sobota, 18 czerwca 2016

"Przygarnij mnie- zawsze na to czas, przygarnij mnie- możesz wiele dać, przygarnij mnie- swą szansę masz! I ty możesz zmieniać świat!"

Poniedziałek, 9 maja 2016
Jestem już po pisemnych maturkach. Nie jestem jedynie pewna rozprawki z polskiego, czy nie walnęłam jakiegoś błędu. Z matmy będzie 100%, z angielskiego koło 80%. Z rozszerzonej matmy około 70%. Nie jest źle. Teraz tylko czekać do 19 i 20 maja, czyli egzaminów ustnych :( Tam już nie będzie różowo :( Ale przecież nie takie rzeczy robiłam! Wczoraj oglądałam z mamą i Łukaszem finał programu "Przygarnij mnie". Mama była zachwycona tymi wszystkimi gwiazdami i ich psiakami. Oczywiście chciałam jej opowiedzieć krótką historię o każdym psie, ale powiedziała, że sama obejrzy ten program. Dodała też, że mam jej przywieźć do domu psa, a najlepiej 2, bo przecież jak ja wyjadę na studia ona musi mieć coś do roboty.  W miarę jak program się rozwijał zobaczyła też Beryla- psa, który był rasowym owczarkiem niemieckim i nie został wzięty ze schroniska, tylko z domu prywatnego. Złapała fazę na takiego. Zaczęłam się śmiać, bo wiedziałam, że tata nie zgodzi się na owczarka w naszym domu. Tata ogólnie nie lubi zwierząt, a takich dużych to już w szczególności... Dosiadł się do nas jak już było po programie i zapytał, co nam tak wesoło. Pokazałam mu zdjęcie psa i zapytałam czy miałby coś przeciwko, gdybym  takiego przyprowadziła do domu. Jego reakcja "Chcesz to proszę bardzo, ale od razu ci mówię, że wyprowadzisz się razem z tym psem" Wiedziałam, po prostu wiedziałam :D Dzisiaj wróciłam do domu i resztę dnia spędziliśmy z Łukaszem na szukaniu seriali, które obejrzymy pod maturkach ustnych. W zasadzie to nie mieliśmy pomysłu, bo seriale medyczne nam się skończyły. Wprawdzie został nam jeszcze sezon "Chirurgów" ale to tylko 1 sezon... Stwierdziliśmy, że skoro nie ma seriali, to będą filmy. Stworzyliśmy listę 50 filmów, które chcemy do października obejrzeć. Umówiliśmy się na następny dzień na zakupy i Łukasz poszedł do siebie. Zasnęłam w połowie "M jak miłość" :(

Piątek, 20 maja 2016
Polski na 100%, angielski na 70% <3 Zdaneee :* Tak więc oficjalnie zaczynamy wakacje. Ostatnie 10 dni to w zasadzie było tylko leżenie, oglądanie seriali, programów i tych innych. Tylko raz powtórzyłam polski i z 3 razy pouczyłam się słówek z angielskiego. Stres był ogromny :( Polski miałam na 13:30, Łukasz godzinę po mnie. Siedzialiśmy w sali  i non stop sprawdzaliśmy w telefonach pytania. Idąc na salę, już wiedziałam, który numer sobie wybrać. Wzięłam motyw przemijania na podstawie Trenów. Dodatkowo powołałam się na kilka piosenek ("Życie to są chwile" Akcentu, "Nie liczę godzin i lat" Andrzeja Rybińskiego i "Zegarmistrz światła" Tadeusza Woźniaka) a także wiersz "Nic dwa razy" Wisławy Szymborskiej. Kiedy już byłam po wszystkim gadałam z dziewczynami z innych klas i mówiły, że od nich kilka osób polski oblało... Masakra jakaś. Potem już tylko czekałam na Łukasza. On mial gorszy temat, bo na internecie było zamieszanie z numerami i wziął sobie nie ten temat co chciał... Ale zdał na 90%- to najważniejsze :* Dzisiaj przed angielskim nic nie zjadłam- tak bardzo się bałam...Kiedy weszłam do naszej sali oczekiwań cały stres opadł :) Zaczęliśmy z klasą gadać o głupotach i jakoś nasz czas oczekiwania się skracał. Byłam przedostatnia tego dnia, za mną był tylko Szymon. Łukasz miał 1,5 godziny przed nami. Kiedy weszłam do sali poczułam, że moja wiedza wyparowała... Rozmowa wstępna banalna. Miałam pytanie o ulubiony klub sportowy. Powiedziałam, że Królewscy <3 (oczywiście Korony, a nie Real) Komisja się zdziwiła, ale nie mogli zaprzeczyć, bo kto by w Koronie nie znał drużyny Królewskich ;)  Drugie z kolei dotyczyło mojego domu marzeń. Tutaj poleciałam...Reszty zadań nie pamiętam. Wróciłam do klasy i prawie się rozpłakałam :( Czułam, że spotkam się z tą szkołą w sierpniu... Po wynikach miałam ochotę tańczyć :* <3 Oczywiście zrobiliśmy sobie jeszcze selfie na instagram, a potem zadzwoniłam do mamy i taty. Potem jak gdyby nigdy nic wróciliśmy do domu, wskoczyliśmy w luźniejsze ubrania i pojechaliśmy na trening Koron :) Łukasz wyżył się na tej piłce, a ja na aparacie ;) Wieczorem leżeliśmy na sofie i rozmawialiśmy o najbliższej przyszłości, aż wpadł tatuś i rzucił tylko "Za tydzień w piątek, Ergo Arena, godzina 20" i wybiegł z domu... Myślałam, że się czegoś po tym treningu naćpał, ale nie zastanawialiśmy się za bardzo, tylko poszliśmy spać.

Poniedziałek, 23 maja 2016
Dopiero wczoraj przeglądając Fejsa zrozumiałam o co chodziło tacie...Chciał nam zakomunikować, że w piątek jest gala KSW 35 haha :p Tylko nie wiem po co. Przecież nie wybieraliśmy się na nią, zresztą już dawno nie było biletów. W weekend nie miałam okazji go o to zapytać, bo wyjechał do Rzeszowa na jakieś targi. Wrócił wczoraj w nocy dopiero... Dzisiaj zrobiłam porządek w pokoju ze wszystkimi szkolnymi papierami. Zeszyty wrzuciłam do kartonu "makulatura", książki i repetytoria wystawiłam na OLX.pl, a inne notatki/zadanka poukładałam w segregatorach, które już dawno miałam. Wrzuciłam na Insta zdjęcie uporządkowanego regału. Napisałam, że jak ktoś chciałby kupić jakąś książkę, albo dostać notatki to, żeby pisał w komentarzu e-mail albo nazwę konta na Fb i jakoś się dogadamy. W ten sposób moje kolorowe "pisadełka" będą służyć innym :) Potem poszłam do Łukasza i pomogłam mu z jego "śmieciami". Do niego przyjechała na tydzień siostra pani Basi z mężem, więc przenieśliśmy się do mnie, obejrzeć jakiś film. Łukasz powiedział, że jego ciocia ma 3 dzieci, z czego najstarszy jest księdzem, córka studentką prawa, a najmłodszy- zaledwie rok od nas starszy- studiuje medycynę. Podobno te dzieci nie miały czasu na swoje marzenia czy pasje... Tak obgadywaliśmy sobie jego rodzinę przez dobrą godzinę, aż tata przyjechał z pracy i w końcu mogliśmy się dowiedzieć o co mu w piątek chodziło. Otóż ma dla nas bilety na piątkową galę. Powiedział, że to prezent za zdaną maturę i na przeprosiny za zamieszanie z domem. W dodatku wynajął nam najlepszy hotel w pobliżu Ergo. Dodał, że możemy jechać nawet jutro i siedzieć tam tyle, ile chcemy. Szybko podjęliśmy decyzję, że jedziemy i to jak najszybciej :* Tatuś jednak wyjaśnił, że ma 6 biletów, bo stwierdził, że chcielibyśmy zabrać naszych przyjaciół. O wszystkim pomyślał <3 Oczywiście od razu zadzwoniłam do Kornelii, Szymona, Oktawii i Maksa i pomimo tego, że Kornelia i Oktawia mają jeszcze szkołę, to jutro punkt 8:00 wyjeżdżamy do Gdańska. Mama wynajęła nam 7-osobowy samochód, a prowadzić ma Łukasz na zmianę z Szymonem. Jedynie ciocia Ela nie była zadowolona, że "dzieci jadą same nad morze, zwłaszcza w 3 pary...", ale to ma być nasz czas i nie pozwolimy nikomu sobie tego zepsuć <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz