wtorek, 2 sierpnia 2016

"Ona nie chce być, taka sama jak ja nie zna granic i nie zamierza się bać...nie zatrzyma się, kiedy Ty będziesz chciał..."

Piątek, 3 czerwca 2016
Moi rodzice się dzisiaj pokłócili. Zaczęli właściwie już wczoraj... Doszło do tego, że tata wyprowadził się z domu. Powiedział, że sobie na razie coś wynajmie, a potem zobaczy co z tego wyjdzie :O Może po kolei. Poszło o 3 rzeczy. Po pierwsze o badania i diety dla Królewskich. Mamie nie udało się załatwić piłkarzom darmowych badań i tata się obraził. Wiadomo mama jest dyrektorem do spraw medycznych, ale jest jeszcze dyrektor administracyjny i on zarządza finansami. Powiedział, że szpital nie ma pieniędzy na darmowe badania dla 24 piłkarzy i może przyjąć za darmo 11, a reszta musiałaby zapłacić. Do taty to nie docierało... Drugą kwestią sporu było zaproszenie na bankiet jakiejś tam fundacji. Bankiet odbywał się 11 czerwca. Tata wiedział o tym bankiecie od kwietnia i mówił, że pojadą. Teraz mu coś odwaliło, że jest EURO i on musi wszystkie mecze oglądać! :( Mama się popłakała. Wyszło na to, że Królewscy są ważniejsi od niej... Aż było mi przykro :/ Dzisiaj mama zadzwoniła do mnie z pracy i powiedziała, ze siostra jej asystentki jedzie do Francji na całe EURO i nie ma z kim zostawić psa. Powiedziała, że to jest owczarek niemiecki, ale taki bardzo łagodny i nikomu krzywdy nie zrobi. Dodała, że już się zgodziła i wieczorem ta pani przywiezie psa. Tak też się stało. Piorun zamieszka w naszym domu do 12 lipca. Tatuś wrócił z firmy i od razu zaczął krzyczeć, że pies ma spać na podwórku i nie przebywać w domu podczas jego powrotu z pracy. Gadał też, że nikt go o zdanie nie pytał. Mama odparła "o dom też się nas nie pytałeś" i poszła z psem na spacer. Tata w tym czasie się spakował, rzucił na odchodne "dopóki on tutaj jest, mnie nie zobaczycie" i wyszedł, trzaskając drzwiami :(

Piątek, 10 czerwca 2016
Tata dalej mieszka sam. W dodatku zabrał większość pieniędzy z konta oszczędnościowego, które założyli mi wraz z dziadkami jak się urodziłam. Kiedy zadzwoniłam, żeby go o to zapytać powiedział, że potrzebował na badania dla piłkarzy, bo "Magda nie chciała tego załatwić to muszę sam sobie radzić". Dla mnie ta cała sytuacja jest cholernie trudna. Czuję, że to wszystko skończy się rozwodem :( Wszystkiemu winna jest miłość taty do klubu. Po dwudziestu latach wspólnego życia... Nie potrafię się na niczym skupić. Łukasz dzisiaj pojechał na trening sam, bo ja nie miałam najmniejszej ochoty patrzeć na tatę. Zaczynam się zastanawiać, czy mama będzie chciała to jeszcze ratować. Rano powiedziała, że na bankiet fundacji jedzie z Wilańskim, bo jego żona akurat wyjechała. Cały dzień próbowałam się na czymś skupić. Najpierw Łączy nas Piłka, potem sprzątanie, czytanie książek, przeglądanie ofert sklepowych, a na końcu ceremonia otwarcia i pierwszy mecz na EURO. W końcu przytuliłam się do Pioruna i zaczęłam ryczeć :( Mieliśmy oglądać ten mecz w kilkanaście osób, w swoim znajomym gronie, a tymczasem tata wszystko odwołał i jeszcze zwalił winę na mamę, że to ona zabroniła... Łukasz przyszedł 15 minut przed pierwszym gwizdkiem, położył się koło mnie i powiedział, że pokłócił się z moim tatą i zrezygnował z gry w Królewskich. Nie chciał jednak o tym gadać, przykrył się kocem i zasnął... Złapałam telefon i poszłam na górę. Zadzwoniłam do Maksa. Oczywiście chciałam wszystko wiedzieć. Maks powiedział, że Łukasz wygarnął mojemu ojcu, co o nim myśli, a ten nie pozostał mu dłużny. Mój chłopak usłyszał, że gra w pierwszym składzie tylko dlatego, że jest chłopakiem córki prezesa, że normalnie nawet podawać piłek nie powinien i takie tam. To się Łukasz wkurzył i powiedział, że rezygnuje. To tylko uświadomiło mnie w przekonaniu, że tatuś zakochał się w klubie... Ryczałam przez to cały wieczór :/

Niedziela, 12 czerwca 2016
Wczoraj Łukasz zorganizował nam fajny dzień. Do tej pory soboty były spokojne, bo on miał w niedzielę mecz. Najpierw pojechaliśmy rowerami na miejsce, gdzie byliśmy na pierwszej klasowej wycieczce. Potem, już samochodem pojechaliśmy do galerii na zakupy i obiad. Wieczorem oglądaliśmy mecze. Dzisiaj rano byliśmy w kościele, a potem zjadłam obiad z jego rodziną. Kasia niedługo rodzi :D Podobno Szczepan szaleje, bo to ma być synek. Już ma plany, żeby był sportowcem, a najlepiej siatkarzem. Padło też pytanie o nasze plany na studia. Oczywiście, że Warszawa i mieszkanie po ciotce, ale zmieniłam lekko swoje plany. Pomimo tego, że raczej na pewno przyjęliby mnie na SGH, stwierdziłam, że chce być blisko Łukasza i złożyłam na BHP (Bezpieczeństwo i Higiena Pracy). Jest to równie ciekawy kierunek i przyszłościowy, bo w każdej firmie pracownicy muszą przejść specjalne szkolenia. Jednak gdzieś w głębi serca miałam obawy przed zostawieniem mamy samej. Zresztą jeszcze mam 3,5 miesiąca na przemyślenie wszystkiego. Może uda mi się namówić ją na przeprowadzkę do Warszawy. Rozmawiałam nawet z Łukaszem i nie ma nic przeciwko, żeby mama z nami nawet zamieszkała. Wiadomo mieliśmy "posmakować" życia studenckiego itd., ale matkę ma się jedną i zawsze powinna być ważniejsza od naszych ambicji. W stolicy na pewno znalazłaby szybko pracę jako kardiolog albo mogłaby otworzyć własny gabinet. Dalibyśmy sobie w 4 radę, bo jeszcze Szymon z nami zamieszka. Haha moje idealne plany <3 Siedziałam u Łukasz prawie cały dzień, aż w końcu nadeszła godzina 17 i postanowiliśmy iść przygotować się na pierwszy mecz Polski na EURO. O 17:30 przyszli Kornelia z Szymonem i Oktawia z Maksem. Oglądaliśmy meczyk, do tego jakieś piwko/winko, chipsy, słonecznik i pizza. No i nasze biało-czerwone koszulki, które kupiliśmy w Gdańsku przed meczem z Holandią. Każdy z nas był ekspertem i niejednokrotnie padało zdanie "co ty kur*a robisz", "komu podajesz", "strzelaj noo". Polacy mecz wygrali 1:0 po bramce Milika <3 Piękny start turnieju. Potem jeszcze Maks opowiedział nam o meczu, który Królewscy przegrali 1:6. Niby powinno mi być przykro, bo byłam blisko drużyny, ale tatusiowi ktoś w końcu utarł nosa :p



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz