poniedziałek, 22 czerwca 2015

"Dałem ci kamień z wielkim LOVE, no bo kwiaty szybko schną, jedyne co ci mogłem dać to kamień z napisem LOVE..."

Poniedziałek, 8 grudnia 2014 
Byłam na KSW, ale pomimo bogatej karty walk, nie mogłam przestać myśleć o chorobie Łukasza. Nawet nie zwróciłam uwagi, że gala się skończyła :( Kiedy hala opustoszała i zapaliło się światło dopiero wtedy wiedziałam, że muszę wyjść. Nie poszłam na after party, tylko płakałam w pokoju :'( W niedzielę rano poszłam do kościoła na mszę i miałam jakieś wrażenie, że moje życie traci sens :// Jak wróciłam do hotelu, moi rodzice dalej spali, Oktawia też. Zadzwoniłam do Kornelii, żeby pogadać. Powiedziała mi, że Adrian podzielił los Łukasza! Też trafił do szpitala, z przemęczenia... Wyszedł z niego po kilku godzinach obserwacji i dalej musiał trenować :o Pogadałyśmy gdzieś z 2 godziny, potem rodzice wstali i poszliśmy na obiad. Oktawia chciała mi poprawić humor i zabrała mnie do galerii, ale ja chodziłam po tych sklepach jak zombie. Nic mi się nie podobało. Oktawia chciała mnie pocieszyć, ale jej nie wyszło. Teraz siedzę w domu i myślę o tym co mnie ostatnio spotkało w życiu :( Mama powiedziała, że dalej nie znaleźli dawcy, bo tamta rodzina się na to nie zgodziła. Nie byłam w stanie nawet odebrać telefonu od rodziców Łukasza. Po prostu siedziałam i płakałam :'(

Środa, 10 grudnia 2014
Im bliżej świąt, tym bardziej wpadam w depresję :( Ale to może niedługo się zmienić! :D Opowiem po kolei. Siedziałam na fizyce i rozwiązywałam z koleżanką zadania, aż nagle zadzwoniła mama. Pana nie było w klasie, więc odebrałam. Powiedziała mi, że znaleźli dawcę i jak chcę jeszcze zobaczyć się z Łukaszem przed operacją to mam godzinę, żeby przyjechać do szpitala. W przeciągu sekundy spakowałam się i wybiegłam z klasy. Wskoczyłam do wolnej taksówki i pojechałam do szpitala. W ostatniej chwili wpadłam do sali Łukasza i go przytuliłam. Gdzieś w głębi serca bałam się, że to może być nasz ostatni uścisk w życiu! :// Kiedy już zabierali go na zabieg, odprowadziłam go aż do samej sali operacyjnej (tak nikt nie podskoczy córce dyrektorki :D) Potem zaczęło się nerwowe odliczanie :( Mama powiedziała mi, że zabieg potrwa 8 godzin. Tyle też siedziałam pod salą. Oczekiwanie było najgorsze. Jednak o godzinie 21:21 (przypadek? nie sądzę) wyszedł lekarz i powiedział, że wszystko się udało a pierwsza doba będzie decydująca. Wiedziałam, że co najmniej do Bożego Narodzenia zostanie w szpitalu. Potem 2-3 miesiące w domu :/ Już mi go brakowało. Ale w końcu przeżył przeszczep serca, więc teraz będzie już tylko lepiej :) Przynajmniej taką mam nadzieję.,..

Środa, 17 grudnia 2014
Minął tydzień od przeszczepu Łukasza. Każdy pytał co u niego i w ogóle chcieli go odwiedzić, jednak lekarze na to nie pozwalali. Tylko rodzina mogła go odwiedzać i ja oczywiście :* Wiadome było, że święta spędzi już w domu. Tyle, że dosłownie w domu :( Nawet na Pasterkę z nim nie pójdę. Było mi smutno, ale wiedziałam, że tak trzeba. Że on musi na siebie uważać. Stwierdziłam, że muszę w końcu poszukać prezentów pod choinkę. Mamie kupiłam książkę i perfumy, tacie nowy portfel i krawat. Nie miałam pomysłu na prezent dla Łukasza. Kupiłam mu więc FIFĘ  2015 i stwierdziłam, że tyle wystarczy. Dałam mu ją nawet dzisiaj, bo potem mogłam zapomnieć, albo nie mieć czasu, żeby przyjechać. On powiedział, że nic dla mnie nie ma, bo po prostu nie miał jak mi nic kupić, ale chciałby to nadrobić...Powiedziałam mu, że dla mnie wystarczającym prezentem jest to, że przeżył operację :) Łukasz dał mi do zrozumienia, że tak nie może być i dostanę swój prezent. Niech mu już będzie. Siedziałam u niego do wieczora. Znowu...Wieczorem odrabiałam matematykę i pisałam rozprawkę na polski. Temat "Życie- drogą ciągłych porażek, czy pasmo nieprzemijających sukcesów, odpowiedź uzasadnij odwołując się do bohaterów tragicznych i ich wyborów" Ten, kto wymyśla takie tematy musi mieć nierówno pod sufitem chyba. Kiedy w  końcu skończyłam i spakowałam wszystkie zeszyty włączyłam Facebooka. Moja klasa prowadziła niekończące się dyskusję o wycieczkach, a ja nie miałam ochoty się z nimi dzisiaj kłócić :) Tak szybko jak weszłam tak i wyszłam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz