wtorek, 6 stycznia 2015

"Chociaż znowu wyczuwam jak bije mi serce to dalej już nie wiem czy żyję..."

Środa, 18 czerwca 2014
Od dzisiaj praktycznie wakacje. W szkole totalny luz. Przesiedziałam te lekcje z obowiązku. Jeszcze dzisiaj sprawdzali obecność. Co nie zmienia faktu, że oceny wystawione, a nauka skończona. Teraz długi weekend. Jutro Boże Ciało. Ale najważniejsze, że przyjechała Sonia z rodziną. Bartek przywiózł ze sobą dziewczynę. Nawet miła. Ma na imię Stefania i jest rok ode mnie starsza. Jej ojciec jest przewodniczącym rady Gorzowa i ona musi dbać o nienaganny wizerunek... Przekichane ma. Żadnych imprez w dużym gronie, zawsze dobre ubranie i wszechobecna klasa. Bartek powiedział, że jej rodzice nie chcieli go zaakceptować. Jednak to zrobili po jakimś czasie. Sonia przyjechała z Kacprem oczywiście. Taki był układ. Byli też rodzice Łukasza.  Zaprosiłam Kornelię z Adrianem i wpadła Oktawia z Maksem i rodzinką. Na ten weekend przenieśliśmy się do starego domu, bo jest cisza i większy teren. Dorośli  zrobili sobie grilla. My poszliśmy na spacer. Doszliśmy aż do stadionu Koron. Akurat był tam trener Jagieński z grupą trampkarzy. Usiedliśmy sobie w konsolecie dla gości. Łukasz wpadł na pomysł żebyśmy pograli sobie w ziemnaka. Poszedł do magazynku i przyniósł piłkę do siatkówki. Graliśmy chyba ze 3 godziny. W końcu Kornelia powiedziała, że musi iść do domu, bo mają przyjechać jej dziadkowie. Odprowadziliśmy ją do domu i wróciliśmy do nas. W domu oczywiście było już wesoło.  Tylko Franek- brat Oktawii był smutny. Jego towarzyszem była konsola taty i gra w FIFĘ. Oni imprezowali na tarasie, a my zajęliśmy salon. Jednak Maks musiał wracać do domu. Łukasz i Kacper urządzali sobie partyjkę LM w fifie, a Bartek ich obserwował. Miałam dość tego dnia :) Jak w końcu położyłam się to natychmiast zasnęłam.

Czwartek, 19 czerwca 2014
Jak rano wstałam w domu panowała grobowa cisza. Zeszłam na dół. Na tarasie panował niebywały bałagan, a na sofie w salonie spali Kacper, Bartek i Łukasz. Wzięłam worek na śmieci i zaczęłam sprzątać. Po chwili przyszły Stefania i Sonia. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Stefa powiedziała, że dawno nie bawiła się tak dobrze jak wczoraj. Po prostu w Gorzowie nigdy nie mogła. Nie miała szansy. Sonia wtedy zaczęła się śmiać. Popatrzyłyśmy na nią ze zdziwieniem, a ona na to: "Wiktoria przecież my w Łebie cały czas miałyśmy wesoło". Przytaknęłam jej. Ogarnęłyśmy taras i poszłyśmy do kuchni. Zrobiłyśmy sobie kawę. Niedługo potem dołączyli do nas chłopaki. Stwierdziliśmy, że idziemy po śniadaniu do kościoła, a potem znowu dobrze się bawić.  Jak rodzice wstali my już szykowaliśmy się do wyjścia. Oni stwierdzili, że też przyjdą na tę mszę i spotkamy się na miejscu. W kościele sporo miejsc było zajętych, jednak na nas czekała ławka zajęta przez Adriana i Kornelię. Msza jak msza, po niej procesja. Na nasze nieszczęście spotkaliśmy Rafała Jagieńskiego. Dostał przepustkę z aresztu na weekend. Adrian udawał, że go nie zna. Nie do końca rozumieliśmy po co on przyszedł do naszego kościoła, skoro miał swój na drugim końcu miasta. Zepsuł nam tylko humor swoją obecnością. Jednak po powrocie do domu dobry nastrój powrócił a resztę dnia spędziliśmy w ogrodzie, grając w siatkówkę. Mieliśmy w końcu pełne składy. Nawet więcej. Było nas 16 osób. Graliśmy na zmiany, ustalaliśmy własne zasady. Kocham takie leniwe dni...

Niedziela, 22 czerwca 2014
Wczoraj rozplanowaliśmy wakacje nad jeziorem. Pogadaliśmy też o Chorwacji. Może nawet uda nam się pojechać w tym samym składzie. Wszystko okaże się w najbliższym tygodniu. Dzisiaj Sonia i spółka musieli wrócić do Gorzowa. Oktawia też wróciła do domu. Pani Basia z mężem również. My ogarnęliśmy ten dom trochę i pojechaliśmy do siebie. Mimo wszystko jutro idę do szkoły na 2-3 godziny. I tak nic nie będę robić. Potem sobie pójdę po prostu. Łukasz nie idzie w ogóle, bo ma wizytę u lekarza. Jeżeli wszystko będzie dobrze (a innej opcji nie przyjmujemy) wróci na boisko po powrocie z Piekła. Wtedy też mniej więcej wróci Adrian. Razem z nimi Maks. Skład Królewskich Koron znowu będzie najsilniejszy :) Znowu zaczną wygrywać i wrócą na szczyt. Pięknie po prostu. Wszystko w rękach lekarzy. Wieczorem Sonia napisała, że Bartek chyba odnowił kontuzję :( Bo noga strasznie mu spuchła w samochodzie. Teraz siedzi z nim w szpitalu i czekają na wyniki badań :/ Poprosiłam, żeby dała mi znać, co się stało :) Po godzinie dostałam upragnionego SMS-a. To zapalenie stawu kolanowego. Bolesny i niekomfortowy uraz. Teraz wszystko zacznie się od nowa, ale Bartek mimo wszystko pojedzie z nami do Piekła. Czar pięknego czasu prysł...niczym mydlana bańka :(




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz