piątek, 15 maja 2015

"Ty mi skradłaś wszystko, chce byś była blisko, Tobą opętany cały świat..."

Piątek, 28 listopada 2014 
Znowu spędzam dużo czasu z Łukaszem <3 On dalej leży w szpitalu :/ Niestety dalej w Karpaczu :( No cóż...jestem z nim, bo go kocham i brakowało mi naszych spotkań po "rozstaniu". Niestety w "Królewskich" źle się dzieje. Obóz miał być tygodniowy, więc dzisiaj powinni wracać do Korony. Jednak tak się nie stało. Trener stwierdził, że tydzień nie przyniósł oczekiwanych efektów i wyprosił u prezesa kolejny tydzień :) Rozmawiałam rano z Kornelią. Jak to usłyszała cholernie się wkurzyła, bo bardzo tęskni za Adrianem :// Spacerowałam po szpitalnym parku i rozmawiałam z mamą. Zaproponowała przeniesienie Łukasza do naszego szpitala miejskiego pod opiekę jego lekarzy. Zastanawiałam się czy to dobry pomysł, ale postanowiłam zapytać panią Basię i tego dziwnego lekarza. Oni się zgodzili...pozostał tylko prezes. Już nie piszę Tumiński, bo pod wpływem brata każdy ma się do niego zwracać "panie prezesie". To głupie, ale co poradzimy??? Nic niestety... Mam jakieś wrażenie, że w lutym nie powtórzą sukcesu sprzed roku :( To już nie jest ten sam zespół. Oni się bardzo zmienili...Pojechałam do ich ośrodka, żeby przed powrotem do domu spakować rzeczy Łukasza. Adrian załatwił mi klucz. Po drodze do pokoju powiedział mi, że jest źle z nimi. Mają już psychicznie dość codziennych treningów od rana do nocy i tego, że nawet pospać nie mogą. Dodał też, że najchętniej też by wrócił do domu i zajął się czymś innym niż piłka nożna. :/ Koło godziny 18 przyleciał ten nasz helikopter, który zabrał nas do domu. Pani Basia wracała samochodem. Mam nadzieję, że jak Jagieński wyzdrowieje to wróci do pracy, a Królewskie Korony będą wygrywać wszystko niczym FC Barcelona albo Bayern Monachium :)

Niedziela, 30 listopada 2014
Spędziłam dzisiejszy dzień w szpitalu u Łukasza. Trochę się pouczyłam też i w sumie nic ciekawszego się nie działo :) Spotkałam się jeszcze z Kornelią i Oktawią, bo dawno nie gadałyśmy. One są "słomianymi singielkami", bo ich partnerzy jeszcze na obozie. Wieczór przesiedziałam na Skypie z Adrianem. Opowiedział mi o przebiegu dnia na obozie. Jak to usłyszałam mało z krzesła nie spadłam. Pobudka-5:30, Bieganie (10km), o 7:00 śniadanie i już o 8:00 trening na siłowni, potem o 11:00 trening futsalu, 13:00 obiad po obiedzie czas wolny do 14:30 (trochę mało, ale ok) i od 14:30 do 18:30 gra na boisku systemem zmian (kto strzeli bramkę schodzi). O 18:45 kolacja a o 20:00 jeszcze trening z innej dyscypliny (siatkówka, ręczna, lekkoatletyka...cokolwiek) kończą dzień o 22;00 i dopiero wtedy mogą robić co chcą. :( Nie dziwię się, że Łukasz tak skończył jak skończył :// Adrian chciał jeszcze rozmawiać ze mną, ale kazałam mu zadzwonić do Kornelii, bo ona cholernie za nim tęskni i czeka na jakiś znak od niego :)

Wtorek, 2 grudnia 2014
Jutro wyjeżdżam do Krakowa na galę KSW 29. Jadę sama z Oktawią i moimi rodzicami. Kornelia powiedziała, że sama nie jedzie, a Adrian wiadomo obóz. Łukasza lekarze nie puszczą, bo zbyt duże obciążenie bla bla bla... Tak więc nie będzie wesoło jak ostatnio, raczej nawet miło nie będzie.Nie po tym co dzisiaj usłyszałam.Może jednak po kolei. Po lekcjach standardowo pojechałam do Łukasza :) Weszłam do jego sali, ale on jakoś wcale nie ucieszył się na mój widok :'( Zapytałam go, co się stało. Odpowiedział tylko "Umieram". Zaczęłam się śmiać, że pewnie żartuje, albo te leki tak działają...On się popłakał :// Poszłam natychmiast do mamy zapytać o co chodzi. Odpowiedziała, żebym zapytała Wilańskiego albo kogoś innego, bo ona mi sama tego nie powie. Też zaczęła płakać :( "Co się tutaj u diabła dzieje" pomyślałam i poszłam do Agaty. W końcu dowiedziałam się, że Łukasza czeka przeszczep serca...Podobno jest nadzieja, żeby przeszczep odbył się szybko, bo mają już potencjalnego dawcę, tylko jego rodzina robi z tym problemy... Nawet nie zajrzałam do Łukasza już...Resztę dnia płakałam zamknięta u siebie w pokoju :'(