czwartek, 1 stycznia 2015

"Przerzuć kartkę, zaryzykuj, bądź dziwakiem nie idź ścieżką, własną depcz, otwórz głowę..."

Środa, 20 maja 2014
Wczoraj napisałam do tego fotografa, że bardzo mu dziękuję, ale muszę odmówić. Ostatnio długo nie było mnie w szkole i nie mogę sobie pozwolić na kolejne nieobecności :) Łukasz w końcu wrócił do szkoły. Wszystko jest dobrze. Dzisiaj po lekcjach spotkałam Adriana w galerii. Był sam. Powiedział, że ma dość tego, co się wokół niego dzieje. Lekarzy, badań, spotkań z psychologiem i że żałuje tej próby samobójczej :) Szkoda, że dopiero teraz...Powiedział mi, że przechodzą z Kornelią spory kryzys. Ona od spotkań z nim woli przyjaciół z klasy i książki. Zaczęła się dużo uczyć. Tak jakby nauka była dla niej ucieczką od problemów. Nie bardzo wiedziałam, co mam mu doradzić. Naprawdę to było trudne. Kornelia tyle przeżyła,  a teraz chce od tego odpocząć. Nabrać dystansu do pewnych spraw. Każdemu takie rzeczy są potrzebne... Pożegnałam się z nim i wróciłam do domu. Wpadł do mnie Łukasz. Sprzeczaliśmy się o to, kto wygra LM. On był za Atletico, ja trzymałam za Realem. Założyliśmy się o wynik. Zakład był o nic, po prostu o zwycięstwo. Leżeliśmy przed telewizorem i on w pewnym momencie zasnął. Oparty o moje ramiona. Złapałam jego telefon i napisałam do jego rodziców, że zostanie u mnie na noc...Na tym się skończyło :) Przykryłam go kocem i poszłam do swojego pokoju :D Popisałam z Sonią i Kacprem. Odezwała się też Kornelia. Napisała, że zastanawia się nad ostatecznym zerwaniem z Adrianem. Ma dość jego fochów, że nie może trenować. Sam jest sobie winny :( Udałam, że tego nie widzę i wylogowałam się z fejsa :)

Sobota, 24 maja 2014
Pojechaliśmy dzisiaj na mecz. Wiesław (tak miał na imię trener Jagieński) zaprosił nas do konsolety Korony :) Dzisiejszy skład nie powalał. Co prawda mecz był z ostatnią w tabeli Syreną Kopalina. Wygrana skromna. Ledwo 1:0. Po aferze z dopingiem i Rafałem Jagieński zaczął olewać treningi. Teraz przypominają bardziej zabawę w przedszkolu niż zawodowy trening Łukasz chciał wbiec na boisko, ale nie mógł :( Najwcześniej wbiegnie na boisko we wrześniu... Muszę przyznać, że brakuję mi naszych wspólnych wyjazdów na mecze. Wiem, że na wszystko przyjdzie pora, ale i tak czegoś brakuje :( Po meczu poszliśmy do kina. Na jakąś słabą komedię romantyczną. Rozstaliśmy się pod moim domem. Łukasz był po prostu padnięty i poszedł spać. Wieczorem napisałam do Oktawii i zapytałam czemu Maksa nie było na meczu. Ona odpisała, że pokłócił się z trenerem. Poszło o jakość prowadzonych treningów. I teraz on nie będzie grał, dopóki Łukasz i Adrian nie wrócą. Tyle w temacie. Nawet rozmowa z prezesem nie pomogła. Maks się obraził i tyle :( Wyłączyłam fejsa i poszłam oglądać finał LM. Real- Atletico. 4:1 dla Realu. W związku z tym wygrałam zakład z Łukaszem.

Poniedziałek, 26 maja 2014
Całą niedzielę siedziałam w domu sama. Rodzice w pracy. Do Łukasza przyjechała nawiedzona ciotka, która powiedziała, że tacy młodzi jak my nie wiedzą co to miłość. Dlatego nie chciałam jej spotkać. Łukasz jednak od niej uciekł. Powiedział, że idzie na spacer. Przyszedł do mnie, bo miał dość głupich pytań rodzinki. Wszyscy tylko pytali go, jak się czuje. W sumie nieładnie tak uciekać od rodziny, ale cóż on miał poradzić? Rodziny się nie wybiera. Leżeliśmy leniwie przed telewizorem. Uczyliśmy się na fizykę i matmę. Namówił mnie, żebym jednak poszła z nim do niego do domu. W końcu uległam :) Jego ciotka już na wstępnie zapytała nas o "te" sprawy. Zanim jednak skończyła pytanie, pan Rysiu ją zgasił...Powiedział, że jesteśmy odpowiedzialnymi ludźmi z poważnymi planami na przyszłość i że to musi jej wystarczać za odpowiedź.  Potem już nie ciągnęła naszego tematu. Chwaliła się, gdzie to nie była, czego to nie robiła. Łukasz kiwnął na mnie i poszliśmy do jego pokoju :) Obejrzeliśmy sobie powtórkę meczu z soboty. Łukasz dalej nie wierzył, że Real wygrał. Że ja wygrałam. Po meczu wróciłam do domu. Mama już wróciła. Zrobiła kolację. Niedługo po niej wrócił tata. Po raz pierwszy od dawna zjedliśmy kolację w domu, w komplecie. Zapamiętuję takie chwile, bo jest ich naprawdę mało w naszym życiu :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz