niedziela, 12 lipca 2015

"Nigdzie się nie spiesz, spieszy się czas...na pewno jeszcze, dopadnie nas..."

Wtorek, 28 kwietnia 2015
Po 4 dniach pobytu w Łebie zaczynało mi brakować klasy i ich żartów :( Jednak cieszyłam się z każdej chwili spędzonej z Łukaszem. Okazało się, że wszystkie grupy tutaj obecne to szkoły sportowe. Więc nie przyjechali tutaj się bawić, ale trenować :( Dzisiaj na siłowni spotkałam pewnego młodego człowieka. Był w naszym wieku. Łukasz sobie spokojnie trenował, a ja na tablecie przeglądałam Pudelka, Aska i takie inne ciekawe strony :) Ten chłopak podszedł do mnie i zapytał o godzinę. Podałam mu, a on do mnie "sama tutaj jesteś, piękna?". Odpowiedziałam mu "po pierwsze nie piękna, tylko mam na imię Wiktoria, a po drugie to nie sama, tylko z chłopakiem, tam o przy ergometrze." Wtedy on mi się przedstawił. Miał na imię Krystian. Powiedział, że jest siatkarzem i ma tutaj takie jakby "zgrupowanie klubu". Zaczęłam się śmiać i pytam "jednoosobowy obóz? jedynki to chyba w 4 klasie podstawówki grają! ile razy nie zdałeś??." Odpowiedział "chciałbym tak, ale niestety. Naderwałem staw skokowy i trenuję teraz indywidualnie. Moi koledzy są na boisku, grają sobie." Jezus, jak mi było głupio :( Przeprosiłam go :) On tylko się uśmiechnął. Pojawił się jego trener i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to nazwa zespołu "Iskra Katowice". W tej drużynie grał Szymon, zanim się do nas przeniósł. Podszedł do nas i do Krystiana "ty kurde, dziewczyny czy formy szukasz?". Łukasz powiedział, że dziewczyna zajęta :* Ach wróciliśmy do pokoju się przebrać i zeszliśmy na obiad. Okazało się, że była tam cała Iskra. Krystian od razu krzyczał "ej dosiądźcie się do nas." Zrobiliśmy tak. Oprócz Krystiana przy naszym stole siedziało 3 innych siatkarzy: Mikołaj, Norbert i Filip. Gadali między sobą o siatkarskich sprawach. Potem zaczęli nas wypytywać, co tutaj robimy i w ogóle. Powiedzieliśmy im skróconą historię o naszych "przygodach." W rewanżu Filip powiedział "jesteśmy tutaj od wczoraj, a Krystian na pierwszym treningu się połamał. Gdyby nie mąż pani  Marleny musiałby wrócić do Katowic. A to wiecie 700 km prawie." Następny odezwał się Norbert "Przyjechaliśmy tutaj, żeby trener mógł wybrać nowego kapitana. Grał z nami taki Szymon i on był kapitanem, ale musiał się na jakieś zadupie przenieść, bo matka dostała pracę tam." Krystian popatrzył na nich wzrokiem mordercy i powiedział "A co ich Stawicki interesuje. Ciekawe, gdzie on w tej Koronie klub znajdzie." Popatrzyłam na Łukasza i zaczęłam się śmiać. Wróciliśmy do pokoju. Łukasz się położył, a ja poszłam do Natalii na kawę. Wieczorem tylko zasnęłam.

Środa, 29 kwietnia 2015
Na śniadaniu znowu towarzyszyliśmy Iskrze. W końcu zdecydowałam się powiedzieć nowym znajomym prawdę. Zaczęłam "chciałam was przeprosić za wczoraj, jak gadaliście o tym Szymonie to ja się tak głupia śmiałam. Bo wiecie co? Od 7 stycznia Szymon jest z nami w klasie. Podpisał umowę z klubem w Olsztynie i nawet kilka razy już grał. Dziękuję wam za nazwanie mojej rodzinnej Korony zadupiem :D" Oni spuścili głowy. Mikołaj, jak się okazało najlepszy kumpel Szymona, powiedział "widzicie od początku mówiłem, że ten chłopak jest spod szczęśliwej gwiazdy". Zza pleców trenera usłyszałam pytanie "A dalej tyle pije?" Nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć. Łukasz z gracją wybrnął "wie pan, jak musi to pije, nasza klasa to częściowo ludzie z mityngów AA, więc Szymon nie ma wyjścia :D" Zaczęliśmy się śmiać. Łukasz zapytał, czy może trochę z nimi potrenować, bo od pół roku prawie nie miał styczności z żadną piłką. Trener mu pozwolił. Poszłam więc z nim. Usiadłam z Krystianem na trybunach, gadaliśmy o Szymonie. Zapytałam go, o co chodzi z alkoholem Szymona. On mi powiedział, że Szymon uwielbia sobie wypić. Miał nawet kilka akcji na policji, ale tata zawsze mu pomógł. Przypomniałam sobie sytuację z premiery "Greya". Na chwilę posmutniałam. Krystian do mnie "nie martw się, alkoholizm można wyleczyć." Powiedziałam mu, czemu jestem smutna. Potem złapałam za aparat i zaczęłam latać po boisku jak opętana. Kiedy trener chciał mnie wyrzucić, zaproponowałam, że zdjęcia wyślę Szymonowi. Albo najlepiej zaproszę go tutaj na weekend :D Wszyscy byli za. Po obiedzie poszłam z Łukaszem na miasto. Zapytałam go, czy nie jest zmęczony, a on do mnie "zwariowałaś? to mój żywioł" Byliśmy na mieście do 21 <3 Wróciliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Łukasz poszedł spać, a ja wysłałam Szymonowi zdjęcia. Odpisał "co??? :o skąd, jak, gdzie? Podaj adres, w piątek u was jestem :p" Nic mu nie odpisałam, tylko wyłączyłam laptopa i poszłam spać ;)

Piątek, 1 maja 2015
Szymon jak obiecał, tak zrobił. Poprosił mnie wcześniej o dyskrecję :) Po śniadaniu Łukasz poszedł na ich trening, a ja kończyłam makijaż. Powiedziałam, że zejdę za kwadrans. Kilka minut potem zadzwonił Szymon, że już jest pod ośrodkiem. Wyszłam do niego i mówię "bierz pokój i idziemy." Wziął klucze, szybko się ogarnął i obydwoje poszliśmy na salę. Oni spokojnie sobie odbijali. My po cichutku weszliśmy na trybuny do Krystiana, a on od razu zaczął się drzeć "Szymon co ty tutaj robisz???" A on tylko im powiedział "no jestem" :D Już było po treningu. Każdy chciał z nim chociaż chwilę pogadać. W tym czasie ja z Łukaszem wymknęliśmy się na plażę. Zrobiliśmy sobie długi spacer. Wróciliśmy na obiad. Potem znowu na plażę. Zajęliśmy sobie naszą ulubioną ławeczkę. W ten sposób spędziliśmy następne 3 godziny. Było cudownie. W ośrodku Iskra miała kolejny trening. Szymon wśród nich. Łukaszowi się zbytnio nie chciało, dlatego siedzieliśmy sobie na krzesełkach :) Rozmawialiśmy sobie i doszliśmy do wniosku, że takie coś zdarza się tylko w bajkach. Wieczorem przyszedł do nas Szymon. Podziękował mi za zdjęcia i zaproszenie tutaj. Powiedział też, że namawiał Kornelię, ale jej rodzice w delegacji i musiała się bratem zająć. Szymon zostaje z nami do wtorku. Zaczynają się matury i  mamy wolne. Zapytaliśmy go jak w szkole. Powiedział, że niewiele się działo. Tyle, że w poniedziałek Paweł przyszedł na kacu i Michalina zrobiła im kolejny wykład o alkoholu, a Szczepan podał dobry przepis na kaca-mordercę :D Ach ten Szczepan <3 Kochany nauczyciel. Obejrzeliśmy jeszcze razem jakiś film i Szymon wrócił do siebie. Potem wpadła jeszcze Natalia, żeby zapytać, czy te treningi to dobry pomysł. Przypomniała nam, że Łukasz musi na siebie uważać. Łukasz jej powiedział "moja prywatna pani doktor nie pozwoli mi się przemęczać" Tak więc Natalia pożegnała się z nami i poszła do siebie. A my zasnęliśmy sobie na dywanie :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz