niedziela, 1 listopada 2015

"Na pewno gdzieś za rogiem jest ktoś, dla kogo Bogiem się staniesz i kto Ciebie śnił wciąż tylko dla siebie..."

Wtorek, 1 września 2015
W sumie nie pisałam trochę, bo i nie było o czym :) Łukasz szybko wrócił do zdrowia i do treningów. Na szczęście jego choroba była tylko spowodowana zmianami klimatu :D Dzisiaj pierwszy dzień w szkole. Przyszliśmy na rozpoczęcie w dobrych humorach :* Wszyscy szczęśliwi i gotowi do działania. Wychowawca przedstawił nam plan i poopowiadał o maturze i odpowiedzialności. Po jakimś kwadransie mogliśmy już iść do domu :D Po rozpoczęciu gadaliśmy dość sporo i w sumie ja z Łukaszem mieliśmy najwięcej wspomnień :* Szymon jeszcze opowiadał o swoim klubie i to wszystko. Na rozpoczęciu nie było Marysi, ale jakoś nikt się tym nie przejął. Pojawił się temat studniówki. Wiadomo, to najważniejsza impreza w życiu młodego człowieka. W moim życiu teraz zapewne wiele się zmieni. Nie będę miała za wiele czasu dla siebie. Na pierwsze miejsce wraca nauka :( Łukasz obawia się, że nie da rady połączyć treningów ze szkołą. Zaczyna myśleć o rezygnacji z klubu :c Będę musiała mu to wybić z głowy, bo przecież tata mnie zabije :( Wieczorem leżeliśmy u mnie w salonie i rozmawialiśmy o przyszłości. Całkowitej, czyli tej naszej najbliższej i tej najdalszej :p Przyszedł tatuś, dosiadł się do nas i mówi "wiecie, wiele sobie przemyślałem. Łukasz jesteś w klasie maturalnej. Musisz poważnie myśleć o swojej przyszłości. Jutro widzę Cię na treningu seniorów. Maks też ma przyjść. Bez dyskusji." Łukasz nie mając wyjścia zbytnio, zgodził się :) To oznaczało, że będzie miał mecze w niedziele. Nie bardzo mi się to podobało, ale szanowałam decyzję taty. Obejrzeliśmy jakiś film i Łukasz poszedł do siebie :)

Piątek, 11 września 2015
Moje życie toczy się szkolnym rytmem. Wstaje rano, śniadanie, szkoła, nauka, nauka, nauka, sen i tak dalej.... Ostatnio widuję się z Łukaszem tylko w szkole. Na więcej nie ma czasu. Ale dostaliśmy "miły" prezent od pani Michaliny. Kazała nam kupić książki z zadaniami maturalnymi. Co tydzień 200 zadań. Pisałam o nich z Natalią i uznała, że moglibyśmy się zacząć spotykać w jakimś gronie i je robić. Utworzyłam konwerso na fejsie. Nazwałam ją "kółko matematyczne". Do kółka zapisałam Natalię, Łukasza, Szymona, Pawła, Roberta, Kasię i Bartka. Ze mną 8 osób.  Problemem było wybranie idealnego dnia. Każdy chłopak to sportowiec :( Jednak ustaliliśmy po długich konsultacjach, że będzie to piątek godzina 16:30. Zaczynamy za tydzień. Wybraliśmy na miejsce spotkań mój dom, bo mam duży salon. Najczęściej jestem sama w domu i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Poza tym Paweł napisał, że mam najlepszy alkohol w barku. Ten to tylko o jednym :) Pojechałam z tatą zobaczyć co się dzieje na treningu seniorów, na którym był również Łukasz. Tata obiecał mi, że zwolni mojego chłopaka z piątkowych treningów na te nasze matematyczne spotkania. Na szczęście tylko matematyczne. Fizykę dalej mamy ze Szczepanem :* Dzisiaj powiedział nam, że planują z Kasią dziecko. Omawiamy bieżące ciekawostki siatkarskie. Niedługo Szczepan zacznie jeździć na mecze Lotosu :) Czasami jest tak na fizyce, że skończymy temat wcześniej i oglądamy jakieś mecze albo wywiady. Kochamy naszego fizyka za wszystko ♥ W zasadzie żaden nauczyciel nam się nie zmienił. To najważniejsze :) Przeglądałam sobie różne strony i znalazłam mądre motto.

Wtorek, 15 września 2015
Są pewne rzeczy, których się nie wybacza. My na pewno nie wybaczymy Maryśce tego, co dzisiaj zrobiła. Może po kolei. Na fizyce zrobiliśmy szybko temat i zaczęliśmy gadać o Pucharze Świata siatkarzy. Nasi oczywiście wygrywali, ale to nie to w tej historii jest istotne. Maryśka zaraz po fizyce poleciała do dyrektora i nagadała mu, że Szczepan nic nas nie uczy, tylko gada o siatkówce i włącza nam mecze. Nie wiedziałabym o tym, gdyby nie, że przed angielskim dostałam od Szczepana wiadomość "słuchaj, ktoś mnie zakablował, będziemy musieli przejść kontrolę" Od razu wiedziałam, że to Maryśka, bo ona od początku miała swój świat. Uważała się, za pępek świata, a siatkówka wcale jej nie interesowała. Może też dlatego nie była zbytnio lubiana w klasie. Bynajmniej na następnej lekcji po angielskim, a była to matematyka już wszyscy wiedzieli o czynie Marii. Paweł zapytał jakie konsekwencje mogą grozić Szczepanowi, a pani do nas "Wiecie, teraz przyjedzie pani z kuratorium, porozmawia z panem, z wami i zobaczymy. Na pewno z 2-3 lekcje dyrektor będzie obecny na waszej fizyce, żeby zobaczyć jak to wygląda." Maryśka wstała i powiedziała, że przecież jak dyrektor przyjdzie, to lekcja będzie wyglądać normalnie. Pani urwała temat. Uznała, że jeżeli my nie narzekamy na Szczepana, to nie powinno być problemu :) Wieczorem Łukasz zasnął u mnie na sofie zmęczony po treningu. Mój tatuś oczywiście od razu chciał go do lekarza zawieźć, ale mama go powstrzymała :) Powiedziała, że po prostu mój chłopak jest przemęczony i powinien troszkę odpocząć, bo w takim tempie to on długo nie pociągnie :) Mam tylko nadzieję, że będzie mógł troszkę zwolnić i raz na jakiś czas pójdziemy jeszcze do kina :* 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz