sobota, 4 czerwca 2016

"Przemija uroda w nas w zdumieniu i w oczach gwiazd, przemija uroda jak nagła pogoda, jak zima w La Paz..."

Poniedziałek, 14 marca 2016
Obejrzeliśmy już całego House'a, Skazanego i wszystkie możliwe odcinki "Na sygnale". Remont domu powoli biegnie ku końcowi. W zasadzie to została im tylko kuchnia i salon. Dzisiaj tatuś przeszedł samego siebie. Wczoraj zaczęła się runda wiosenna naszych Królewskich, którzy wygrali mecz 2:1. Dzisiaj natomiast ci panowie jak zwykle przyjechali z Wacławem do pracy. Jak tatuś to zobaczył, to się zaczęła jazda. Najpierw krzyczał na nich, że zamiast odpocząć po meczu to przychodzą tutaj na 7 rano do pracy. Potem zaatakował Wacława, że im na to pozwala. Artur- jeden z piłkarzy, powiedział, że przecież zawsze po meczu rano w poniedziałek idą do pracy/ szkoły, bo każdy ma jakieś zobowiązania i własne wydatki. Tatuś krzyknął tylko "czas to zmienić" i pojechał do pracy. W szkole w zasadzie nudy są. Ileż można słuchać o tym że za 6 tygodni matura? Michalina dzisiaj nam wszystkim podpadła, a zwłaszcza Pawłowi, który powiedział jej, że w weekend źle się czuł i nie tknął żadnego zadania. Na co ona, że my już teraz nie możemy chorować, tylko poświęcić wszystko nauce. Łukasz powiedział jej, że on choćby chciał to nie bardzo może się przemęczać, bo jego przeszczep i choroba. Pani jednak nie dawała za wygraną. Odpowiedziała, że skoro ma siłę robić z siebie debila na boisku, to powinien mieć siłę na walkę z matmą. Oberwało nam się też za turniej Szymona, za nasze próbne matury i za to, że chłopaki trenują. Ooo niee, teraz to przegięła. Przecież to tylko matura! Zawsze możemy się spotkać w sierpniu na poprawinach. Straciłam do tej pani cały szacunek, tym bardziej, że jeszcze niedawno chwaliła Łukasza, Szymona, czy Pawła za to, że potrafią godzić naukę z pasją. Wróciłam wściekła do domu, a tatuś wkurzył mnie jeszcze bardziej! Oznajmił mi, że sprzedał nasz stary dom jakiemuś facetowi, żeby zrobił tam gabinet odnowy biologicznej. W dodatku sprzedał go za śmieszną kwotę, która nie była nawet połową jego wartości. Powiedział, że dzięki temu piłkarze Królewskich dostaną bezpłatne zabiegi po każdym meczu. No fajnie, tylko ten dom miał być mój! :(

Czwartek, 17 marca 2016
Nie rozmawiam z tatą od 3 dni. On nie rozumie dlaczego. Mama próbowała mu wytłumaczyć, że nie powinien sprzedawać tego domu bez konsultacji z nami. Też jest na niego zła. Jednak tata cały czas tłumaczy, że to dla dobra piłkarzy, klubu i że same możemy tam jeździć na masaże. Nie tym razem! Niedoczekanie jego, że ja będę jeździć na jakieś masaże. Łukasz był wczoraj na spotkaniu klubowym, na którym dostali "bilety" do tego dziwnego miejsca. Mój chłopak na szczęście jest solidarny ze mną i nie będzie brał udziału w tym cyrku. W zasadzie to trenerowi też się to nie podoba. Jagieński uznał, że to tylko rozpuści piłkarzy, a przecież jakoś przez te wszystkie lata nikt nie potrzebował fizjoterapeuty. Jednak jak tata się na coś uprze to już koniec. Odebrałam dzisiaj prawko, ale nawet nie miałam jak go wypróbować. Mama w szpitalu, z tatą nie gadam, rodzice Łukasza też nie mogli nam pożyczyć samochodu. Trudno, poleży sobie w portfelu, aż kupię jakieś auto. Pani Stenia przy obiedzie podrzuciła mi kilka wydrukowanych ofert. Od razu zapytałam skąd je ma, a jak powiedziała, że dostała od mojego taty z poleceniem pokazania mi, to natychmiast je wyrzuciłam. Nic od niego nie chcę. Wzięłam się za porządki w swoim pokoju i znalazłam swoje zdjęcia z dzieciństwa. Z tego domu właśnie... Popłakałam się, bo spędziłam tam najlepsze lata swojego dotychczasowego życia, a tata tak po prostu go sprzedał, nikogo nie pytając o zdanie :( Skończyłam sprzątanie około północy, napisałam do Łukasza, że nie idę jutro do szkoły i poszłam spać :/

Poniedziałek, 21 marca 2016
Dalej nie gadam z tatą. Mama też nie. On dalej nie rozumie dlaczego. Ma pecha. Mama załatwiła mi samochód z firmy transportowej jakiegoś swojego pacjenta i na razie nim jeżdżę. Na zmianę z Łukaszem. Dzisiaj byliśmy ze szkoły na pielgrzymce. Pomodliłam się za zdaną maturę i szczęście w życiu. Trafili nam się wyjątkowo mili kierowcy. Najpierw wiadomo, jak to na pielgrzymce, różaniec i Koronka, a potem karaoke i filmy. W końcu od nas do Częstochowy 400 km, ale nawet nie byłam jakoś szczególnie zmęczona. Jutro i pojutrze piszemy kolejne próbne matury z matmy. Michalina nie odpuści. Podobno w piątek powiedziała na matmie, że wierzy w to, iż jesteśmy mądrymi ludźmi i na pielgrzymkę zabierzemy zadanka do rozwiązywania, albo arkusze próbne. W końcu w jedną stronę jedzie się około 7-8 godzin to w sam raz czas na 2 arkusze... Zamiast tego całą drogę planowaliśmy nasze wakacje. Chcemy pojechać na początku czerwca do Piekła w klasowym składzie :D Ja, Łukasz, Szymon, Natalia, Paweł, Robert, Kasia i Kornelia- będzie cudownie <3 Ach te plany :* Wróciliśmy koło 23. W związku z tym ustaliliśmy jeszcze całą klasą, że jutro po maturce zwijamy się do domu. Wszyscy się zgodzili. Prawie... Marysia jak zwykle się wyparła, stwierdzając, że nie chce mieć kłopotów, przez naszą głupotę. Tylko jaką głupotę? Po maturze tylko religia, gdzie ksiądz sam powiedział, że możemy nie przychodzić, wf i wychowawcza. Znając Kanowskiego i tak wszystkim usprawiedliwi, tak jak po studniówce :p Ale Maryśka zawsze szuka problemów, tam, gdzie ich nie ma. Jeżeli chce nam totalnie podpaść- jej sprawa :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz