sobota, 20 grudnia 2014

"Nic naprawdę nic nie pomoże, jeśli ty nie pomożesz dziś miłości..."

Wtorek, 25 marca 2014
Mama była zachwycona prezentem :) Wiedziałam, że jej się spodoba. Ona dała tacie kopertę, w której były bilety na Teneryfę. Lecieli zaraz po kanonizacji papieża, czyli 28 kwietnia. W tym czasie ja mam jechać z Łukaszem do jakiegoś sanatorium. Podobno wszystko załatwione. Miejsce w ośrodku: "Jagodzianka" w Łebie, wolne w szkole i czas pobytu...Jedziemy 28 kwietnia a wracamy 10 maja. Potem Łukasz ma mieć jakieś badania, a jak wyjdą w porządku to wraca do szkoły. Jednym słowem happy-end. W następny poniedziałek dostanie wypis ze szpitala. Dalsze leczenie odbędzie w domu. Powoli zacznie wracać do formy. Łut szczęścia (a w zasadzie doktor Wilański) sprawił, że Łukasz trafił na tego samego rehabilitanta, co ja po kontuzji kolana. Oczywiście nie od razu wróci na boisko, a ogólnie do końca pierwszej klasy będzie miał zwolnienie z w-fu. Wszystkie treningi będzie odbywał pod kontrolą Rafała, tego fizjoterapeuty. Fajny facet, miły, ogarnięty, z każdym po pierwszym spotkaniu był na "TY". Jak kiedyś powiedziałam do niego "per pan" to się obraził. Generalnie człowiek otwarty. Moje życie wróciło do normy. Niedługo znowu będę spacerować z moim chłopakiem po okolicy, pójdziemy do kina, kawiarni, na mecz. Mieszkam w nowym domu. Mama zatrudniła panią Stenię na stałe, a sama dostała propozycję wzięcia udziału w konkursie na dyrektora medycznego szpitala. Przyjęła ją, bo tylko głupi by odmówił. Trzymamy kciuki :p

Czwartek, 27 marca 2014
Siedziałam sobie na informatyce, gdy nagle zadzwonił mi telefon. Usłyszałam wibrację i zapytałam nauczyciela, czy mogę wyjść do toalety. Pozwolił mi. Poszłam do łazienki na drugim piętrze i sprawdziłam, kto dzwonił. To był Łukasz...Zdziwiłam się, bo przecież wiedział, że mam lekcję. Oddzwoniłam, a on powiedział mi, że moja mama WYGRAŁA!!! Nie mógł się powstrzymać...Cały szpital już o tym mówi. Chwilę z nim pogadałam i wróciłam do sali :) Przez resztę dnia myślałam tylko o tym. Oznaczało to, że moje życie znowu się zmieni. Zawsze dumnie mówiłam: "A moja mama jest lekarzem". Teraz będę mówić:"Moja mama jest dyrektorem..." Jak tylko lekcje się skończyły pojechałam do szpitala. Na korytarzu wpadłam na mamę. Po mojej minie zorientowała się, że już wiem. Domyśliła się też od kogo. Zaprosiła mnie do swojego nowego gabinetu i zrobiła herbatę. Powiedziała, że wygranej wcale się nie spodziewała. Wręcz przeciwnie, nie chciała wygrać. Teraz wszyscy będą trzymali ją na dystans...Dałam jej do zrozumienia, że się myli. Zasłużyła na to. Potem poszłam do Łukasza i pomogłam mu z matmą. Przyszedł do niego Rafał. Pogadaliśmy sobie o głupotach. Panowie szybko złapali wspólny język, sprzeczając się o wyższość Barcelony nad Realem i Neymara nad Ronaldo :) Aż miło się ich słuchało :) Wróciłam do domu i usiadłam nad zeszytami. Szybko jednak włączyłam laptopa i weszłam na fejsa. Popisałam z Kornelią i Oktawią. W pewnym momencie odezwała się Oliwia. Dziewczyna, którą poznałam niedawno w szpitalu. Napisała, że dogadała się z chłopakiem i znowu są razem :) Piękniee. Wysłała mi taki obrazek: 

Poniedziałek, 31 marca 2014
Od rana czekałam tylko aż ten dzień się skończy. Na 16 umówiłam się z Łukaszem...Już u niego w domu. Zanim poszłam do niego ogarnęłam wszystkie zadania. Tylko wtedy będę mogła siedzieć u niego godzinami. Zapukałam do jego mieszkania. Otworzył mi Rafał. Powiedział, że już wychodzi. Przeszłam do salonu, Łukasz siedział i oglądał jakiś serial. Zapytał mnie, co mój tata robił rano pod domem obok. Wtedy powiedziałam mu, że jak co dzień wychodził do pracy...Łukasz tak jakby nie ogarnął przekazu. Wyjaśniłam, że tata kupił ten dom i od jakiegoś tygodnia mieszkamy tam. Nie dowierzał i był zły, że dowiedział się o tym ostatni. Miałam ochotę nawrzeszczeć na niego za te pretensje, ale przypomniałam sobie, że nie mogę go denerwować. I weź tu z takim wytrzymaj...
Potem pogadaliśmy sobie o wszystkim i o niczym. Rozmowę przenieśliśmy z salonu do kuchni, bo zachciało nam się jeść. Jak pani Basia wróciła z pracy, poszłam do domu.W tym samym czasie mama wróciła z pierwszego dnia w fotelu dyrektora.  Nie miała wesołej miny. Niemal bez słowa poszła do łazienki się wykąpać. Jak wróciła, powiedziała mi, że już na dość tej posady...W skrócie jakiś lekarz popełnił błąd, a ona musi podjąć decyzję w tej sprawie. Nie zazdroszczę :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz