środa, 15 lipca 2015

"Zwykła krytyka za plecami znowu kopie Cię, niech nie zapomni z tyłu pocałować..."

Poniedziałek, 18 maja 2015
Zostały nam 4 dni do końca pobytu w Łebie. Z jednej strony fajnie, bo znowu spotkam klasę i będę mogła kontrolować plany mojego wychowawcy, a z drugiej słabo, bo trzeba będzie wcześnie wstawać :// Tak, wychowawcę muszę kontrolować. W weekend Natalia napisała mi, że Wiesław Jagieński z nami pojedzie. W związku z tym, że on jest trenerem piłkarskim to zwiedzimy sobie jeszcze ERGO i PGE Areny. Klasie się ten pomysł nie podoba, bo to są koszty. Niestety zwiedzanie kosztuje. Już teraz wiemy, że 450 złotych może nie wystarczyć. Jednak nie zwiedzanie stadionu najbardziej dobiło moją klasę. Po obiedzie leżeliśmy sobie na plaży. Chwilę błogiego lenistwa przerwał nam telefon od Szymona. Powiedział, żebyśmy szybko weszli na Facebooka, przeczytali post Pawła i włączyli się do klasowej dyskusji. Tak też zrobiliśmy. Paweł napisał "Wiecie co? Jak słucham Kanowskiego to mi słabo się robi. Na każdym kroku zmienia plany. Jeszcze jeden taki numer i ja odpadam, chciałem odpocząć a nie się z nim awanturować" Kanowski to nazwisko naszego wychowawcy. Na razie nie było żadnych komentarzy. Napisałam pierwszy "Paweł wszystko fajnie, ale o co kaman???" Po minucie Julka odpisała "Marcino przeliczył koszty od nowa i stwierdził, że ten ośrodek za dużo kosztuje i przeniósł noclegi do domków 4 osobowych bez wyżywienia"  Natalia dopisała "warunki niby te same, cena spadła do 380 złotych, ale bez jedzenia. Trochę słabo 5 dni na takim trochę śmieciowym żarciu." Napisałam "ale jak to zmienił noclegi? przecież tamte już były zarezerwowane!! :o" W ten sposób pisaliśmy z klasą gdzieś 4 godziny. Szymon napisał, że zaczyna się zastanawiać nad rezygnacją, bo to nie ma sensu... Kurde jak ten człowiek może? Kanowski był taki szczęśliwy jak przedstawiałam mu nasz plan. Wszystko mu się podobało. Co teraz? :( Teraz wszystko jest złe i do kitu i w ogóle. Tylko czemu nie mówi nam tego w twarz??? Po kolacji  Łukasz poszedł pograć w nogę z jakąś grupą, a ja z laptopem usiadłam na leżaku i kontynuowałam klasowe spory. Napisałam im "pogadajcie ze Szczepanem, on może nam pomóc. Możemy zadzwonić do Jagieńskiego też..." Damian napisał, że próbowali rozmawiać o tym ze Szczepanem dzisiaj, ale on ma swój ślub, a poza tym za krótko tu pracuje, żeby się wtrącać itd. Wściekłam się. Prawie rozwaliłam laptop. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i poszłam do nich na boisko. Miałam nadzieję, że jutro będzie lepszy dzień :D

Środa, 20 maja 2015
Wczorajszy dzień był bardzo ponury i deszczowy :( Dzisiejszy jest niewiele lepszy. Po śniadaniu poszliśmy na siłownię. Leżałam na moim ulubionym materacu i myślałam o klasowej wycieczce i wychowawcy. Wpadł mi do głowy pomysł na post o naszym podejściu do planu Kanowskiego. Po obiedzie oglądaliśmy "Szkołę". Przy okazji napisałam na klasowej grupie "Hej, wpadłam na pewien pomysł! Olejmy tego naszego "kochanego wychowawcę". Pokażmy mu, że potrafimy się dobrze bawić. Zapłaćmy te 380 zł. Weźmy ze sobą tyle, ile nam do szczęścia potrzeba. Niech każdy poszuka w okolicy ośrodka restauracji lub knajpy z ulubionym jedzeniem. Uprzykrzymy mu te 5 dni. Powiemy, że każdy ma indywidualne podejście do jedzenia i ma swoje nawyki żywieniowe. Jak będzie chciał iść do pizzerii, to ktoś mu powie, że woli np. bigos. Będzie musiał po kolei chodzić z nami po tych barach. Bo przecież powiedział, że czasu wolnego nam nie da...Szybko mu się znudzi i odzyskamy wolność." Oczywiście Sebastian zapytał "a jak nie?" Na to też miałam gotową odpowiedź "a jak nie to po prostu pokażemy mu, że mamy go gdzieś i nie będziemy na niego reagować. To ma być nasza wycieczka i my powinniśmy rządzić!! :D " Klasie się to spodobało. Natalia obiecała mu to wszystko przekazać. Łukasz wyciągnął mnie na miasto. Namówił na szarlotkę z lodami. Nie chciałam już się opychać, ale on obiecał mi, że to ostatnia szarlotka w tym sezonie w Łebie. Właśnie...w Łebie. W Gdańsku namówi mnie na następną!! :( Kiedyś go za to zamorduję. Przez niego będę musiała kupić sukienkę na wesele Kasi i Szczepana, bo stara już na bank będzie za mała :( Ale trudno, raz się żyje :D Obiecałam mu, że się odegram w galerii, jak go zamęczę w sklepie z sukienkami!!! :* Wieczorem w hotelu tylko leżeliśmy sobie i oglądaliśmy kabarety! :p

Niedziela, 24 maja 2015
Dopiero godzinę temu wstałam po gali :D Było nawet fajnie. W dodatku wiedziałam, że Natalia wygrała z wychowawcą i dostaniemy zawsze i wszędzie czas wolny :) Trochę smutno mi było rozstawać się z Natalią i tymi wszystkimi nowymi znajomymi. Jednocześnie cieszyłam się ze spędzonego z rodzicami weekendu w Gdańsku. Przed galą oczywiście standardowo galeria. Tym razem ubrałam jeansy, bluzkę i szpilki. Nie miałam na sobie szpilek od urodzin :( Zaniedbałam się pod tym względem. Łukaszowi nie udało się namówić mnie na lody i ciastka. Był smutny z tego powodu. Moja mama stwierdziła, że w końcu ulegnę. Nie miała racji!!! Walczyłam sama ze sobą, żeby się nie skusić i wygrałam :p Tatuś nie byłby sobą, gdyby nie przesadził z alkoholem. Dzisiaj nawet nie wie jak się nazywa. Jak się okazało po gali na after party, razem z ojcem Łukasza, wydał 1230 złotych na alkohol i jedzenie :o Masakra jakaś. Teraz moja mama i pani Basia ich "leczą" z ciężkiego zatrucia ;) Poszłam z Łukaszem do kościoła i na spacer. Posiedzieliśmy sobie na plaży. W sumie za 3 tygodnie znowu tutaj będziemy. Nasz ośrodek, w którym będziemy mieszkać nazywa się Neptun. Jest nawet fajny. W każdym domku jest aneks kuchenny, telewizor i łazienka. Wycieczka będzie udana. Przynajmniej my tak uważamy. Jak wróciliśmy do hotelu, okazało się, że nasi ojcowie trafili do szpitala, bo faktycznie czymś się zatruli. Zadzwoniłam do mamy, żeby zapytać o adres. Podała mi go i dodała, żebym przedłużyła rezerwację pokoi na 3 dni dłużej, bo panów zatrzymują na obserwacji. Podobno połowa uczestników imprezy po gali zatruła się nieświeżymi sałatkami :/ Jezus, a to był taki renomowany lokal! :( My tam zjedliśmy tylko po małej kanapeczce. Haa resztę wieczoru spędziliśmy w szpitalu :p




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz