wtorek, 7 lipca 2015

"Chcemy być sobą, chcemy być sobą wreszcie..."

Czwartek, 26 luty 2015
O 8:15 dostałam od Natalii wiadomość, że Hipolit został zwolniony dyscyplinarnie. Za znieważenie mojej mamy i wprowadzenie terroru na lekcjach. Byłam przeszczęśliwa. Jednak przypomniałam sobie, że jutro o 10 mamy rozprawę w sądzie. Zadzwoniłam do pana Ernesta i trenera Jagieńskiego. Poprosiłam, żeby przyjechali do mnie porozmawiać o rozprawie i jej przebiegu. Obaj się zgodzili. Mecenas powiedział, żebyśmy po prostu szczerze odpowiadali na pytania i niczego się nie bali. Tumińscy już nikomu krzywdy nie zrobią. Ojciec Szymona musiał nas opuścić, ale Jagieński został. Powiedział, że burmistrz naszej Korony rozpisał konkurs na nowego prezesa klubu. Potrzebna jest osoba, która odbuduje morale drużyn. Drużyn wszystkich kategorii wiekowych. Jagieński zostanie trenerem juniorów. Treningi wznawia 1 marca. Zgłosił już drużynę do rozgrywek. Łukasz posmutniał. Wiesław powiedział mu "spokojnie miejsce dla ciebie będzie czekać, wrócisz na jesień do nas". Łukasz mu odrzekł "tu nie chodzi o mnie...bez Adriana nic nie będzie takie samo...nieważne, czy ja wrócę, Adrian już do nas nie dołączy! :( " Prawie się popłakałam. Jagieński wyszedł, Łukasz też poszedł do siebie. Włączyłam sobie smutne, stare piosenki. Posłuchałam Seweryna Krajewskiego i dobry nastrój mi wrócił. Wyprasowałam sobie kremową bluzkę i spódnicę na jutro. Potem Natalia wysłała mi lekcję z dnia i dodała, że mamy konkretnie powiedzieć ile osób jedzie na wycieczkę, bo wychowawca musi zrobić rezerwację :) Popisałyśmy gdzieś do 23 i poszłam spać.

Piątek, 27 luty 2015
Rozprawa w sądzie trwała 2 godziny. Jak zostałam poproszona na salę i zobaczyłam tych dwóch... od razu zrobiło mi się słabo. Odpowiadałam na pytania sędziego. Pytał o stan Łukasza na obozie, o Adriana i o ogólną sytuację w klubie po odejściu Jagieńskiego. Potem zeznawał jeszcze Jagieński i ten lekarz z Karpacza. Wyrok był jak najbardziej sprawiedliwy. Arkadiusz Tumiński (trener) dostał 10 lat więzienia, a Władysław (prezes) 3 lata w zawieszeniu. Nie mógł jednak dożywotnio pełnić jakichkolwiek funkcji społecznych. Sprawa o Adrianie jest dopiero po Wielkanocy. Wróciliśmy do domu około 13. Pani Stenia akurat kończyła gotować obiad. Zjedliśmy i pojechaliśmy do "Magdalenki". Czekał tam na nas nasz DJ, czyli Grzesiek :D Zapytał mnie jaką muzykę lubię i czego nie może zabraknąć. Powiedziałam mu, że lubię wszystko poza piosenką "Mój aniele". Zaczął się śmiać. Powiedział, że jestem najmniej wybredną z jego klientów. Poprosił, żebym zrobiła mu listę 200 ulubionych piosenek. Powinny starczyć na całą imprezę. 200 piosenek każda średnio po 3 minuty to daje 10 godzin grania! Uznałam, że to za dużo. Grzesiek do mnie "dużo? przecież będę z niektórych robił remixy, wstawimy jakieś konkursy, poza tym impreza na 19, tak?" Kiwnęłam głową. On kontynuował "no to widzisz, ja gram zawsze do ostatniego gościa na sali. Zobaczysz jeszcze braknie..." W sumie miał rację. Łukasz tak siedział obok nas i w końcu stwierdził, że nie może się doczekać tej imprezy, bo spotkamy się ze znajomymi z Gorzowa. Noo on też miał rację. Wieczór spędziliśmy przed tv. Tym razem jednak w salonie Łukasza. Tam też zasnęłam. 

Poniedziałek, 2 marca 2015
Za miesiąc Wielkanoc! Za 6 tygodni moja impreza. Rodzice już szaleją. Pytają, gdzie kto będzie spał i jak to wygląda. Tatuś zamówił busa, który po imprezie będzie rozwoził miejscowych gości. Mam ich trochę dość. Sonia z Kacprem i Bartek ze Stefą przenocują u mnie w domu. W pokojach gościnnych. Rodzina z daleka zajmie nasz dom na obrzeżach Korony. Dla mnie i dla Łukasza rodzice wynajęli pokoje w "Magdalence". Jezus oni mają już tak wszystko dokładnie zaplanowane. Rozumiem, że mają mnie jedną i chcą, żebym miała niezapomnianą 18-nastkę , ale bez przesady. Robi się z tego powoli wesele. Z 64 osób rodzice zrobili 84 :o Nie mam nawet do końca pojęcia kogo! :( Wiem, że mamusia dopisała doktora Wilańskiego z żoną i Agatę z jakimś chłopakiem... Reszty nie ogarniam :( Ach ci moi rodzice :/ Nie byli by sobą, gdyby czegoś nie wymyślili. Tatuś kupił 250 butelek wódki! Nie no, przesadzają. Nie powiem im tego, bo się obrażą. Jak powiedziałam to Kornelii, stwierdziła, że też by tak chciała. Ona musi sama wszystko planować. Jej mama tylko pieniądze da... Dzisiaj w szkole poznaliśmy nowego nauczyciela fizyki. Nazywał się Szczepan Borzycki. Ma 29 lat. Wydaje się być spoko. Pierwsze co, opowiadał nam o MŚ siatkarzy. Powiedział, że był na wszystkich meczach naszej kadry :o Pytał, czy wśród nas nie ma siatkarzy. Szymon się zgłosił. A Szczepan do niego "Piąteczka na start" i wpisał mu 5 do dziennika. Potem zadawał pytania o siatkówce. Za każdą dobrą odpowiedź dawał piątki, a za złe trzeba było zrobić 10 przysiadów. Dostałam 4 piątki. Szymon 7, Łukasz 5, a Paweł musiał zrobić 100 przysiadów. Oznajmił nam, że jak ktoś nie umie fizyki, to może mu pisać siatkarskie wierszyki albo piosenki kibica. Byle nie "Polacy nic się nie stało" :) Już go pokochaliśmy <3 Zrobił z nami temat, a na końcu powiedział "no to do jutra, będziemy robić zadania. Te którymi katował was Hipek" :p W końcu wyszliśmy z sali z uśmiechami. Wieczorem każdy już miał Szczepana (tak kazał na siebie mówić poza szkołą) w znajomych na fb :D Spodobało mi się zdjęcie, które udostępnił :*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz