wtorek, 27 stycznia 2015

"Naucz się kochać, i pokaż to wszystkim, niczego nie chowaj, niech każdy usłyszy..."

Poniedziałek, 1 września 2014
Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego. Szybko poszło. Po około 40 minutach byliśmy już wolni. Wiadomo, plan lekcji i ogólne zmiany. Skład klasy taki jak przed wakacjami. Wszyscy byliśmy w dobrych nastrojach, uśmiechnięci i szczęśliwi, że znów się widzimy. W głębi jednak każdy ma jakieś obawy. Są one uzasadnione. Nowe obowiązki, nowe podejście do nauki, nowy rozkład godzin i kilku nowych nauczycieli...Siedzieliśmy przed szkołą i w gronie klasy wspominaliśmy wakacje. Zaczęliśmy też planować półmetek, bo wiadomo, że robi się go w drugiej klasie liceum. Jutro tylko 6 lekcji, więc szybko zleci. Dzisiaj jeszcze jadę z Łukaszem na trening na siłownię. Wczoraj na meczu z Dolomitem Mirsko znowu strzelił bramkę. Potem długo rozmawiał z prezesem Tumińskim i podjął decyzję, że chce wrócić do juniorów, bo gra w seniorach jest dla niego zbyt męcząca. Prezes tłumaczył mu, że to strata dla klubu i szkoda jego talentu, jednak on był nieugięty. Powiedział, że albo wróci do juniorów, albo kończy z piłką nożną. Groźny...achh. Łukasz oczywiście dopiął swego. W sobotę wraca do starego składu. To się Jagieński ucieszy. Nie tylko on zresztą. Jednak teraz musimy się skupić na nauce. Nie mamy okresu ochronnego i musimy od początku walczyć o dobre oceny. Po powrocie do domu ogarnęliśmy się i pojechaliśmy na tę siłownię. Wieczorem każde z nas wróciło do swojego domu i potem pisaliśmy do nocy na fejsie. Oczywiście jutro o 7 rano trzeba wstać, ale co tam ;) Na pierwszej lekcji jutro fizyka, ach jak się cieszę...W sumie w planie mam 7 fizyk, 7 matematyk, 2 chemię, 2 historię, 3 angielskie, 4 polskie, 2 religie, 2 niemieckie, 3 wfy, lekcję wychowawczą i zajęcia informatyczne. We wtorki i piątki mam po 6 lekcji, w środę 8, a w pozostałe 2 dni po 7. Oby ten rok był lepszy niż poprzedni.

Sobota, 6 września 2014
Cały tydzień nie pisałam nic, bo byłam za bardzo zajęta. W szkole już się wszystko rozkręca. Pisaliśmy nawet kartkówkę z matmy. Niby prosta, ale sam fakt. Jeszcze tydzień temu błogo leżałam przed tv, a teraz błogo siedzę w samochodzie z rodzicami i siostrą Łukasza. Jedziemy na wesele jego cioci. Zabrałam tableta, bo mamy nocować w hotelu i może mi się nudzić. To wesele jest 100 km od naszej Korony. W miejscowości Drochlin. Trochę się boję, bo nikogo tam nie znam i nie wiem jak zostanę przez nich przyjęta. Jednak liczę, że będzie dobrze. Mam na sobie fioletowo-czarną sukienkę, a Łukasz fioletową koszulę pod marynarką. Taka była umowa. Jak kupiłam sukienkę, pokazałam mu ją, a on miał kupić koszulę w tym kolorze. Tak samo zrobimy na półmetek. Napiszę coś po weselu.
Wróciłam :) Właśnie kładę się do łóżka. Jest 5:45 :) Poznałam całą rodzinę Łukasza ze strony jego mamy. Nie było za wielu osób w naszym wieku. Najgorsze jest to, że złapałam welon! na oczepinach, a Łukasz krawat. To oznacza, że będziemy musieli się pobrać. Haa dobre...Oczywiście był też inne zabawy, dobre jedzenie i zajebista muzyka...Bynajmniej padam ze zmęczenia. Dobranoc ♥♥♥♥♥♥♥

Niedziela, 7 września 2014
Wstałam po 12 i poczekałam aż Łukasz się obudzi. Jak wstał zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na spacer. Potem były poprawiny, nawet fajne, choć wesele było lepsze. Część gości już wyjechała, część jeszcze trzeźwieje. Tata Łukasza zalicza się do tych drugich ;) My na trzeźwo, wiadomo. Ale już za rok o tej porze, kto wie...Wszystko jest możliwe. Nie no. Mam chłopaka sportowca. On do wszystkiego podchodzi z dystansem. Alkohol to dla niego trucizna. Papierosy to najgłupszy wynalazek społeczeństwa. Jednak ja uważam inaczej. Ktoś kiedyś, gdzieś mądrze powiedział, że "wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem". I tego się trzymam. Jednak wiem, że skoro wybrałam sobie sportowca, to muszę teraz z tym żyć. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie pewien incydent pod koniec poprawin. Wyszłam przed salę się przewietrzyć. Usiadłam na ławce i usłyszałam coś, czego chyba nie powinnam była usłyszeć. Jakaś ciotka mojego chłopaka mówiła do pani Basi, że jestem najgorszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznała. Że nie pasuję do niego, a najgorsze, że jestem pazerna i wścibska. Pani Basia nic jej nie powiedziała, a nawet kiwnęła głową. Zrobiło mi się przykro :( Myślałam, że ona mnie lubi i mnie poprze. Jednak to nie miało miejsca. Do końca imprezy już się nie odezwałam, a w samochodzie zasnęłam. Wieczorem napisałam do Łukasza, że potrzebuje samotności i chcę przez kilka dni przemyśleć sobie parę spraw. On jednak niemal natychmiast przybiegł do mojego domu i powiedział, że nie wyjdzie dopóki nie pozna prawdy. Jednak ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać i zamknęłam się w pokoju. Płakałam do późna i nie odbierałam telefonów od Łukasza. Mam wrażenie, że ten związek długo nie przetrwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz