piątek, 11 grudnia 2015

"Brak mi już powietrza, brakuje w płucach tchu, za długo czekam już na zmianę..."

Poniedziałek, 19 października 2015
Moje życie od kilku dni nie ma sensu. Zapomniałam już jak wygląda świat na zewnątrz, w domu nie byłam od piątku. To wszystko jest ponad moje siły. Za trzy tygodnie Łukasz ma urodziny. To miała być kolejna niezapomniana osiemnastka. Sala zarezerwowana, goście zaproszeni i w ogóle wszystko prawie gotowe. Tylko co z tego?? :( Ktoś kiedyś powiedział, że cierpienie uszlachetnia. Nie wierzę w to w ogóle. Mama mówi, żebym spróbowała chociaż się uśmiechnąć, ale tak się nie da. Mam udawać szczęście, skoro rozrywa mnie od środka? Dziękuję, nie skorzystam. W piątek minął termin oddawania deklaracji studniówkowych. Mieliśmy zdecydować ostatecznie, czy idziemy i z kim. Oddałam ją dużo wcześniej, chociaż nie wiem po co! :c Siedziałam w bufecie, jadłam obiad i dosiadła się do mnie Agata z jakimś młodym księdzem. To był jej brat. Przedstawiła nas sobie i trochę pogadaliśmy. Krzysztof okazał się całkiem miłym człowiekiem. Nawet na chwilę zapomniałam o problemach. Jednak nie na długo. Przyszła do mnie jakaś pielęgniarka i powiedziała, że mam kwadrans jak chcę zobaczyć chłopaka, bo zabierają go na operację. Koszmar powrócił.Siedziałam pod salą z Asią, Kasią, Szczepanem i rodzicami Łukasza. Siedzieliśmy w milczeniu. Nie bardzo wiedzieliśmy co mamy mówić. Płakałam i płakałam, tyle mi z życia zostało :(

Środa, 21 października 2015 
Mój kochany wychowawca wezwał rodziców wraz ze mną do szkoły. Na naszą lekcję wychowawczą. Chciał im przekazać na forum klasy, że wagaruję, że opuszczam lekcje i w ogóle :( Oczywiście Natalia, Szymon i kilka innych osób wiedziało, że on kłamie. Moja mama walnęła mu kazanie, że są w życiu rzeczy ważniejsze niż szkoła. Bo co mi po najlepszej uczelni i tytule profesora nawet skoro będę sama. Na co Kanowski odpowiedział "Tak tylko, że Wiktoria jest zdolna i może sobie zniszczyć opinię tymi nieobecnościami. Gadał i gadał, aż nie wytrzymałam :/ Powiedziałam parę słów za dużo. Wygarnęłam mu, co o nim myślę! Łącznie z tym, że uważam go za debila, idiotę i bezsercowego potwora. Klasa wstała i zaczęła bić mi brawo. Wybiegłam z płaczem z klasy. Dopiero w samochodzie dotarło do mnie, że mogę nie zdać przez to. Miałam to gdzieś. Pojechałam do szpitala. Mama nie skomentowała mojego wystąpienia. Powiedziała tylko "przecież obie wiemy, że Łukasz jest najważniejszy". Kochana :* Od pani Basi dowiedziałam się, że stan Łukasza bez zmian. Trzymałam go za rękę i szeptałam "Obudź się, proszę :*" Niestety to tylko gołe prośby. Postanowiłam zapytać lekarza jak długo to jeszcze może trwać. Jego odpowiedź brzmiała tak: "my też chcielibyśmy wiedzieć. To może stać się dzisiaj, jutro, za tydzień, rok..." Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? :( Pojechałam w końcu do domu jakoś się ogarnąć i spakować jakieś czyste ubranie :/  Mogłam więc spędzić w szpitalu kilka następnych dni. 

Piątek, 23 października 2015
Kluczowy moment w moim życiu nastąpił właśnie dzisiaj! :D Łukasz się obudził :) Wprawdzie jeszcze niewiele kojarzy, ale najważniejsze, że żyję. Wiem jednak, że tym razem czeka go naprawdę długa rehabilitacja i nie będzie lekko ze szkołą. W końcu klasa maturalna... Nie robiłam naszych zadanek od kilku dni i jakoś nie mam nastroju, żeby się za to zabrać :( A one czekają i czekają :C Będą czekać jeszcze trochę. Ile? Tego nie wiem. Muszę sobie to wszystko jakoś poukładać w głowie. Po raz pierwszy od dawna, weszłam na Facebooka i Instagram. Dawno nie dodawałam nowych zdjęć, bo nie było okazji. Miałam może dodać "selfie" ze szpitala? Haha nie, to nie ja! Siedziałam z Łukaszem i cały czas nawijałam jak nakręcona. W końcu miałam mu tyle do powiedzenia. W pewnym momencie uznałam, że pójdę coś zjeść. Zadzwoniłam przy okazji do Natalii, żeby jej zapytać, czy z mojego wystąpienia w środę wynikło coś poważnego. 
Powiedziała, że nie więc spoko. W poniedziałek już raczej postaram się być w szkole, żeby nie było problemu. Wróciłam z mamą do domu. W salonie czekał na mnie właśnie wychowawca. Byłam przerażona. Nie wiedziałam jaki jest cel jego wizyty. Usiadłam naprzeciwko niego. Przeprosił mnie za tamto! :O Woow masakra. Wychowawca wyraził skruchę! To było co najmniej dziwne o.O Przyjęłam przeprosiny i powiedziałam mu, że w niedługim czasie znowu się pojawię w szkole. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz