wtorek, 14 lipca 2015

"Dla innej nie ma miejsca mówię Ci, będziesz jedyną i więcej już nikt..."

Niedziela, 10 maja 2015
Nieuchronnie zbliża się czas rozstania z Iskrą Katowice :( :/ Polubiłam całą kadrę. Podałam trenerowi adresy fajnych hoteli i pensjonatów w naszej okolicy. Obiecał, ze w wakacje to u nas zorganizuje obóz. Póki co, jednak dobrze się bawimy. Wczoraj spędziliśmy dzień na plaży. Chłopaki grali w plażówkę, a Łukasz udzielał im swoich rad na najlepsze triki piłkarskie. Był w swoim żywiole. Zrobiłam chyba z tysiąc zdjęć. Obiecałam, że wszystkie wrzucę na moje konto w Google+, gdzie każdy będzie mógł jej obejrzeć. Są tam już zdjęcia z imprez klasowych, wycieczek, moich urodzin i wakacji sprzed roku :D Ku niezadowoleniu chłopaków nie było tam zdjęć, które mogłyby kogoś urazić. Czyli takich na których ktoś "umiera" po spożyciu. Mimo wszystko część zdjęć z ich treningów już tam jest. Jeszcze tego nie wiedzą ;) Dzisiaj wyjątkowo my postanowiliśmy spędzić dzień sami. Rano, jak wychodziliśmy z ośrodka, powiedziałam Natalii, że nie wiemy o której wrócimy. Może nawet wieczorem. Poszliśmy do kościoła, potem zjedliśmy obiad w restauracji, duże lody, gofry i spacer po plaży <3 Plaża była prawie pusta, gdzieniegdzie tylko pojedyncze koce i parawany. Rzuciliśmy się na piasek i leżeliśmy tak około 2 godzin. Wcale nie przejmowałam się ilością piasku w moich włosach, czy tego, że pobrudzę sobie sukienkę. Był to taki wspaniały beztroski dzień :* Wróciliśmy do pokoju, a potem wybraliśmy basen. Piękny i leniwy dzień się kończył. Wieczorem popisałam z ludźmi z klasy i Kornelią. Powiedziała, że rozmawiała z Szymonem. On obiecał jej, że się zmieni, zacznie o siebie dbać i odpoczywać. Kornelia z uśmiechem dopisała "zostaliśmy parą ♥♥♥" Cieszyłam się ich szczęściem.

Wtorek, 12 maja 2015
No i wyjechali :/ Szkoda, ale wszystko co dobre szybko się kończy. W sumie było w ośrodku kilka innych grup, ale to już nie to samo. Spędziliśmy kolejny, leniwy dzień na plaży. Po obiedzie Łukasz uciął sobie drzemkę, a ja usiadłam z laptopem na tarasie. Na Facebooku dostałam wiadomość od Natalii. Nie spodobała mi się jej treść. Było tak napisane "Hej, nie chcę wam przeszkadzać, ale powinnaś skontaktować się z naszym "kochanym" wychowawcą, bo robi problemy z wycieczką. Marcino wymyślił sobie, że każdego dnia rano będziemy biegać, żeby nie było problemów z alkoholem. Kazał też mi znaleźć dodatkowe "atrakcje" typu muzea i wystawy. Robi z tej wycieczki karny obóz, gdzie mamy od 8 rano do 8 wieczór zwiedzać miasto, zero odpoczynku". Odpisałam jej "jak tak zrobi, to Łukasz nie pojedzie, za duże obciążenie, a ja razem z nim...Zobaczysz jak klasa się dowie zaczną rezygnować :(" Poprosiłam Natalię o numer do pana Marcina. Zadzwoniłam do niego. Już na wstępie zapytałam, co mają znaczyć rewolucje w naszym planie wycieczki. Zanim jednak doszedł do słowa, przypomniałam mu, że Łukasz nie może się przemęczać mimo wszystko, a zwiedzanie Trójmiasta od rana do wieczora to słaby pomysł. Wtedy on zaczął "Wiktoria, wiem o co chodzi, ale zrozum mnie. Znam klasę, ty pewnie też. Niektórym odbija bez zajęcia." Faktycznie, miał rację, ale nie mogłam przegrać tej słownej bitwy. Powiedziałam mu "dobrze proszę pana, ja rozumiem. Musi pan jednak pamiętać, że możemy inaczej wypełnić sobie czas. Uważam, że zamiast łazić po kolejnych nudnych wystawach możemy pograć w siatkówkę, czy pójść na basen. Róbmy to, co sprawia nam przyjemność, a nie to co zanudza na śmierć." Haa nie wiedział,co powiedzieć. Skwitował mnie jednym prostym zdaniem "Dobra, wygrałaś, zrobimy tak jak wy ustaliłyście, w końcu każdy chce tam odpocząć. Dobiorę trzeciego opiekuna, żeby mieć nad wami większą kontrolę" Zaproponowałam mu Jagieńskiego, bo wiedziałam, że Wiesiu się zgodzi :p Napisałam tylko do Natalii, że wszystko już załatwione i oglądałam różne seriale. Tak aż do wieczora :D

Sobota, 16 maja 2015
Kolejne dni miały taki przebieg: śniadanie, plaża, obiad, basen, siłownia, plaża, miasto, kino, kolacja, siatkówka, piłka nożna. Łukasz grał z różnymi szkołami. Dzisiaj jednak zdecydowaliśmy się na spędzenia czasu na mieście. Musieliśmy zaopatrzyć się w jakieś pamiątki i prezenty. W sumie kończyły nam się też niektóre kosmetyki, więc po drodze wstąpiliśmy do drogerii. Przeszłam koło regału z perfumami i coś mnie ruszyło. Szybko złapałam potrzebny krem, tusz do rzęs i szampon do włosów. Zapłaciłam i wybiegłam z płaczem ze sklepu. Usiadłam na ławce. Łukasz obok mnie. Zapytał mnie co się stało. Powiedziałam mu "wiesz stanęłam przy tych perfumach, rok temu przy tym regale zadzwoniła Kornelia, że Adrian wiesz...chciał się zabić :(" Masakra, przypomniały mi się momenty które bezpowrotnie chciałabym wyrzucić z głowy :c Łukasz mnie przytulił i powiedział, że mam nie płakać, Adriana nam to nie przywróci. Ci dwaj "trenerzy" już za to odpowiedzą. No tak niedługo kolejna rozprawa. Poszliśmy sobie na lody. Podwójne z bitą śmietaną :) Ale smutek w sercu pozostał. Po kolacji przyszła do nas Natalia. Rozmawialiśmy z nią dosyć długo. W sumie to zwierzyliśmy się jej z wszystkich naszych problemów ostatniego półrocza. Ona nie mogła zrozumieć śmierci Adriana i postępowania Tumińskich. Nikt nie mógł ich zrozumieć :( Obejrzała z nami film "Sami swoi", bo akurat leciał w TV i wróciła do siebie. Powiedziała tylko, że będzie jej smutno jak w piątek sobie pojedziemy na galę. Obiecałam jej, że jak będziemy na wycieczce w Sopocie, to zadzwonię i się jakoś umówimy na spotkanie. Spodobał jej się ten pomysł :p Nam też. Jak Łukasz zasnął przejrzałam jeszcze różne strony i Facebooka. Napisał do mnie Marek, dyrektor naszego centrum kultury. Chciał, żebym się z nim spotkała, bo ma dla mnie scenariusz festiwalu. Napisałam, że po 25 maja będę w Koronie i możemy wtedy jakoś się ogarnąć :D Wykąpałam się i poszłam spać. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz