sobota, 11 lipca 2015

"Jesteś jak po maratonie wdech, jak po awanturze dużej szept..."

Wtorek, 21 kwietnia 2015
Jak się okazało wczoraj kilka osób zrobiło sobie wagary. Ogólnie to "musieli odpocząć". Przynajmniej część tak to tłumaczyła :) Dzień w szkole był wesoły. Szczepan na fizyce otwarcie powiedział, że "zaliczył zgona" na mojej imprezie, bo wypił litr wódki i litr koniaku. Zaczęliśmy się z niego śmiać. Paweł mu powiedział, że skoro niedługo będzie szwagrem Łukasza, to musi koniecznie zorganizować wieczór kawalerski dla chłopaków z naszej klasy. Szczepan stwierdził, że w wakacje bardzo chętnie. Tyle, że wtedy będzie już po weselu. Pawciu odpowiedział "weselna też ujdzie, pan poda datę". My znowu w śmiech :D Reszta lekcji spokojnie minęła. Tylko po matmie Michalina nas zatrzymała i powiedziała, że mamy jechać do Łeby i odpocząć. Niczym się nie przejmować. Sprawdziany nadrobimy po powrocie. Coraz bardziej cieszyłam się na ten wyjazd. Doszłam jednak do wniosku, że tym razem będzie nudno. Bez Sonii i Bartka. Postanowiłam wyciągnąć Łukasza na małe zakupy dla poprawy nastroju. Wybraliśmy się do galerii. Kupiłam jak zwykle wiele niepotrzebnych rzeczy :D Ale co tam. W końcu miałam pieniądze z urodzin. Łukasz też wydał i kupił sporo. Wróciliśmy do domu. Odgrzałam nam obiad :) Potem Łukasz poszedł do siebie. Oboje musieliśmy powoli się zacząć pakować. Wyjęłam z garderoby największą walizkę i zaczęłam pakować pierwsze niezbędne rzeczy. Wyjeżdżamy w piątek rano. Mama wynajęła nam jakiegoś kierowcę. Jak już pakowanie mi się znudziło, wzięłam prysznic i zaczęłam oglądać "M jak miłość". Przed snem wzięłam się jeszcze za lekturę. "Lalka"- 700 stron o przygodach Wokulskiego, który ma za dużo pieniędzy i wyobraźni. Wyobraźnia według wielu jest czymś pięknym! Dla mnie jest ucieczką w krainę fantazji. Taką jak w piosence "Witajcie w naszej bajce" z "Akademii Pana Kleksa", gdzie wszystko jest idealne. nikt nie jest głodny, biedny, chory. Czasami warto zrobić sobie taki "spacer".

Piątek, 24 kwietnia 2015
Nasz kierowca, Stefan okazał się zabawnym facetem. Cały czas żartował. Potem włączył muzykę. Wsród nich Gang Albanii. Zespół jak setki innych w Polsce. Oni prezentują rap. Nie przepadam za tym gatunkiem, dlatego włączyłam słuchawki i mojego LemON-a. Jednak w pewnym momencie Łukasz zadał mi jakieś pytanie i musiałam mu odpowiedzieć. Z radia leciał tekst "Prawdziwa dama to twoja mama". Ten tekst mnie poruszył :* Zatęskniłam za moją mamą :/ W końcu jednak dojechaliśmy do "Błękitnej Laguny". Przywitała nas pani Marlena :D Potem Natalia. Pokonała nałóg i wróciła do pracy. Bardzo nas to cieszyło :) W ośrodku zmieniła się tylko jedna rzecz. Zaczęli przyjmować gości prywatnych, kolonie, zielone szkoły i wycieczki zorganizowane. Ośrodek był pełen gości. Natalia pokazała nam pokój dała wszystkie wejściówki i powiedziała, że teraz może być wszędzie tłoczno i żebyśmy sobie rozpiski poczytali i wybierali na basen, czy siłownię luźniejsze godziny :D Kiwnęliśmy jej głowami na znak zrozumienia. Rozpakowaliśmy trochę nasze bagaże i stwierdziliśmy "teraz "Dlaczego ja?", a potem plaża" <3 Oj jacy my zgodni. Zaczęliśmy się zastanawiać ile tu jest teraz osób. Na parkingu widzieliśmy 6 autokarów, więc na pewno koło 300 osób jest. Zapukała do nas pani Marlena. Zapytała nas delikatnie o tę całą aferę, bo ona zna tylko jej fragmenty. Łukasz jej opowiedział, a ja w tym czasie poszłam się przebrać i ogarnąć. Potem poszliśmy na plażę :* Po powrocie do ośrodka włączyłam tą piosenkę z samochodu. Polubiłam ją nawet. Jeżeli ja już słucham rapu, to znaczy, że koniec świata blisko :D :p

Niedziela, 26 kwietnia 2015
Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na mszę o godzinie 10:30. Przed budynkiem była spora grupa osób w naszym wieku. Byli w strojach sportowych. Przed nimi stał trener. Łukasz jakoś tak dziwnie posmutniał. Zapytałam go, o co chodzi. Powiedział, że on i Królewscy zaczynali tak każdy dzień. Biegali rano na podwórku. Prawie się popłakałam. Przytuliłam go i powiedziałam, że tak już nie będzie. Teraz mój tatuś i Jagieński rozruszają cały klub i znowu zostaną Mistrzami Polski. Po kościele wróciliśmy okrężną drogą do ośrodka. Ta grupa dalej stała przed hotelem! :o Masakra jakaś. Nie było nas 3 godziny. Tylko, że już tego trenera nie było. Poszliśmy od razu na obiad. Ten pan siedział sobie i spokojnie jadł. Zapytałam Natalii, o co tutaj chodzi. Powiedziała, że to jest grupa z liceum sportowego z Tarnowa, mieszkają na pierwszym piętrze i teraz mają karę. Przeraziłam się, a ona do nas "wiecie 3 z nich urządziło w nocy imprezę, całe ich piętro słyszało i parter i drugie piętro. Wy na trzecim nie słyszeliście. Trener powiedział, że za karę cała grupa będzie biegać 45 minut i potem 45 minut stać na baczność i tak 5 serii, a potem normalny trening jak co dzień..." Kurde szkoda mi się ich zrobiło. Kończyliśmy drugie danie, jak ten trener się do nas dosiadł. Zapytał, czy nie słyszeliśmy nocnych zabaw jego "uczniów". Powiedzieliśmy, że nie. Wymieniliśmy z nim kilka zdań. W gruncie rzeczy był fajnym facetem. Takim jak Szczepan. Zapytałam go, czemu tak katuje swoją drużynę. Powiedział nam, że on chciałby ich normalnie traktować, ale tak się nie da, bo oni zawsze coś odwalą. Haha już wcale nie było mi nikogo żal. Przecież sami sobie są winni. Nikt im nie kazał imprezować :D Wróciliśmy do pokoju. Mieliśmy 3 opcje. Idziemy na miasto, plażę, albo basen. Wybraliśmy basen. Akurat był wolny. Cały tylko nasz. Około 19 wpadła tarnowska ekipa. Mieli 45 minut na "regenerację". Ten trener zapytał nas, czy nie chcielibyśmy zobaczyć ich treningu na sali w któryś dzień. Zgodziliśmy się. Oni za tydzień już jadą. My dopiero zaczęliśmy się tutaj dobrze bawić :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz