czwartek, 9 lipca 2015

"Będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało..."

Wtorek, 14 kwietnia 2015
Moje urodziny <3 W sumie dzisiaj mniej oficjalne. Rano rodzice złożyli mi życzenia. W drodze do szkoły wstąpiłam jeszcze do Lidla i kupiłam cukierki dla klasy. Wiem, to trochę dziecinne, ale my to praktykujemy :D Rozdałam je na matematyce. Wcześniej też poczęstowałam Szczepana. Reszta lekcji upłynęła szybko i bezboleśnie. Wróciłam do domu i przypomniałam sobie, że miałam wysłać mailem mój pomysł na Dni Miasta. Do piątkowego spotkania nie doszło :( Temu panu coś wypadło. Napisał mi tylko na Facebooku, że nie może przyjechać do mnie. Miałam mu to wysłać na maila. Nie zrobiłam tego oczywiście, bo zapomniałam. Przeprosiłam go za zwłokę. Zjadłam obiad i odrobiłam lekcje. Głównie z matmy, wiadomo. Zadzwoniła do mnie Sonia z życzeniami. Powiedziała, że przyjadą w czwartek wieczorem. Kurde to już pojutrze :o Masakra jakaś się robiła :D Odpisałam na życzenia wysłane mi przez Facebooka i pojechałam z mamą do "Magdalenki". Musiałyśmy jeszcze dopiąć pewne szczegóły. Pani Ilona powiedziała, że musimy przyjechać w piątek o 11, żeby podpisać odbiór alkoholu i pozostałych produktów, których nie obejmuje cena imprezy. Popatrzyłam na nią i mówię "Przecież o 11 ja jestem w szkole, a mama w pracy". Moja mamusia krzyknęła wtedy "Ale jak to w szkole? Żadna szkoła, żadna praca- robimy sobie wagary" Boże, czy ona zwariowała? <3 Chyba tak :* Już nic nie mówiłam. W samochodzie zapytałam ją, czemu pozwala mi wagarować. Ona mi na to "dziewczyno, patrzyłam na twoje oceny, z matmy, historii, religii i chemii wychodzi ci 6, z reszty 5, musisz wyluzować. Mam dla ciebie prezent." Podała mi kopertę. Dalej mówiła "rozmawiałam z lekarzem Łukasza, powinien jechać do sanatorium. Dlatego 25 kwietnia jedziecie tam, gdzie byliście rok temu, będziecie tam do 22 maja, potem KSW i powrót do domu. Załatwiłam Ci już wolne w szkole i w ogóle. Wiem też, że prowadzisz "Koronny Mini-Disco Festiwal 13 czerwca..." Masakra, zaczynałam się jej bać w sumie :p Jak już byliśmy w domu wpadł Łukasz, złożył mi życzenia. Powiedział, że prezent dostanę w sobotę :) On cieszył się na miesiąc ze mną <3 Szczerze? Ja też :*

Piątek, 17 kwietnia 2015
Od wczoraj przyjmuję gości. Ostatecznie będzie 75 osób. Będzie się działo, jak to mówi mój tata. Wstałam rano i zaraz po śniadaniu pojechałam na moją salę. Wszystko już było gotowe. W obu salach. My-młodzi mieliśmy jedną z Grześkiem- DJ-em, a dorośli drugą z muzyką radiową. U mnie 45 osób u nich 30 :D Z moich gości to 25 osób z klasy, Sonia z chłopakiem, jej brat ze Stefanią, Kornelia, Maks, Oktawia, jeszcze kilku znajomych z gimnazjum. Zapowiadało się ciekawie. Równiutko o 11 przyjechało 250 butelek wódki, którą zamówił mój tatuś. Potem chipsy i inne słone przekąski. Wszystko podpisałyśmy i potem razem z Sonią poszłam do pokoju hotelowego, który był zarezerwowany dla mnie, drugi obok dla Łukasza. Wniosłam już tam małą walizkę, w której były niezbędne rzeczy. Wśród nich oczywiście aparat. Leżałyśmy na łóżku i śmiałyśmy się bardzo głośno. Przyszła do nas jakaś kelnerka i poprosiła, żebyśmy zeszły do kuchni popróbować zimnych przystawek i całego menu. Wszystko było genialne. Po powrocie do domu, korzystając  z chwili wolnego weszłam na maila. Marek mi odpisał. W treści było coś takiego "Skąd pomysł, żeby Akcent wszedł pierwszy o 16:30, o 18 Piękni i Młodzi, o 19 After Party, a na końcu Pudzian Band? Dlaczego Akcent ma najdłuższy czas sceniczny?" Odpisałam mu "Akcent ma największy repertuar i ich muzykę trzeba brać na trzeźwo, poza tym potem mają już inny koncert, Piękni i Młodzi mają krótszy repertuar i też inny koncert tego dnia, a te dwa pozostałe współpracują ze sobą, więc obojętne w jakiej kolejności wejdą na scenę..." Długo rozmawiałam też z Sonią i Stefanią. Cieszyłam się, że u nich już wszystko w porządku :) Wykąpałam się i poszłam spać. Zasnęłam z nadzieją, że całe życie będę tak szczęśliwa jak dzisiaj <3

Sobota, 18 kwietnia 2015/ Niedziela, 19 kwietnia 2015 
Nadszedł długo wyczekiwany dzień imprezy. Od rana wszyscy w moim domu jakoś dziwnie się zachowywali. O 13 przyjechał zamówiony przez mamę fryzjer, który miał ją uczesać na imprezę. Przy okazji zrobił fryzurę także mi. O 17 pojechaliśmy już na salę :) Zajęłam swój stolik. Pół godziny później przyjechał Grzesiek. Podłączył sprzęt i puścił jakąś luźną muzykę niekoniecznie do tańca :D Koło 18:30 pojawili się pierwsi goście, Łukasz z rodzicami i siostrami. Szczepan też. Dostałam od Łukasza kosz róż i bransoletkę. O 19:30 wszyscy już byli :) Dostałam wiele bukietów.  Z pomocą Oktawii zaniosłam je do kuchni, żeby schowali do wody.Oficjalnie powitałam gości i życzyłam dobrej zabawy. Potem był tort i sto lat. Rodzice przeszli do sali obok, a my zaczęliśmy imprezę. Bawiliśmy się do 5:30 rano. Znaczy nie wszyscy.Część pojechała po północy, część trochę póżniej. Oczywiście Pawła trzeba było wyprowadzać, prawie, że wynosić. Szymon trzymał poziom. Fakt trochę wypił, ale dzisiaj miał mecz i był zbyt zmęczony, żeby więcej pić.  Szybko się zmył. Osobiście wypiłam coś koło pół litra i kilka kieliszków wina :p Nic mi nie było :)  Łukasz też coś tam wypił. Trochę mniej ode mnie. Zasnęliśmy koło 6 rano. Obudziliśmy się po 13 i zadzwoniłam do mamy, żeby przyjechali, bo my już wstaliśmy. Zeszliśmy na dół, chciałam podziękować pani Ilonie za imprezę i zabrać swoje rzeczy. Ilona powiedziała, że owszem muszę zabrać kwiaty i prezenty, ale też całe jedzenie, które zostało po imprezie. Do tego wszystkie otwarte akohole z bufetu stu alkoholi :o Otworzyli 67 butelek :/ Dobrze, że przyjechali tym busem zamówionym na imprezę. Wróciłam do domu obładowana tym wszystkim. Pożegnałam Sonię i ekipę, bo musieli już wracać :( Napisałam na grupie klasowej, że zapraszam na poprawiny, bo wódka została. Każdy, kto był skwitował krótkim "dzięki, ale nie dam rady..." Czyli impreza udana. Cieszy mnie to niezmiernie. Wieczorem jeszcze przyszedł Łukasz i pogadaliśmy trochę. Zgodnie stwierdziliśmy, że jutro robimy sobie małe wagary <3 Z tą myślą wyłączyłam budzik i poszłam spać :)   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz