niedziela, 2 sierpnia 2015

"Moje serce tylko Twoje jest, proszę skarbie nie zapomnij nigdy mnie..."

Poniedziałek, 13 lipca 2015
Weekend jak weekend. Siedziałam cały czas w szpitalu. Dzisiaj miałam podobne plany. Jednak tatuś mi je pokrzyżował :/ Wpadł do domu około 11 jak kończyłam w kuchni śniadanie i jeszcze byłam w piżamie i powiedział, że mam kwadrans na ubranie się. Zabierze mnie na pewne spotkanie, a potem do szpitala. Postanowiłam założyć kremową, elegancką koszulę, czarne rurki i najwyższe szpilki, jakie znalazłam w garderobie. W samochodzie tata wytłumaczył mi dokąd jedziemy. Okazało się, że załatwił spotkanie u pana Cezarego Łumanowskiego -najbogatszego biznesmena z Olsztyna :D Początkowo myślałam, że to kolejny nudny obiadek u potencjalnego klienta taty, który za projekty płaci grubą kasę. Jednak pomyliłam się, bo spotkanie miało dotyczyć sponsora dla naszych Królewskich. Zapytałam tatę, dlaczego akurat mnie zabrał, a nie na przykład Jagieńskiego albo któregoś z piłkarzy. Powiedział, że Jagieński wyjechał na urlop z rodziną, a piłkarze to piłkarze, mają wakacje i muszą odpoczywać. Uznał, że skoro od początku znajomości z Łukaszem chodzę na mecze, to znam w 100 procentach klub i będę umiała odpowiedzieć na wszystkie pytania. Tata zapowiedział mi, że na pytania o osiągnięcia klubu odpowiadam ja, on z kolei zajmie się pozostałymi pytaniami. Rozmowa przebiegała bez problemów. Potrafiłam godzinami opowiadać o Królewskich. Nawet pamiętałam historię o powstaniu nazwy. Panu Czarkowi bardzo się to spodobało. Powiedział, że zostanie sponsorem klubu w nowym sezonie, ale pod warunkiem, że dostanie zaproszenie na najbliższy mecz. Tata od razu mu je dał. Najbliższy mecz 25 lipca. Resztę dnia spędziłam u Łukasza. Pogadałam też z Agatą, która za miesiąc brała ślub. Z niejakim Mikołajem. Zapytałam, gdzie robią wesele i na ile osób. Ona mi na to "wesela nie będzie, na ślubie tylko rodzice i świadkowie. Czyli 10 osób plus ksiądz" Jak wracałam do domu, myślałam o słowach Agaty. W sumie cichy, spokojny ślub jest to jakieś wyjście. Nawet racjonalne :) Nie no, co ja gadam. Marzę o dużym weselu, ślubie w moim ulubionym kościele i sukni jak z bajki. Rozmarzona wykąpałam się i poszłam spać :)

Piątek, 17 lipca 2015
Dzisiaj tata zaprosił na kolację pana Łumanowskiego wraz z żoną i dziećmi- synem w moim wieku i córką o rok ode mnie młodszą. Pani Stenia od rana stawała na głowie, żeby jak najlepiej przyjąć wpływowego gościa. Państwo Łumanowscy mieli przyjechać o godzinie 18. Wstałam o 7:30 i zaczęłam pomagać pani Steni w kuchni. Oczywiście po jakimś czasie, Stenia uznała, że dokończy sama, a ja mam jechać do Łukasza skoro muszę dzisiaj wcześniej wrócić do domu. Tak, mój chłopak dalej jest w szpitalu. Wszystko było fajnie, ale Łukasz się przeziębił, bo jakaś genialna pielęgniarka otworzyła mu okno w sali i zostawiła otwarte drzwi! :( Jakbym wiedziała która,  to już by tam nie pracowała!!! W związku z tym dalej musi leżeć. Wyjdzie do domu może we wtorek, ale nikt nam tego nie obiecał :( Posiedziałam u niego i o 17:15 się zmyłam :( Nie chciałam, ale niestety :/ W domu pomogłam jeszcze nakryć do stołu, poprawiłam makijaż, założyłam sukienkę i baleriny. Moja mama wyglądała podobnie jak ja, a tatuś ubrał nowy garnitur i krawat, który dostał ode mnie :) Państwo Łumanowscy byli punktualni. Po krótkim powitaniu usiedliśmy do stołu. Żona pana prezesa- Aneta była tak jak moja mama lekarzem, pracowała w olsztyńskiej klinice sportowej. Tatuś rozlał wino i po drugim kieliszku byli już "na ty" W sumie kolacja jak kolacja, oczywiście rozmowy o klubie! :) Po kolacji zabrałam Dorotę i Tomasza do mojego pokoju, a tatuś wyciągnął inny trunek z barku (Ten sam koniak, który nie smakował mojemu koledze) Tomasz od razu po wejściu do pokoju zwrócił uwagę na zdjęcia wiszące nad moim łóżkiem. Pierwsze co, zapytał o Szymona "skąd go znasz?" Powiedziałam mu, że jest moim kolegą z klasy i zapytałam "a co?" On odpowiedział "gram z nim w Lotosie Olsztyn, jest świetnym siatkarzem, tylko takim trochę pracoholikiem. Czasami trener musi go wyrzucać, żeby nie przedobrzył, a teraz ma kontuzję i nie może jechać z nami na obóz treningowy do Spały :(" Wyczułam smutek w jego głosie. W sumie nowi znajomi bardzo mi się spodobali. Po jakimś czasie zeszliśmy na dół, a mój tata i pan Czarek już nie byli w stanie się nawet ruszyć. Mama z panią Anetą siedziały w kuchni. Mama tylko pokazała mi pustą butelkę po koniaku (litrową jakby ktoś pytał, a wypite było może z 200 ml z tego przed dzisiaj). Jak goście już pojechali, a prowadził Tomek, tylko się wykąpałam i poszłam spać. 

Niedziela, 19 lipca 2015
Całą sobotę spędziłam z Łukaszem. Oglądaliśmy filmy i seriale. Powiedział mi, że zaczął oglądać "Skazanego na śmierć" od pierwszego sezonu, bo mu się już totalnie nudzi, jak mnie nie ma. Co ja mu na to poradzę? Niedługo wróci do domu. Dzisiaj leżeliśmy sobie jak zwykle zresztą. Zadzwoniła pani Basia i powiedziała, że zaraz pojawi się niezapowiedziany gość, za którym nie przepadamy :( To była ciotka Łukasza- Zdzisława, która we wrześniu o mało nas nie rozdzieliła. Początkowo myśleliśmy, że żartuje, ale po jakimś kwadransie ciocia się pojawiła. Powiedziałam Łukaszowi "Idę do Agaty, porozmawiaj sam z ciocią" i zabrałam torebkę. Zdzisława zatrzymała mnie w drzwiach i powiedziała "Wiktoria, zaczekaj, chcę wam coś wytłumaczyć" Uznałam, że to nie ma sensu, ale usiadłam i słuchałam co ta baba ma ciekawego do powiedzenia. Ku mojemu zdziwieniu Zdzisława nas przeprosiła. Mówiła, że wtedy nie myślała o tym, że może nas urazić, a co gorsza rozdzielić. Początkowo miałam gdzieś jej "przepraszam", ale potem zwróciła się do mnie "Słoneczko, spróbuj mi dać kolejną szansę. Na bieżąco śledziłam wasze Facebooki i widziałam, że jesteście bardzo szczęśliwi. Nie odważyłam się przyjechać na wesele Kasi, bo bałam się konfrontacji z wami. Jeszcze raz gorąco przepraszam" Postanowiłam dać jej drugą szansę :) Posiedziała z nami do wieczora i w sumie okazała się bardzo fajną kobietą. Dopiero pielęgniarka ją wygoniła. Mi pozwoliła jeszcze zostać. Kiedy Łukasz zasnął, pocałowałam go i wyszłam. Niechcący podsłuchałam rozmowę pani Basi z doktorem Wilańskim. Nie była zbyt pozytywna. Niestety przeziębienie Łukasza okazało się zapaleniem płuc :/ Fakt wyjdzie do domu we wtorek, ale w sobotnim meczu nie zagra. Potem pani Basia powiedziała mi, że Łukasz do sportu wróci dopiero początkiem września. Wcześniej nie ma najmniejszej szansy nawet na jakąś siłownię. Musi odpoczywać! Przypomniałam jej, że przecież cały sierpień spędzamy w trasie. Za 11 dni Madryt <3 Już się nie mogę doczekać, kiedy zwiedzę Santiago Bernabeu ponownie :p Potem Rzym :D Wróciłam do domu i na fejsie napisał do mnie poznany w Łebie Krystian, dawny kolega  Szymona. Wiadomość była krótka, ale rzeczowa "jutro rano meldujemy się na obóz w hotelu "Szafran". Wbijajcie kiedy chcecie. Ty, Łukasz, Szymon i ta jego Kornelia. Trener Was serdecznie zaprasza :D" Odpisałam mu krótkie "chętnie :)" i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz