środa, 8 lipca 2015

"Tak, tak ten w lustrze to niestety ja..."

Środa, 4 marca 2015
Pan Szczepan przez 3 lekcje nauczył nas więcej niż Hipolit przez pół roku. Dzisiaj mieliśmy z nim zastępstwo za religię. Oczywiście nie zrobił nam fizyki, tylko wykład o siatkówce :D Zapytałam go z ciekawości, czemu jest nauczycielem fizyki, a nie np. wf-u, albo  w ogóle siatkarzem. Odpowiedział, że to skomplikowana historia. Zgodził się ją nam przedstawić. Powiedział, że jego rodzice bardzo chcieli mieć syna- fizyka. On zgodnie z ich życzeniem studiował fizykę i zaocznie wychowanie fizyczne na AWF-ie. Grał w siatkówkę od 2 klasy podstawówki. W czasie studiów grał cały czas w lokalnej drużynie. Jednak odniósł kontuzję, która nie pozwoliła mu kontynuować kariery sportowej. Od 9 lat nie może uprawiać sportu. Siatkówka została jego miłością ♥ Kurde współczułam mu. Facet mógł być naprawdę dobry i znany, zarabiać miliony i zwiedzać świat, a nie uczyć fizyki jakąś klasę mat-fiz ;) W domu w sumie tylko się uczyłam. Zadzwonił do mnie Łukasz. Poprosił, żebym do niego natychmiast przyszła! Zaczęłam się bać :( Weszłam do jego mieszkania bez pukania. Przeszłam do salonu, a tam siedział nasz kochany fizyk!! Okazało się, że Szczepan jest narzeczonym starszej (28-letniej) siostry Łukasza, Kasi. Łukasz ma dwie siostry. Młodsza Asia miała 15 lat i była w 2 klasie gimnazjum. Kasia mieszkała na obrzeżach Korony. Pracuje jako asystentka burmistrza. W zasadzie to rzadko spotykała się z rodzicami, bo... Skomplikowana sprawa. Teraz przyszła, żeby przekazać zaproszenia na ślub. Na 6 czerwca :) Łukasz zapytał ich jak się poznali. Zgodnie stwierdzili, że w galerii. Ona oblała go niechcący kawą. Wymienili numery telefonów w sprawie zwrotu kosztów za pranie. On zaprosił ją do kina, potem na mecz siatkówki :) Tak się zaczęło. Haha Łukasz powiedział im wtedy, że najpierw mnie zaprosił na swój mecz. Do kina poszliśmy dużo później...Ale i tak obie historie były bardzo romantyczne :p

Piątek, 6 marca 2015
Zostałam wezwana do gabinetu dyrektora :o Zdziwiło mnie to ogromnie! Przecież nic złego nie zrobiłam, oceny mam dobre, a i z nieobecnościami jest prawie idealnie. Nieśmiało weszłam do sekretariatu i od razu poprosił mnie pan dyrektor. Serce waliło mi jak młot. Stan przedzawałowy pewno. Pan dyrektor do mnie "no w końcu dotarłaś, czekałem długo". Przy jego biurku siedział dyrektor naszego centrum kultury. No i dyrektor zaczął "pamiętasz jak prowadziłaś festiwal sztuki osób niepełnosprawnych?" Kiwnęłam głową. Więc ten kontynuował "Marek potrzebuje kogoś do poprowadzenia imprezy z okazji Dni Miasta, gdzieś w połowie czerwca". Wtedy ten Marek zabrał głos "Chcemy w tym roku uderzyć w klimat disco polo i dance,  mamy 4 zespoły z tego klimatu, oczywiście te, na które nas stać!" Zaczęłam się śmiać i mówię "panowie, to dobry pomysł, disco polo nie każdy lubi, ale każdy zna..., są pewne utwory, które mają tak idiotyczne teksty, że aż śmieszą" Teraz to oni zaczęli się śmiać. Mój dyrektor powiedział, że oni nie wiedzą jak te koncerty ułożyć w czasie, żeby było dobrze. Dalej nie wiedziałam o co im chodzi...Patrzyłam na nich jak na idiotów. Marek powiedział w końcu wprost w czym tkwi problem "bo widzisz wybraliśmy Akcent, After Party, Piękni i Młodzi i Pudzian Band" Kurde grubo. Skąd nasze miasto ma tyle kasy na to? Powiedziałam im, że najlepiej ułożyć zespoły wedle doświadczenia zawodowego i popularności. Nie pasowało, bo Akcent może wyjść na scenę najpóźniej o 18, bo potem mają inny koncert bla bla bla... Marek powiedział, że to jest mój problem już. Mam czas do Wielkanocy,  żeby to wymyślić. Potem mam te koncerty prowadzić, a oni oczywiście mi zapłacą. 10% z budżteu miasta na artystów. Wróciłam do domu i jakoś zapomniałam o tym "problemie". Włączyłam zespół "Piękni i Młodzi", bo w ogóle nie znałam ich muzyki. Przesłuchałam jeszcze kilka piosenek pozostałych wykonawców i poszłam spać.

Niedziela, 8 marca 2015
Dzisiaj Dzień Kobiet. Tata zrobił mi i mamie eleganckie śniadanie i dał nam prezenty. Mamie złoty naszyjnik, a mi bransoletkę z Pandory :) Pojechaliśmy razem do kościoła. Przy obiedzie wpadł  Łukasz. Dał nam po pięknym bukiecie kwiatów i poszedł :/ Liczyłam, że zostanie ze mną chwilę. No trudno... Pojechałam z mamą na zakupy. Poszłyśmy do kina. Na film "Disco Polo". W sumie nawet fajny. Większość piosenek w filmie to utwory właśnie Akcentu. Wrócił mi "problem" do głowy :D :p Po filmie rzuciłyśmy się w wir zakupów. Mama stwierdziła, że dawno nie czuła się tak wspaniale. W galerii rozdawali wszystkim kobietom tulipany i czekoladki :) Po 5 godzinach zakupów zmęczone  wróciłyśmy do domu. Tata siedział w salonie i rozmawiał z Jagieńskim :o Zdziwiłam się. Zagadka jednak szybko się wyjaśniła. Tata powiedział, że właśnie wraca ze spotkania z burmistrzem. Został mianowany nowym prezesem Królewskich Koron <3 Popłakałam się ze szczęścia. Zaraz pobiegłam do Łukasza, żeby mu o tym powiedzieć. Jednak on już wiedział, bo Jagieński napisał o tym na funpage'u klubu jeszcze w ratuszu. Wróciłam więc do siebie i zaczęłam się zastanawiać, czy tata ograniczy teraz pracę zawodową na rzecz klubu. Rozwiał moje wątpliwości. Powiedział, że na razie i tak musi wypełnić wszystkie kontrakty, które ma, a potem się okaże. Zrobiłam jeszcze zadania z matematyki i weszłam na Facebooka. Napisał do mnie Maks, potem Robert. Obaj mieli pretensje, że im nie powiedziałam, że mój tata kandyduje na prezesa. Jasno dałam im do zrozumienia, że o niczym nie wiedziałam. Bo taka prawda. Odebrałam też kilka wiadomości z gratulacjami. Cieszyłam się z sukcesu mojego kochanego tatusia :* Wierzyłam, że Korony jeszcze nie raz pokażą innym ich miejsce w szeregu :* <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz