czwartek, 4 sierpnia 2016

"Już teraz wiem, że wszystko trwa, dopóki czas sprzyja nam na końcu Ty, na końcu ja- czy można tak wiecznie trwać?"

Wtorek, 21 czerwca 2016
Dzisiaj mój świat się zawalił... Może od początku :( Leżałam rano w salonie i oglądałam jakiś paradokument. Łukasz wziął Pioruna i poszedł z nim pobiegać po lesie :p Ktoś zadzwonił do drzwi. W drzwiach stała jakaś wystylizowana pani i pytała o moją mamę. Powiedziałam, że mama jest w pracy. Dała mi jakąś teczkę i wyszła... Nie powinnam była sprawdzać jej zawartości, ale byłam cholernie ciekawa. Przeczytałam, rzuciłam nią o podłogę, usiadłam na dywanie i zaczęłam ryczeć :( Aż pani Stenia wyszła z kuchni, wystraszona, że coś mi się stało... Pokazałam jej to i ona nie mogła w to uwierzyć. W teczce były dokumenty rozwodowe!!! Tata nie widział już przyszłości dla ich związku. Argumentował to brakiem wsparcia ze strony żony i nastawieniem mamy tylko na jej własne dobro. Fajnie... Napisane było też, że zostawia nam wszystko- dom, samochód i pieniądze na ich wspólnym koncie. Zadzwoniłam do niego, chciałam mu wykrzyczeć, co o nim myślę, ale nie odbierał... Moje koleżanki zawsze zazdrościły mi rodziców. Bo zawsze dostawałam wszystko, co chciałam. Ciekawe czy teraz dalej byłyby zazdrosne? Siedziałam na tym dywanie i ryczałam... Kiedy mój znajomy z czasów gimnazjum przeżywał rozwód rodziców, sądziłam, że przesadza. Myślałam, że to nawet fajne mieć 2 mamusie i 2 tatusiów :( A teraz wszystko traci sens... Łukasz wrócił, a ja rzuciłam mu tylko "rozwód" i zamknęłam się w łazience. Siedziałam tam pół dnia. O 17 zmusiłam się do wyjścia, zrobienia lekkiego makijażu i oglądania meczu Polaków z Ukrainą. Kilka kieliszków wina pomogło mi nawet się uśmiechnąć po bramce Kuby Błaszczykowskiego. Łukasz potem pokazał mi filmik "Łączy nas gotowanie" ( https://www.youtube.com/watch?v=PEvgOGVtC70) i udało się jakoś bez łez dotrwać do powrotu mamy ze szpitala. Pokazałam jej te dokumenty, a ona bez słowa poszła do sypialni...

Sobota, 25 czerwca 2016
Mama wzięła wczoraj wolne i spotkała się z tatą Szymona. On będzie ją reprezentował na rozprawie rozwodowej. Rozwód odbędzie się bez orzekania o winie. To nic nie zmieni w naszym życiu. Zaraz po jego wyjściu mama przyszła do mnie do pokoju. Już od progu mówiła, że czas na zmiany. Dodała, że w poniedziałek zabiera mnie i Łukasza do Warszawy, bo ma dla nas niespodziankę. Niespodzianka w stolicy? :o Dzisiaj od rana wstąpiła we mnie nowa energia. Wstałam o 8, ubrałam się i zadzwoniłam do Łukasza. Powiedziałam mu, że zabieram Pioruna i idziemy na spacer. Zapytałam czy wybierze się z nami. Jemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Spacerowaliśmy po okolicy chyba z 3 godziny. Zjedliśmy potem szybkie śniadanko i postanowiliśmy przygotować się na mecz Polska- Szwajcaria. Powiedziałam Łukaszowi, że możemy mecz obejrzeć w altanie w ogrodzie, bo przecież tam też jest telewizor i dużo miejsca. Zgodził się na to, więc poszliśmy tam ogarnąć. Znalazłam jeszcze puste butelki z klasowej imprezy. Potem pojechaliśmy do sklepu na szybkie zakupy. Po powrocie zrobiłam sałatkę z kurczakiem specjalnie dla Szymona, który był przez nas niejako zmuszany do oglądania meczy Polaków :p Rozstawiliśmy już wszystko, winko i piwko daliśmy do lodówki, żeby się schłodziło. Powiesiłam nawet flagę Polski nad telewizorem :D O godzinie 14:45 w naszym sześcioosobowym gronie zasiedliśmy do meczu. Po raz pierwszy od wtorku moje myśli skupiły się na czymś, co nie było rozwodem rodziców. Mecz, dogrywka, a w końcu karne ciągnęły się niemiłosierniee :( No ale w końcu nasi wygrali <3 :* Wieczorem już wiedzieliśmy, że w czwartek gramy z Portugalią :( To teraz byle do czwartku...

Poniedziałek, 27 czerwca 2016
Jesteśmy już w Warszawie. Mama zdecydowała, że zaczyna razem z nami nowe życie w stolicy. W samochodzie powiedziała, że złożyła swoje CV w kilku szpitalach i prywatnych klinikach. Powoli pogodziła się rozwodem. Zabrała nas do Warszawy, bo ma spotkanie w sprawie pracy. Wypiliśmy szybką kawkę w małej, przytulnej knajpce i pojechała na ten casting. Poszłam z Łukaszem do galerii. W czasie, gdy przymierzałam buty, zadzwonił tata. Odrzuciłam 16 połączeń od niego. Nie miałam najmniejszego zamiaru z nim rozmawiać. Tak naprawdę dalej nie wiem i nie rozumiem, dlaczego się wyprowadził :( Potem zadzwoniła mama i powiedziała, żebyśmy wrócili sobie do mieszkania, a ona dojedzie taksówką. Bardzo nam się nudziło, gdyż nie mieliśmy telewizora, to zadzwoniliśmy do Maksa, żeby go zapytać o "pana prezesa". To, czego się dowiedzieliśmy, przeszło nasze oczekiwania. Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Tatuś sporządził listę rzeczy, których piłkarze nie mogą robić i nie mogą jeść, wprowadził całkowitą abstynencję, a także postanowił zmienić trenera. Według niego Jagieński się wypalił i czas na nowe twarze :/ Robi z tego klubu jakiś cyrk. Od września są w A-klasie, a tata zachowuje się jakby grali w Ekstraklasie... Jeszcze trochę i będzie każdego piłkarza konsultował z Anną Lewandowską, żeby ustaliła im idealne diety, bo przecież zwykły dietetyk mu nie wystarczy :D Nie wiem czy się śmiać czy raczej płakać :p Najwidoczniej ma za dużo czasu na myślenie. Mama wróciła około 17 i powiedziała, że od 1 sierpnia pracuje w klinice sportowej jako zastępca dyrektora do spraw medycznych i kardiolog. Jutro wracamy do Korony, za tydzień odbieramy wyniki matur i znowu przyjeżdżamy do stolicy złożyć papiery, a potem spędzamy ostatnie  2 tygodnie naszego życia w Koronie i około 20 lipca już zjeżdżamy do Warszawy. Mama postanowiła, że nie sprzeda domu, pomimo tego, że jest na nią. Uznała, że może nam się kiedyś odmienić i zechcemy wrócić... Pogadaliśmy jeszcze o swojej przyszłości i poszliśmy spać :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz