przecież jak dyrektor przyjdzie, to lekcja będzie wyglądać normalnie. Pani urwała temat. Uznała, że jeżeli my nie narzekamy na Szczepana, to nie powinno być problemu :) Wieczorem Łukasz zasnął u mnie na sofie zmęczony po treningu. Mój tatuś oczywiście od razu chciał go do lekarza zawieźć, ale mama go powstrzymała :) Powiedziała, że po prostu mój chłopak jest przemęczony i powinien troszkę odpocząć, bo w takim tempie to on długo nie pociągnie :) Mam tylko nadzieję, że będzie mógł troszkę zwolnić i raz na jakiś czas pójdziemy jeszcze do kina :*