wtorek, 4 sierpnia 2015

"Życie znów piękne jest, bo wakacji nadszedł czas, słońce plaża na co dzień, lato, lato, lato jest..."

Niedziela, 26 lipca 2015
Mój tatuś wczoraj nieźle się załatwił. Jak jedliśmy śniadanie, wpadł do kuchni i śpiewał "Bo w moim sercu jest Agnieszka, ona tu niedaleko mieszka. ło o o....taka seksowna, roześmiana, codziennie rano je banana. ło o o..." To mogło oznaczać tylko jedno! Na festyn 29 sierpnia tatuś ma zamiar zaprosić zespół After Party :p Mama jednak nie kojarzyła faktów, że tatuś śpiewa znaną piosenkę. Myślała, że zdradza ją z Agnieszką, a tak ma na imię jego asystentka. Zaczęła krzyczeć "to co? Po tylu latach się mną znudziłeś? Młodsza i ładniejsza?? :(" Mama prawie płakała. Tata niewiele jarzył. Postanowiłam ją uspokoić. Włączyłam jej tą piosenkę. Zaczęliśmy się śmiać. Po chwili jednak mamie znów zrobiło się smutno :( Powiedziała, że wolałaby ponowny koncert Akcentu, niż After Party. Niestety tatusiowi nie przegada. Z drugiej strony 90% piłkarzy wolałaby coś innego niż disco polo. Jakiś Gang Albanii albo innego rapera. Jednak tutaj rządzą sprawy finansowe. Mało osób z grupy 30+ zapłaci 20 złotych za Gang Albanii, a za After Party na pewno więcej. Chodzi o pieniądze dla klubu. Poza tym nowy sponsor nienawidzi Gangu, a tata nie chce, żebyśmy go stracili. Kiedy już mama się uspokoiła, pojechaliśmy do kościoła. Po mszy mama zawiozła nas do Iskry. Szymon z Kornelią już dawno tam byli. Było nawet wesoło :D Oni jadą do domu w środę, a my w czwartek mamy wylot do Madrytu :* Już niedługo… Na boisku uświadomiłam sobie, że nie mam nic na wyjazd. :/ Nawet głupiego kremu z filtrem nie kupiłam. No nic, jutro zabiorę Łukasza na zakupy :D Niech trochę pocierpi. Jak wróciliśmy do domu, mój tata dalej chorował, więc wieczór spędziłam u Łukasza :* 

Poniedziałek, 27 lipca 2015
Zrobiłam dzisiaj zakupy stulecia. Na szczęście Szymon miał wolne i został naszym kierowcą. Nie chciałam, żeby zostawił dla nas Iskrę, ale on stwierdził, że skoro jedzie z nimi do Katowic to jeszcze się nagadają.Załatwił sobie. Będzie mieszkał u Krystiana. Z nami prawie 3 tygodnia się nie zobaczy...Niestety tak wyjdzie. Dopiero 20 sierpnia wracamy z podróży zagranicznych, a potem do 26 będziemy w Gorzowie u Sonii. Wracając do zakupów, kupiłam dużo ubrań, butów itp. Z góry zakładałam, że jak zwykle zresztą, tatuś będzie płacił za nadbagaż. No trudno, sam mi na to pozwalał. Nigdy nie usłyszałam od niego, że za dużo wydaję, albo kupuję niepotrzebne rzeczy. Tak naprawdę u mnie nic się nie marnuje. Jak mam jakieś ubrania, które są za małe, albo mi się nie podobają już to oddaję je do domu dziecka, albo domu samotnej matki. Tam zawsze są potrzebne. Czasami organizujemy też w gronie znajomych taki "handel wymienny". W ten sposób w mojej szafie zawsze jest miejsce :D Po 8 godzinach shoppingu, usiedliśmy w knajpce, żeby coś zjeść. Łukasz i Szymon też byli obładowani siatami. Można powiedzieć, że dobraliśmy się w swoim gronie. Zaczęliśmy rozmawiać o ewentualnej przyszłości. Łukasz powiedział, że najprawdopodobniej inżynieria budowlana, czyli coś tak jak mój tata. Szymon chciał na AWF zaocznie, a jednocześnie ekonomię w stosunkach międzynarodowych :D Kiedy przyszła moja kolej, powiedziałam, że jeszcze nie wiem, ale najprawdopodobniej architektura wnętrz, albo fotografia :D Jak coś nie wypali, w ostateczności marketing w sporcie i prowadzenie spraw Królewskich :p Nie no, żartuję. Żadnego marketingu! Jak mówi moja mama "zawsze możesz zająć kasę w Biedronce". Wychodzę z założenia, że żadna praca nie hańbi, ktoś w końcu musi też sprzątać! Wróciliśmy do domu około 19 :D Łukasz poszedł do siebie zanieść zakupy, a po kwadransie jego mama napisała mi, że już śpi. Nie dziwiłam mu się. Leżałam sobie przed "Ranczem" i zasnęłam 

Środa, 29 lipca 2015
Wstałam o 6:15. Od razu zaczęłam się pakować. Moi rodzice, pomimo tego, że sami sobie szefują praktycznie, jeszcze pojechali do pracy. Około 13 zadzwonił tata i zapytał mnie, czy chcę lecieć do Londynu. Nie bardzo go rozumiałam, przecież lecimy do Madrytu jutro. Wtedy on do mnie "Na KSW, kochanie. Pod koniec października." Powiedział, że mama może dostać od kogoś bilety. Zgodziłam się, ale zaczynałam mieć obawy. Skąd moja mama ma te bilety :o Dostaje je prawie na każdą galę. Szybko jednak pozbyłam się wątpliwości, bo w Londynie jeszcze nie byłam! :D Dokończyłam pakowanie i pojechałam z Łukaszem do szpitala, bo miał wizytę u lekarza. Dowiedziałam się strasznej rzeczy. Doktor Wilański i jego żona jadą z nami do Hiszpanii! :/ Za jakie grzechy?! Siedzieliśmy w bufecie, akurat przechodziła mama. Zobaczyła nas w złym humorze. Od razu zapytała nas, o co chodzi. Powiedziałam jej "o Wilańskiego! powiedział nam, że on i pani Danusia lecą z nami do Madrytu!" Mama do mnie "Nooo tak, zapomniałam wam wcześniej powiedzieć. Paweł nie miał planów na urlop, a że mamy w tym samym terminie, to mu zapronowałam" Miałam ochotę zabić własną matkę! Wakacje z Wilańskim z raju, przeniosą się do piekła :( Wróciliśmy do domu, a jak pani Basia nas zobaczyła, od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Zapytała "Doktor nie pozwolił ci lecieć?",a Łukasz do niej "pozwolił, a nawet więcej-jedzie z nami!" Barbra zaczęła się śmiać. Nam nie byłodo śmiechu :( Jednak po rozmowie z tatą stwierdziliśmy, że będziemy się dobrze bawić. Ogarnęliśmy do koća pakowanie i o 22 poszliśmy spać :) O 11 mamy wylot z Gdańska, więc wstać musimy o 3 w nocy :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz