czwartek, 9 czerwca 2016

"Dopóki sił będę szedł, będę biegł, nie dam się..."

Środa, 23 marca 2016
Jesteśmy już po kolejnych próbnych maturkach z matmy. Mamy nadzieję, że ostatnich. Pani Michalina życzyła nam wesołych świąt i wyraziła nadzieję, że poświęcimy dużo czasu na naukę. Paweł z sarkazmem zapytał jej, czy mamy zabrać zeszyty do kościoła razem z koszyczkiem, albo na wieczorną Wigilię Paschalną. Powiedziała "jeżeli tylko chcecie to możecie". Tak już widzę miny ludzi i ich komentarze jak rozkładam się w kościele na ławce z zeszytem i zbiorem zadań ;) Ach ta Michalina... Po maturce prawie wszyscy poszliśmy do domu. Tylko Marysia została... Wróciłam do domu i postanowiłam porwać Łukasza na zakupy. Wzięłam jeszcze od pani Steni listę rzeczy, które są jej potrzebne do przygotowania świąt w naszym domu. Pod galerią był dość spory ruch. Na szczęście udało mi się zaparkować. Po kilku godzinach spędzonych w galerii i supermarkecie okazało się, że moje auto jest za małe na nasze zakupy. W ten sposób Łukasz siadł za kierownicę, a ja trzymałam na kolanach pokrowiec z sukienką i płaszczem a także 3 palety jajek. Masakra... Z tatą dalej nie rozmawiam. Na szczęście jak ja wstaję, on jeszcze śpi, jak wraca z pracy, ja już śpię :) Zauważyłam, że również mama unika taty. Tylko do niego dalej nie dociera, że nas skrzywdził sprzedażą starego domu. Leżeliśmy z Łukaszem w salonie i czekaliśmy na premierowy odcinek "Na sygnale" (Tak, stało się to naszym uzależnieniem), aż wpadł tatuś i powiedział, że od 1 kwietnia "jego" centrum odnowy biologicznej rusza. Bynajmniej nie mam zamiaru się tam pokazywać. Tata poczuł się chyba zignorowany przez nas, bo szybko uciekł do góry. Obejrzeliśmy serial i Łukasz poszedł do siebie :( Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.

Wtorek, 29 marca 2016
Równo za miesiąc kończę liceum :( Poleją się łzy smutku i radości jednocześnie. Wielkanoc minęła bardzo szybko. Niedzielę Wielkanocną spędziliśmy z ciotką Aldoną, a w poniedziałek impreza była u nas. Oktawii bardzo spodobała się moja "magnetyczna" ściana, która już była wypełniona zdjęciami. Dzisiaj postanowiliśmy, mimo ogromnej niechęci, powtórzyć kilka lektur z polskiego i słówka z angielskiego. Jutro w szkole poznamy terminarze ustnych matur i zobaczymy, z jakimi nauczycielami staniemy oko w oko pod koniec maja. Kiedy tak siedzieliśmy w tych notatkach, wpadł mi do głowy szalony pomysł. Zrobimy imprezę na zakończenie roku w moim ogrodzie. Mama na bank się zgodzi, a z tatą nie gadam, to mam gdzieś co on powie. Myślałam, że w święta wyciągnie rękę na zgodę, ale niee :/ Wystarczyłoby zwykłe "przepraszam". Tata powiedział jednak "Wy tego nie zrozumiecie". Z jednej strony to dziwne, nie odzywać się do własnego ojca, a z drugiej przecież sam jest winien. Oglądałam z Łukaszem "M jak miłość" i potem naszły nas refleksje życiowe. Rozmyślaliśmy, czy iść w wakacje do pracy. W zasadzie fajny pomysł, ale pojawiło się następne pytanie "gdzie?". Wzięłam laptopa i wpisałam w wyszukiwarce: praca na lato. Niestety żadna z ofert nam się nie spodobała. Akurat mama wróciła ze szpitala i powiedziała, że ma dla nas propozycję pracy wakacyjnej. Jak chcemy to nawet dla Kornelii i Szymona by się coś znalazło. Okazało się, że szukają opiekunów na 2 turnusy kolonijne. Mama dodała, że kurs możemy zrobić online w 2 tygodnie i potem zdać egzamin, a zaświadczenie o doświadczeniu pedagogicznym dostaniemy od ordynatora oddziału dziecięcego, gdzie "uczymy" matematyki. Oznajmiła nam też, że pierwszy turnus nad morze do Międzyzdrojów,  a drugi do naszej kochanej "Błękitnej Laguny". Moglibyśmy jechać w czwórkę, zwłaszcza, że Kornelia robiła kurs opiekuna już rok temu, a Szymon ma podstawowy kurs na trenera, bo przecież rok temu pracował na półkolonii. Wszystko się układa w jedną, wielką cudowną historię <3

Środa, 30 marca 2016
Michalina na matmie oddała matury. Znowu walnęła nam kazanie, że został nam miesiąc blablablabla. Dowaliła nam z 30 zadań i powiedziała, że nie odpuści nam niczego już teraz.
Chciałam tylko, żeby ten dzień się skończył. Kolejne lekcje spędziłam na robieniu tej matmy. W ten sposób miałam tylko 4 zadanka do zrobienia w domu. Potem pojechaliśmy do ośrodka, który organizuje tą kolonię. Pani Małgosia- kierowniczka, powiedziała, że bardzo jej miło nas poznać. Dodała, że każdy turnus liczy 98 osób i jedzie 8 opiekunów. Całość zostanie podzielona na 4 grupy po około 22 osoby i każda grupa dostanie 2 opiekunów. Zapytała się nas, jaką grupą wiekową chcielibyśmy się zająć. Zgodnie stwierdziliśmy, że nie wiemy. Ona wytłumaczyła nam, że grupy są podzielone ze względu na wiek, a nie na płeć. Powstała więc grupa klas 1-3 szkoły podstawowej, grupa klas 4-6, grupa gimnazjum i grupa 16-18 lat. Wzięliśmy więc sobie grupę klas 4-6 :) Nie powinno być trudno. Natomiast Kornelia i Szymon wzięli gimnazjum :o Oczywiście to nie jest tak, że będziemy robić z tymi dziećmi, co chcemy, tylko będzie plan, który będziemy realizować itd. Dużą niespodzianką było pojawienie się w ośrodku Szczepana i Wiesława Jagieńskiego. Oni też jadą na tę kolonię, jako opiekunowie grupy liceum. Grupą najmłodszą zajmą się 2 studentki: Kasia i Basia haha, to się dobrały. Jak skończymy matury, przejdziemy dokładne szkolenie. Tymczasem musiałam wrócić do już dawno znienawidzonej matematyki...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz