wtorek, 18 sierpnia 2015

"Ja wysyłam dziś do Ciebie s.o.s, tylko ty naprawdę nie wiesz czego dzisiaj chcesz..."

Wtorek, 11 sierpnia 2015
Rodzice już pracują po urlopie, a ja leżę właśnie w hotelowym łóżku w Rzymie. Uznaliśmy, że tak spędzimy pierwszy dzień pobytu tutaj :D Dziadkowie Łukasza pojechali zwiedzać Muzea Watykańskie. Nam się to nie podoba jakoś specjalnie. W czasie pobytu w Polsce byliśmy na treningu Królewskich :p  Niedługo początek sezonu. Niestety  też powrót do szkoły. W sumie trzecia klasa liceum to czas wielkich wyborów, ciężkiej pracy i trudnych rozstań :( Nie chcę rozstawać się z moją kochaną, najlepszą pod słońcem klasą :( Mimo wszystko, przez trzy lata, człowiek zżywa się z pewnymi osobami. Nie no dobra, koniec tych łez. Mam jeszcze trzy tygodnie wakacji :D Leżeliśmy sobie leniwie i  oglądaliśmy jakieś włoskie kanały ;) Polskich nie znaleźliśmy :( Około 19 wrócili nasi opiekunowie. Pani Antonina uznała, że nie możemy przespać całego czasu i wieczorem wyciągnęła nas na miasto. Łaziliśmy sobie po Rzymie, a pan Zbyszek o każdej ulicy opowiadał niczym rasowy przewodnik. W końcu usiedliśmy w jakiejś małej knajpce, żeby coś zjeść. Zamówiłam sobie małą sałatkę, a pani Tosia do mnie "co ty robisz, dziewczyno? jesteś na wakacjach bierz pizzę, we Włoszech jesteś". W dodatku zamówili trzy butelki wina i mówią do nas "wrócimy do hotelu, jak to wypijemy. Popatrzyłam na Łukasza, a on na mnie. Obydwoje nie mieliśmy ochoty na alkohol. Łukasz powiedział do nich "słuchajcie, wiecie, że ja nie mogę? Jak lekarz się dowie, to mi łeb urwie." Pani Tosia nie dawała za wygraną :( Musieliśmy z nimi pić. Do hotelu wróciliśmy około 23. Jakoś tak wyszło, że zasnęliśmy od razu po kąpieli, co bardzo rzadko nam się zdarza.

Czwartek, 13 sierpnia 2015
Wczoraj cały dzień leżeliśmy przy hotelowym basenie, więc i pisać nie było o czym. Dzisiaj postanowiliśmy, że zwiedzimy Bazylikę Świętego Piotra :) Pomimo tego, że był dzień powszedni, to kolejka do wejścia ciągnęła się przez cały plac :( Czekaliśmy chyba z 4 godziny, w dodatku w strasznym upale. Jakoś przestało nam się to podobać. Kiedy w końcu weszliśmy do środka, widok był przepiękny :* Przeszliśmy całą Bazylikę, pomodliliśmy się chwilę i wyszliśmy. Potem wykupiliśmy sobie bilety na taki piętrowy autokar bez dachu, którym zwiedzaliśmy dalej Rzym :D Byliśmy przy fontannie di Trevi. Standardowo wrzuciłam tam jakiegoś Eurocenta :p Zjedliśmy jakiś dobry obiad i wróciliśmy do hotelu :p Łukasz sobie zasnął, a mnie pani Antonina wyciągnęła na zakupy. Ta kobieta miała więcej werwy niż niejedna nastolatka. Połaziłyśmy po galerii, ale nic ciekawego nie było. Kupiłam sobie tylko jedną bluzkę :( Jak już wróciłyśmy do hotelu, zadzwoniłam do mamy :D Powiedziała mi, że Wilański miał wypadek samochodowy i leży teraz w szpitalu ze złamaną nogą. Tak głośno śmiałam się do telefonu, że aż Łukasz się obudził :/ Kiedy skończyłam rozmawiać, powiedziałam mu o tym i razem się śmialiśmy :p Następnie poszliśmy sobie nad hotelowy basen, gdzie leżeli już dziadkowie Łukasza. W ten sposób spędziliśmy resztę dnia. Wieczorem leżeliśmy na tarasie, a oni poszli do jakiegoś klubu na imprezę! Pani Antonina przed wyjściem nazwała nas "starymi próchnami, którym już tylko umrzeć pozostało". Fakt, oni ludzie po 60-ce poszli na imprezę, a my z laptopem na kolanach leżeliśmy tylko :D Jakoś nas to nie ruszało :) Uznaliśmy, że mamy jeszcze czas na imprezy :* Zasnęliśmy na tym tarasie z włączonym filmem "Gwiazd naszych wina" <3

Sobota, 15 sierpnia 2015
W Polsce dzisiaj święto narodowe Wojska Polskiego, ustanowione na pamiątkę Bitwy Warszawskiej z 1920 roku :) My spędziliśmy ten dzień na plaży :) Jutro pojedziemy na plac Św. Piotra na spotkanie z Papieżem. Spacerowaliśmy sobie po okolicy plaży. Było tam boisko do siatkówki. Łukasz zaproponował, żebyśmy sobie zagrali dziadkowie na dzieci :D Wygraliśmy do zera. Wróciliśmy do hotelu i namówiłam Łukasza, żebyśmy poszli sobie na jakąś imprezę. Znaleźliśmy sobie polski klub z polską muzyką :D Główną zasadą tam panującą było rozmawianie tylko i wyłącznie po polsku. Pojechaliśmy tam :) Miło jest spotkać swoich Rodaków dwa tysiące kilometrów od domu. Impreza toczyła się swoim rytmem. Zajęliśmy sobie stolik i zamówiliśmy sobie jakieś drinki. Dosiadły się do nas jakieś dwie dziewczyny i rzuciły nam przed twarz jakieś woreczki. Dodały krótkie "rozweseli was to" i odeszły :o Leżało to przed nami jakiś kwadrans i w końcu zmieniliśmy stolik. Nie chcieliśmy najzwyczajniej w świecie niczego próbować. Zwłaszcza, że nawet nie wiedzieliśmy, co to tak do końca jest :( W końcu stwierdziliśmy, że pora wracać do hotelu, ale pojawiła się policja i nikogo nie wypuszczali. Niestety niewiele osób w klubie rozumiało po włosku, dlatego komunikacja była utrudniona. Na nasze szczęście okazało się, że wśród imprezowiczów był policjant z Polski, który znał język włoski. Zaczęli sprawdzać ludzi alkomatem i narkotestami. Wszyscy, którzy mieli powyżej promila  alkoholu lub jakieś narkotyki w sobie od razu zakuwani byli w kajdanki i aresztowani. Na całej imprezie (było tam koło 400 osób) tylko około 50 zostało uwolnionych. Między innymi ja z Łukaszem i ten policjant z żoną. Szliśmy z nimi kawałek, a ten policjant zapytał nas, (chyba z czystej ciekawości) dlaczego nie wzięliśmy narkotyków od tych dziewczyn. Powiedziałam mu krótko "nie szukamy kłopotów, a odpoczywamy". Zaczął się śmiać. Oświadczył nam, że w jego 5-letniej karierze zawodowej, jesteśmy pierwszymi nastolatkami, których nie trzeba wyprowadzać po spożyciu. Zaczęliśmy się śmiać :D Czyżby policjant miał aż tak złe zdanie o polskiej młodzieży?? :( Po powrocie do hotelu opowiedzieliśmy dziadkom całą historię i poszliśmy spać :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz