wtorek, 11 sierpnia 2015

"Dziś się spełnią wszystkie nawet niemożliwe sny...głosie leć śpiewaj więc...bo odkryły własnie się dwie połówki serc..."

Czwartek, 30 lipca 2015
Męka z doktorem Wilańskim- dzień pierwszy. W sumie to spotkaliśmy się dopiero w samolocie. 5-godzinny lot spędziłam na słuchaniu muzyki i czytaniu. Już w hotelu okazało się, że doktorek będzie moim (i Łukasza) sąsiadem :( Uznaliśmy jednak, że w końcu przyjechaliśmy tutaj poszaleć, a nie zastanawiać się, czy jakiś lekarz nam powie co o nas myśli :) Zjedliśmy sobie obiad, a potem poszliśmy sobie na plażę. Temperatura w cieniu wynosiła 42 stopnie :o Na plaży było ciasno, ale jakoś się wepchaliśmy. Błogie chwile beztroskiego siedzenia na leżaczkach, przerwał nam donośny, męski głos, który krzyczał "Wiktoria i Łukasz to naprawdę Wy???". Od razu zerwaliśmy się na równe nogi. Odwróciliśmy się, a tam stoi Bartek :D Nasz Bartuś z Gorzowa. Po krótkim przywitaniu, Bartek powiedział, że przyjechał tutaj ze Stefanią i jej rodzicami. Byliśmy zdziwieni, bo rodzice Stefy nie tolerowali Bartka i jego MMA. Przenieśliśmy się na koc Bartka. Zostaliśmy pokrótce przedstawieni rodzicom Stefanii. Pani Anna była bardzo elegancką kobietą. W końcu jej mąż jest wpływowym człowiekiem. Pan Leszek wcale nie wyglądał na groźnego. Wziął piłkę i normalnie grał z Łukaszem i Bartkiem. Leżałam na kocu ze Stefanią i gadałyśmy sobie. Stefa zdała maturę i od października zaczyna studia na wydziale inżynierii biotechnologii. Wybrała sobie te studia, bo to ją ciekawi. Jej mama wtrąciła się z tekstem "mogłabyś studiować w Warszawie, Łodzi, Krakowie, a ty wybrałaś sobie Poznań, bo tam ten twój Bartuś trenuje to rzucanie ludźmi" Przypomniałam sobie, że Bartek nie jest lubiany przez rodziców Stefanii. Jak pani Ania poszła sobie na kawę, zapytałam koleżankę, czemu zabrała Bartka na wakacje z rodzicami. Stefa powiedziała "chciałam jechać z Bartkiem i jego klubem na obóz, bo moja przyjaciółka też ma chłopaka fightera i pojechała z nimi... Moja mama jednak uznała, że to godzi w wizerunek taty i powiedziała, że mam z nimi przylecieć tutaj. Uparłam się, że bez Bartka nigdzie nie jadę i w końcu tata wymyślił, że Bartek leci z nami :)" Wróciliśmy do hotelu. Rodzice i doktorek balowali na tarasie, więc my od razu poszliśmy do siebie...

Sobota, 1 sierpnia 2015
Wczorajszy dzień spędziliśmy na plaży. Dzisiaj poszliśmy na Santiago Bernabeu i galerii handlowej. Tylko mojemu tacie nie podobały się zakupy. Wiadomo w pokoju jest klimatyzacja, lodówka z alkoholem i piosenka "Bananowa Agnieszka". Zwariować można. Czekaliśmy na obiad i akurat zadzwonił do mnie Jagieński. Powiedział, że After Party nie może do nas przyjechać z powodu innych koncertów :( Tata się załamał. Odkąd został prezesem całe jego (i nasze) życie było podporządkowane klubowi. Ciągle zasypywał nas nowinkami i pomysłami na rozwój. Wróciliśmy do hotelu i tata stwierdził, że do końca dnia mam mu podać kolejnego artystę. Smutna poszłam z Łukaszem na plażę. Czekali tam już nas: Bartek, Stefania i jej rodzice. Bartek od razu wyczuł, że coś ze mną jest nie tak. Powiedziałam mu w czym problem. On jak zawsze miał gotowe rozwiązanie. Powiedział do mnie "zrób listę swoich 10 ulubionych zespołów, napisz te nazwiska i zrób losowanie. Wylosowany zespół pokaż tacie, jak nie będzie mógł to następny...i następny...i tak do skutku. Jak ci braknie to napisz następne 10" Zapytałam "a co jeśli i 20 będzie mało?", a on mi na to "wtedy robisz własny zespół, bierzesz jakiś coverowy, co gra u was na weselach i innych takich..." Hahaha, szalone, ale jednocześnie mądre. Zrobiłam więc te listę. Potem losowałam. Na początku wylosowałam właśnie After Party, potem Akcent (nie mogli), a za trzecim razem- Weekend. Oni mogli na moje szczęście. Szybko ogarnęłam post na Fejsa, że Weekend zagra u nas 29 sierpnia. Wieczorem poszliśmy do polskiego klubu na imprezę. Rodzice urządzili sobie własną w hotelu. Wróciliśmy do hotelu około pierwszej w nocy :D 

Sobota, 8 sierpnia 2015
Nasz pobyt w Madrycie powoli dobiega końca :( :/ Jutro wracamy już do domu :'( Ale we wtorek lecimy do Rzymu <3 Łukasz powiedział mi, że lecimy z jego dziadkami, bo rodzice jednak nie mogą wziąć urlopu. Szkoda, ale z panią Antoniną i panem Zbigniewem też będzie fajnie. Cały czas spędzaliśmy głównie na plaży, basenie, albo w galerii. Rodzice Stefanii coraz lepiej dogadują się z Bartkiem. Być może jak spotkamy się z nimi w Gorzowie, to będą już jak rodzina. Kurde uświadomiłam sobie, że gdyby moi rodzice nie akceptowali Łukasza, albo na odwrót, to chyba bym się zabiła :( Niestety takie przypadki się zdarzają. Leżeliśmy sobie na plaży i dosiedli się do nas moi rodzice i doktor Wilański. Po raz pierwszy to zrobili przez cały pobyt. Zawsze my byliśmy sami i oni sami. Siedzieliśmy tak sobie i jakoś nastała grobowa cisza. Każdy zajęty był jakimś elektronicznym gadżetem. W końcu przerwałam to milczenie. Zauważyłam, że boisko do siatkówki plażowej jest wolne. Zaproponowałam, żebyśmy pograli w składach 5:5.W jednej drużynie Łukasz, Bartek, ja, Stefania i Wilański, a w drugiej moi rodzice, rodzice Stefy i pani Danusia. Graliśmy do 3 wygranych setów. Wygraliśmy! <3 Niestety dopiero po tie-breaku :( Zmęczeni leżeliśmy dalej, aż w końcu pani Ania powiedziała "jak już wpadniecie do Gorzowa, to zapraszamy do nas, wpadajcie całą ekipą, musimy się jakoś odegrać" No i wieczorna impreza pożegnalna odbyła się w większym gronie. Mama w pewnym momencie zabrała tacie kieliszek i mu powiedziała, że więcej nie wypije tego wieczoru. Przypomniała mu jak chorował po KSW i że w poniedziałek musi iść do pracy. Tatuś złapał za laptopa, włączył piosenkę; https://www.youtube.com/watch?v=zqFtx1jvqro Rodzice Stefy i ona z Bartkiem zmyli się około 23, a potem pani Danusia też odebrała mężowi kieliszek. My poszliśmy do siebie ogarnąć pakowanie :D Leżeliśmy sobie w łózkach i z uśmiechem wpisaliśmy Madryt do kart naszego wspólnego życia :*












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz